Do wyborów parlamentarnych tylko cztery
miesiące ale dynamika spraw jest tak wielka, że wszystko jeszcze może się zdarzyć.
Stawiam tezę, że przyspieszenie wyborów to kusząca alternatywa dla obu głównych
politycznych graczy. Czy możliwe jest więc porozumienie w tej sprawie ponad podziałami?
Sytuacja Platformy
Efekt kuli śniegowej. Szansa, że
uda się Platformie zwiększyć poparcie jest znacznie mniejsza niż dalsza jego utrata.
Rekonstrukcja rządu i „nowe” twarze w rodzaju Trzaskowskiego czy nie daj Boże
Rutnickiego to dalece za mało żeby odbudować pozytywny wizerunek formacji po
ośmiu latach kiepskich rządów i pasma kompromitacji. Zwłaszcza, że ujawnienie
kolejnych taśm od Sowy wisi w powietrzu.
NowoczesnaPL. Miarą sukcesu
ugrupowania Ryszarda Petru może być tylko skala porażki PO. To NowoczesnaPL odbierze
lwią część jej zawiedzionego elektoratu. Pod warunkiem, że zdoła zbudować
struktury przed wyborami. Do jesieni najpewniej zdąży się sformować, wcześniej
raczej nie.
Sytuacja PiS
Fala sukcesu. Po wyborach
prezydenckich PiS jest na fali, ale sukces Andrzeja Dudy wynika w znacznej
mierze z odrzucenia dotychczasowego wizerunku tej partii. Łatwiej to zrobić w spersonalizowanych
wyborach prezydenckich, trudniej w parlamentarnych gdzie startuje drużyna z
całym dobrodziejstwem inwentarza.
Paweł Kukiz. Mimo efektu Dudy, tworzący
się Ruch Kukiza blokuje wzrost poparcia dla PiS. Antysystemowcom łatwiej przełknąć
głosowanie na muzyka niż na partię Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalnie, PiS
przyjął strategię hodowania koalicjanta, ale na pewno z niepokojem obserwuje
kolejne triumfy Kukiza w sondażach. Rozgrywka z koalicjantem dysponującym 10%
głosów to jednak co innego niż z 20% partnerem. Kaczyńskiego powinny też
niepokoić informacje na temat nieciekawych postaci czających się za plecami
Pawła Kukiza. Z jego sejmową drużyną może być trudniej rządzić niż kiedyś z Samoobroną.
Rozwiązanie
I Platforma i PiS nie mają dostatecznych
argumentów żeby zakładać, że na jesieni będą w lepszej sytuacji niż dziś. Przyspieszając
wybory parlamentarne obie te partie pozbywają się swoich konkurentów, którzy
dopiero tworzą struktury w terenie. Obie mają więc dobre powody, żeby
przyspieszenie wyborów uznać za korzystne dla siebie rozwiązanie.
Trudno jednak otwarcie przyznać
się do podobnych kalkulacji. Dlatego też, rolę inicjatora takiego scenariusza mógłby
przyjąć prezydent elekt. Bliski współpracownik Andrzeja Dudy, Krzysztof
Szczerski, zgłosił już taki pomysł.
Pomocna dłoń
Jakiego biegu wydarzeń można by się spodziewać w przypadku
samorozwiązania Sejmu i ogłoszenia wcześniejszych wyborów? Popuśćmy wodze
fantazji.
Platforma wyciągnie pomocną dłoń
do Ryszarda Petru. Zaproponuje mu de facto przejęcie kontroli nad PO i możliwość
realizacji programu NowoczesnejPL licząc, że takie odświeżenie wizerunku i
przywództwa pozwoli odbudować poparcie na poziomie 30%. Słabe? Nic innego nie
ma w zanadrzu, a na bezalternatywnej (znowu) scenie politycznej może się udać.
PiS z kolei, chcąc przejąć
wkurzonych antysystemowców, zaproponuje Kukizowi zawiązanie koalicji wyborczej.
Zyska w ten sposób kontrolę nad powstającym ruchem i tworzeniem list.
Oczywiście to tylko political
fiction, takie polskie House of Cards. Oparte za to na racjonalnych
przesłankach:)