wtorek, 21 lutego 2012

Wiosna 2015 v. 2.0



Jest wiosna 2015 roku. Trwa najbardziej gorący sezon polityczny od wielu lat. Kampania prezydencka powoli zbliża się do finału, ale wszyscy doskonale wiedzą, że to tylko preludium. Nie będzie nawet chwili wytchnienia przed ostrym wejściem w kampanię parlamentarną poprzedzającą jesienne wybory do Sejmu i Senatu.

Wszyscy zdążyli już dawno ochłonąć po politycznym trzęsieniu ziemi, kiedy to blisko dwa lata temu Jarosław Kaczyński postanowił wycofać się z polityki. Sympatycy prezesa, skupieni wokół Radia Maryja, ufundowali mu skromne domostwo w Sulejówku pod Warszawą, gdzie w licznych tekstach o charakterze pamiętnikarskim, z myślą o potomnych, poświęcił się rozważaniom na temat swoich przeszłych przewag politycznych. Kierownictwo partii przekazał Mariuszowi Kamińskiemu. Nowy szef Prawa i Sprawiedliwości ogłosił amnestię dla wszystkich wychodźców z partii oraz zaapelował o jedność i pojednanie. W odpowiedzi, Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski obwieścili, że ustały przyczyny dla których zdecydowali się powołać własną formację. W ten sposób, na łono PiS-u powrócili synowie i córki marnotrawne z Solidarnej Polski, a wraz z nimi Marek Jurek, który już wcześniej połączył się z ziobrystami. Z oferty skorzystała też Elżbieta Jakubiak. Kiedy wzruszona, ze łzami w oczach, odbierała legitymację partyjną, łamiącym się głosem wyznała dziennikarce TVN24, że jej serce zawsze biło dla PiS-u.

Koalicja PO-PSL nadal rządzi (choć właściwiej byłoby powiedzieć, administruje), ale Donald Tusk nie jest już premierem. Od kilku miesięcy zajmuje stanowisko Komisarza do spraw sportu, w Komisji Europejskiej. Specjalnie dla niego wyodrębniono tę funkcję z obszaru kompetencji dotychczasowego Komisarza do spraw edukacji młodzieży, kultury, sportu i wielojęzyczności. Na czele rządu stoi Grzegorz Schetyna, który silną ręką chwycił stery partii, dożynając watahy tuskowców. Po utracie lewego skrzydła PO na rzecz SLD w wyniku rokoszu Arłukowicza, Ewa Kopacz została karnie zesłana na front wschodni, czyli do będącego pod stałym ostrzałem artyleryjskim Ministerstwa Zdrowia, gdzie ponownie objęła tekę ministra. Jej miejsce w Prezydium Sejmu zajął Andrzej Halicki, prawa ręka Schetyny. Nowa strategia Platformy Obywatelskiej zakłada powrót do starych założeń, opartych na liberalnym podejściu do gospodarki.

Ale w tym miejscu sceny politycznej nieoczekiwanie wyrosła poważna konkurencja. Paweł Kowal, Paweł Poncyliusz i Marek Migalski wybudowali struktury terenowe swojego ugrupowania. Zdołali pozyskać kilku działaczy PO o poglądach konserwatywno-liberalnych i paru umiarkowanych posłów PiS-u. Otworzyli się również na środowiska polityczne związane wcześniej z Nową Prawicą. We współpracy z ekonomistami z Centrum imienia Adama Smitha, przygotowano kompleksowy projekt zmian gospodarczych. Procentuje też aktywność Pawła Kowala w obszarze spraw międzynarodowych. PJN  stał się głównym oponentem rządu w debacie na temat  koncepcji dalszej integracji z UE, a także merytorycznym recenzentem polityki wschodniej. Sondaże wskazują, że konserwatywno-liberalny projekt Kowala może liczyć na coraz wyższe poparcie.

Janusz Palikot, wciąż skupia na sobie uwagę mediów. Czołówki serwisów informacyjnych zdominowała właśnie relacja z wprowadzenia konia do sali obrad Sejmu. Na zorganizowanej w kuluarach konferencji prasowej, Palikot przypomniał casus konia Kaliguli, Incitatusa, którego cesarz mianował senatorem i oświadczył, że skoro Marek Suski może być posłem, tym bardziej może nim być wyścigowa klacz szlachetnej krwi. Poinformował zgromadzonych dziennikarzy, że klacz obecna na konferencji będzie otwierała listę wyborczą do Sejmu jego partii, w okręgu radomskim, tym samym z którego startuje poseł Marek Suski. W dodatku klacz, jako samica, przyczyni się do lepszego  wypełnienia zobowiązań wynikających z parytetów płci. Po każdym kolejnym happeningu Palikota, Leszek Miller z olbrzymią satysfakcją obserwuje jak notowania SLD zmniejszają dystans do wyników lewicowego konkurenta.

Batalia o fotel prezydencki zapowiadała się wyjątkowo nudno. Kontrkandydatom Bronisława Komorowskiego nie dawano większych szans. Zbigniew Ziobro, Ryszard Kalisz i Magdalena Środa, rekomendowana przez Ruch Palikota, nie byli w stanie osiągnąć w sondażach nawet 10% poparcia. Zwrot akcji nastąpił w ostatniej chwili. Do prezydenckiego wyścigu dołączył Jarosław Kaczyński, który uległ w końcu namowom swoich zwolenników i to on, a nie Zbigniew Ziobro otrzymał poparcie PiS-u. Przez dwa lata nieobecności w polityce, niechęć do Kaczyńskiego w znacznym stopniu zdążyła się wypalić. Odświeżony wizerunek kandydata, może stać się jego wielkim atutem w starciu z Komorowskim.

Publikowane sondaże wskazują na pasjonujące rozstrzygnięcie wyborcze. Tak wyrównana stawka oznaczałaby bardzo szerokie spektrum możliwych aliansów parlamentarnych albo całkowity pat. Inicjatywa polityczna znalazłaby się w rękach PiS-u.

PiS – 25%
PO – 20%
RP – 20%
SLD – 17%
PJN – 12%
PSL – 6%

Z wariantem numer 1, mojej futurystycznej wizji politycznej, można zapoznać się w poprzednim odcinku:)

6 komentarzy:

  1. A ja się oczywiście przyczepię :) [chociaż nie ma ta charakteru złośliwego - takie prognozy zawsze są niedoskonałe i nawet jak się w przyszłości sprawdzą, to w obecnej chwili mogą być pod wieloma względami wątpliwe]

    Wszystko wydaje się w miarę mało abstrakcyjne. Poza jednym (a szkoda)... Nie wierzę, że środowisko "post-PJN-owskie" mogłoby się sprężyć i stworzyć znaczące stronnictwo z prawdziwym, liberalnym programem gospodarczym. Po prostu nie wierzę w potencjał polityczny tych panów. Z drugiej strony myślę, że może pojawią się jakieś nowe twarze, które zaczną promować idee wolnościowe (nie wystarczy rozpoznawalność, inteligencja i charyzma - patrz: Janusz Korwin-Mikke). Nie wiem, zobaczymy. Ciekaw jestem, czy rzeczywiście Tusk "wyemigruje" do Brukseli. Nie zdziwiłbym się jakby sam starał się o fotel prezydencki.

    Slowikozofia.pl - Rozważania o wolności i ateizmie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz rację, póki co nic nie zapowiada rosnącego w siłę PJN-u. To raczej moje pobożne życzenia niż realna prognoza. Choć uważam, że akurat Paweł Kowal ma naprawdę spory potencjał polityczny i jest miejsce na taką partię na politycznej scenie. Natomiast Janusz Korwin Mikke jest bez szans. Uwielbiany jako ekscentryczny publicysta, z tych samych powodów traktowany jest jako polityczny folklor, a nie poważny gracz polityczny. Jest jak logo Unii Polityki Nierealnej. Konserwatywno-liberalny projekt polityczny z Pawłem Kowalem mógłby przenieść te koncepcje ze sfery groteskowej abstrakcji do rzeczywistości.

      Nie wierzę w start Tuska w wyborach prezydenckich z dwóch powodów. Po dwóch kadencjach będzie zgranym politykiem, który rozczarował nawet swoich wielkich zwolenników. Poza tym, musiałby wystąpić przeciwko prezydentowi, którego wcześniej sam wysunął na to stanowisko, a to trudno sprzedać jako dobry PR. W dobrowolną rezygnację Komorowskiego z drugiej kadencji też nie wierzę.

      Usuń
    2. Jasna sprawa, ale Tusk potrafi zaskakiwać. PO była projektem "trzech tenorów". Ile trwało zanim stał się niekwestionowanym liderem? Schetynę ustawił dość sprawnie, z Komorowskim poradzi sobie tym bardziej. Nie cieszy mnie to, ani nie smuci, trzeba się po prostu z tym liczyć.

      Usuń
    3. Kandydatura Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2015 roku, moim zdaniem, nie wchodzi w rachubę z przyczyn, które wymieniłem. PO, u zarania było dość amorficznym tworem politycznym i sprawny gracz, jakim niewątpliwie jest Tusk, wykreował tą partię pod siebie. Natomiast ze Schetyną postąpił głupio. Poczytaj „Księcia” Machiavellego (aż dziwne, że nie masz go na liście lektur na swoim blogu). Takiego przeciwnika trzeba kupować zaszczytami albo zabić. W żadnym wypadku nie należy go zranić i upokorzyć. Schetyna nigdy mu tego nie daruje. Jak mawiał don Vito Corleone: „zemsta, to potrawa, która najlepiej smakuje na zimno”:)

      Mądry plan Tuska powinien zakładać prezydenturę w 2020 roku. Można sobie wyobrazić, że wtedy mógłby być naturalnym kandydatem. Komorowski zakończy drugą kadencję, a ludzie zdążą zapomnieć o kiepskich efektach premierowania (tak jak zapomnieli Buzkowi).

      Usuń
  2. Ciekawy wariant. Gratuluję. Zresztą, oba, pierwszy i drugi, rozbudziły moją wyobraźnię. Stało się to na tyle silne, że zrodziło "Moją wizję roku 2015". Zapraszam na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem, widziałem. Całkiem realistyczna wizja, tyle że stawiałbym raczej na rok 2055:)

      Usuń