Na listach wyborczych kandydatów do Sejmu, tym razem znalazła się wyjątkowo barwna menażeria najrozmaitszych postaci. Co ciekawe, z dobrym skutkiem. Jest w tym jakiś fenomen, że w (jak się powszechnie uważa) nietolerancyjnej, katolickiej, rasistowskiej, homofonicznej Polsce, w Parlamencie zasiądą: Murzyn to znaczy eee… Afroeuropejczyk, a może nawet Afropolak; pierwszy gej Rzeczpospolitej; transseksualista albo stka czy też osoba transpłciowa; były ksiądz skandalista i antyklerykał. I kto wie, czy to nie kochający inaczej Robert Biedroń zostanie członkiem prezydium Sejmu i będzie stukał laską marszałkowską przywołując posłów do porządku. Byłaby w tym jakaś perwersja.
Ponieważ jestem człowiekiem małej wiary, sądzę że wyjaśnienie tej tajemnicy może być niezwykle proste. Trzy z wymienionych osób, dostały się do Sejmu z list Ruchu Palikota. Zgodnie z nazwą ugrupowania, wyborcy popierali Janusza Palikota, a niej jakieś anonimowe nazwiska na listach jego partii. Nie jeden, może mieć dzisiaj lekkiego kaca z tego powodu;)
Ale byli też inni, atrakcyjni medialnie kandydaci, którzy do Sejmu się nie dostali. Niestety. Nie będę przeżywał erotycznych uniesień śledząc relacje z obrad niższej izby parlamentu, gdyż zamiast polskiej Angeliny Jolie w kadrze będą się pojawiać Anna Fotyga, Beata Kempa albo Jolanta Szczypińska. Ech…
Jaja są niezłe. Wcześniej transseksualista był tylko w parlamencie Włoch i Nowej Zelandii. W luźnej obyczajowo Holandii jakoś nie:-) Teraz Polandia rajem homosiów, transów i innych cudaków!
OdpowiedzUsuńIgrek
Fajny blog.
OdpowiedzUsuńpzdr
Co perwersyjnego byłoby w tym, że osoba homoseksualna stałaby się członkiem prezydium Sejmu? Nie rozumiem tego sformułowania.
OdpowiedzUsuńPerwersja to pojęcie cholernie względne. To co dla jednych może być perwersją, dla innych jest zwykłą codziennością. Zaręczam, że taką sytuację wiele osób uznałoby za perwersyjną, w tym wielu posłów. Nie zamierzam jednak bardziej rozwijać tej myśli:)
OdpowiedzUsuń