Kadr z filmu Milosa Formana „Odlot”.
W filmie Milosa Formana „Odlot”, jest genialna scena, w której stateczni, mieszczańscy rodzice palą skręty z marihuaną, by móc spojrzeć na świat oczami swoich dzieci i lepiej je zrozumieć. Tym, którzy nie widzieli, gorąco polecam ten film. Ta scena mogłaby być świetną metaforą dyskusji, która na temat legalizacji konopi, toczy się w Polsce.
Cała sprawa nurza się w niebywałej hipokryzji i obłudzie. Politycy, rozmaici decydenci i autorytety, w znakomitej większości, nie mają żadnych doświadczeń z marihuaną, ani z jakimkolwiek innym narkotykiem. Nawet, jeśli któryś z nich popalał kiedyś trawkę, to za Chiny Ludowe się do tego nie przyzna. A jeśli już, jak niejaki Bill Clinton, będzie utrzymywał, że wcale się nie zaciągał. Osobliwym wyjątkiem jest Donald Tusk, który chlapnął coś kiedyś na ten temat i gorzko później żałował. Dyskusje, toczą więc ignoranci, którzy nie widząc różnicy między marihuaną a heroiną, powtarzają brednie, że nie ma narkotyków twardych i miękkich, a wszystkie są jednakową kwintesencją zła. Czarny PR robiony przez lata, wokół konopi zbiera owoce. Postulaty legalizacji brzmią jak herezja. Niesłusznie, stawia się znak równości między marihuaną a innymi nielegalnymi używkami. W ten sposób zafałszowuje się przekaz medialny. Konopie, nie są bardziej szkodliwe niż tytoń i alkohol, których państwo nie zakazuje. Przeciwnie, czerpie znaczne korzyści z dostarczania ich obywatelom. To jest hipokryzja do n-tej potęgi.
Efektem niezrozumienia sprawy jest restrykcyjne prawo. Już sama nazwa ustawy jest kpiną. Zamiast przeciwdziałać narkomanii państwo kryminalizuje każdego posiadacza trawki. Trzy lata w mamrze, dla młodego chłopaka popalającego jointy, jest zapewne genialnym sposobem resocjalizacji. Zwłaszcza, że ten epizod zostaje w papierach na resztę życia. Trudno o lepszy przykład wylewania dziecka z kąpielą. Nowelizacja ustawy niewiele tu zmienia. Możliwość odstąpienia od ukarania zależy od widzimisię prokuratora i nie chroni przed całym korowodem atrakcji, z zatrzymaniem przez policję, przesłuchaniami, wszczętym postępowaniem i aresztem włącznie. A finałem tej szopki może być kolejny idiotyzm. Skierowanie na leczenie osoby, która nie wymaga leczenia, ponieważ nie jest narkomanem. I znowu wszyscy mają zajęcie, policja, sądy, prokuratura, a jak wiadomo służby te nie mają co robić z wolnym czasem.
Ciekawe, że nie uczymy się na cudzych błędach. Przecież amerykańska prohibicja z lat 20-tych XX-ego wieku, jako żywo przypomina naszą sprawę. Jedynym wymiernym efektem prohibicji alkoholowej w USA, było powstanie potężnego imperium amerykańskiej mafii, której państwo nigdy już nie było w stanie pokonać. Jestem pewien, że największymi wrogami legalizacji konopi w Polsce, są wszelkiej maści gangsterzy, czerpiący olbrzymie zyski z nielegalnego handlu tym towarem.
Szkoda, że ci wszyscy mędrcy zabierający głos w tej dyskusji, wzorem rodziców z filmu Formana, sami nie spróbowali zapalić jointa. Wtedy przynajmniej wiedzieliby o czym mówią. Może zrozumieliby, że nazywanie narkomanami ludzi, którzy raz na jakiś czas zapalą skręta ma taki sam sens, jak przyklejanie łatki alkoholika konsumentom dwóch lampek wina do kolacji. A tak, nic ich nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe.
Zgadzam się. Nie chciałbym żeby moje dzieciaki paliły marihuanę, ale jak będą chciały to i tak zapalą. Wiem co się dzieje w szkołach, dostęp jest powszechny i państwo nic z tym nie robi. Najłatwiej wsadzać dzieciaki do więzienia. Tak jak pan pisze. Hipokryzja i obłuda.
OdpowiedzUsuńNie znaszz się hipokrytesie na niczym.
OdpowiedzUsuńWszystkie narkotyki -marihuana to zabójstwo. Z nikotyną nikt już nie ma siły walczyć.
@Anonimowy 17:55
OdpowiedzUsuńTak jest. Przeciwnicy trawki zachowują się tak, jak gdyby delegalizacja powodowała, że problem przestaje istnieć (o ile to w ogóle jest problem). Taka hipokryzja ma szersze zastosowanie. Wprowadzam zakaz i mam czyste sumienie. Idę do spowiedzi i już jestem wzorowym katolikiem. Jakie to proste.
@Anonimowy 18:48
Pozdrawiam:)
Cynizm przeciwników marihuany polega na tym, że przeciwnicy marihuany kompletnie nic nie wiedzą na jej temat a zabierają głos, chcąc na siłę uszczęśliwiać społeczeństwo. Nie trzeba odwoływać się do amerykańskiej prohibicji i jej skutków społecznych, wystarczy sobie przypomnieć polska rzeczywistość, kiedy papierosy były reglamentowane nie mówiąc o przepisach dotyczących zakupu alkoholu po godzinie 13:00, w której szara a nawet czarna sfera znakomicie się rozwijała. Problem legalizacji marihuany zmobilizowało mnie do zaznajomieniem się z tym tematem. Wyszukałem szereg opisów oraz opinii na jej temat. Okazuje się, że w wielu przypadkach jako używka jest bezpieczniejsza niż tytoń. Nie mogę pojąć tzw uzdrawiaczy społeczeństwa bo skoro tytoń, alkohol, kawa, coca cola,czarna herbata, są powszechnie dostępne do dlaczego akurat nie marihuana?
OdpowiedzUsuńAndrzej BJ
@Andrzej BJ
OdpowiedzUsuńBo tak to już jest, że władza uwielbia wiedzieć lepiej od nas samych, co jest dla nas dobre. Nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Jestem za legalizacją marihuany, jestem za złagodzeniem ustawy antyaborcyjnej.
OdpowiedzUsuńW obu kwestiach szara strefa funkcjonuje znakomicie, o czym świetnie każdy wie i co tak naprawdę mało komu przeszkadza. W rozsądne uregulowania prawne tych spraw jednak nie wierzę, bo przecież polityczna poprawność.
W imię jej właśnie zostanie tak jak jest.
Przez najbliższe lata w każdym razie.
Ps. Jest jeszcze piosenka Kultu "Gdy nie ma dzieci". Genialna.
Duch
@Duch
OdpowiedzUsuńHipokryzja jest wszechmocna.
Apropos piosenki. Fajnie czasem być niegrzecznym;)