Jest wiosna 2015 roku. Trwa najbardziej gorący sezon polityczny od
wielu lat. Kampania prezydencka powoli zbliża się do finału, ale wszyscy doskonale
wiedzą, że to tylko preludium. Nie będzie nawet chwili wytchnienia przed ostrym
wejściem w kampanię parlamentarną poprzedzającą jesienne wybory do Sejmu i
Senatu.
Donald Tusk wciąż jest premierem, ale Platforma Obywatelska krwawi, wyczerpana
do cna sprawowaniem władzy. Rząd, po wielu silnych ciosach ledwie słania się w
ringu. Nikt już nawet nie próbuje udawać, że cokolwiek robi. Zresztą, rząd nie ma już
żadnej siły sprawczej. Kilkanaście miesięcy temu, po kolejnej karczemnej
awanturze, PSL ostatecznie opuściło koalicję i gabinet Donalda Tuska stracił większość w Sejmie. W dobiegającej końca kadencji, poza
podwyższeniem podatków, nie udało się przeprowadzić żadnej z zapowiadanych zmian.
Upadła reforma emerytalna i reforma KRUS. Kryzys w Europie trwa i nic nie wskazuje na to by zmierzał ku końcowi, mimo że już
dawno wypchnięto Grecję i Portugalię ze strefy euro, a Włochy i Hiszpania
pozostały tam warunkowo, godząc się na dyktat ekonomiczny, scementowanej przez
lata, spółki Merkozy. Polska gospodarka, nękana wysokimi podatkami, radzi sobie
coraz gorzej. Wskaźniki koniunktury gospodarczej spadają, a minister Rostowski
dokonuje kolejnych cudów w księgach rachunkowych by dowieść, że zadłużenie nie
przekroczyło granicy konstytucyjnego pułapu bezpieczeństwa. Wobec symbolicznej
puli środków finansowych, przyznanych Polsce w ramach funduszy strukturalnych z
UE, inwestycje zamarły. Dotkliwym ciosem dla premiera była też utrata wsparcia
mainstreamowych mediów, które z równą żarliwością wspierają teraz lewicę. Donald
Tusk, żyje już tylko nadzieją, że Angela Merkel wywiąże się z obietnicy, znajdując
dla niego miejsce w ramach struktur unijnej biurokracji. W samej partii wrze. Tusk
stracił jakikolwiek wpływ na swoje ugrupowanie. Grzegorz Schetyna, słynna rezerwa
strategiczna PO, jest w swoim żywiole. Otwarcie przygotowuje się do formalnego
przejęcia sterów partii, odcinając się od premiera i rządu. Aktywnie wspierają
go Jarosław Gowin i Paweł Piskorski, który po latach wrócił na łono Platformy. Media znowu
mówią o trzech tenorach i nowym otwarciu. Ale partia jest już od dawna rozbita.
Cześć posłów jawnie flirtuje z lewicą, część młodych działaczy, pod
hasłami powrotu do pierwocin PO, myśli o secesji.
Krwawa łaźnia trwa też po prawej stronie sceny politycznej. Solidarna Polska,
balansując wciąż na granicy 3-4% głosów w sondażach, decyduje się na bezwzględny
atak na swoją dawna formację. Nie ma innego sposobu na pozyskanie elektoratu. Jacek
Kurski nie przebiera w środkach. Wyciąga stare intrygi Jarosława Kaczyńskiego,
jeszcze z okresu wojny na górze i rządu Jana Olszewskiego, oskarżając go o
ciche sprzyjanie komunistom. Szermuje zarzutem zdrady stanu wobec
Kaczyńskiego, zarzucając mu suflowanie bratu zgody na przyjęcie Traktatu
Lizbońskiego, który porównał do aktu
rozbiorowego. Wytoczono też najpotężniejsze działa, odgrzewając dawne insynuacje
na temat homoseksualizmu lidera PiS. Jarosław Kaczyński po raz kolejny zwiera
szeregi, ale bratobójcza wojna trwa, a obie strony nie zamierzają brać jeńców.
Paweł Kowal i Marek Migalski, od końca 2014 roku są już poza polityką.
Projekt PJN rozpadł się ostatecznie po podwójnej klęsce, w wyborach do europarlamentu
i w wyborach samorządowych. W mediach pojawiły się przecieki, że za
pośrednictwem Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Jana Filipa Libickiego, obaj panowie, prowadzą
rozmowy sondażowe z Grzegorzem Schetyną.
Na tym tle, lewica jawi się jako oaza kompetencji i spokoju. Janusz
Palikot i Leszek Miller publicznie manifestują przyjazne relacje. Palikot, porzucił
maskę błazna i przywdział kostium męża stanu. Z poparciem swojej partii i SLD, stanął
do walki o prezydenturę. Leszek Miller
wyrósł na najbardziej rzeczowego krytyka rządu i po ponad 10 latach, spokojnie
przygotowuje się do triumfalnego powrotu na urząd premiera. To efekt ustaleń paktu
stabilizacyjnego zawartego przez SLD i partię Janusza Palikota, w odpowiedzi na
apel Gazety Wyborczej, która porzuciwszy Donalda Tuska, natychmiast wpadła w objęcia Palikota. To właśnie Adam Michnik, rzadko pojawiający się na łamach Gazety, jako pierwszy
wsparł prezydenckie aspiracje Janusza Palikota, w swoim słynnym artykule „Nasz
prezydent, wasz premier”, który odbił się bardzo szerokim echem, nie tylko w
Polsce.
Wszystko wskazuje na to, że w drugiej turze wyborów prezydenckich,
walczący o reelekcję Bronisław
Komorowski zmierzy się z Januszem Palikotem. Wynik na poziomie 10%,
mogą uzyskać, kandydat Solidarnej Polski, Zbigniew Ziobro oraz Antoni Macierewicz
popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. W swojej kampanii prezydenckiej, kandydat
PiS skupił się na postulatach związanych z podjęciem nowych wątków katastrofy
smoleńskiej.
Najnowszy sondaż TNS OBOP wskazuje, że po wyborach władza w Polsce najprawdopodobniej
znajdzie się w rękach lewicy.
RP – 34%
PiS – 21%PO – 17%
SLD – 14%
PSL – 8%
SP – 4%
Inni – 2%
CDN… w następnym odcinku wariant nr 2;)
COMING SOON!
Wróżbita Maciej nie powstydziłby się takiego wystąpienia :) Ale na poważnie...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze wątpię, czy Solidarna Polska przetrwa do 2014/15 roku - myślę, że się 3-krotnie przekształci w jakieś inne monstrum. Może się połączy z Jurkiem, nie wiem.
Co do duetu Merkel-Sarkozy... bardzo niepewną sprawą jest dla mnie kwestia reelekcji Nicolasa.
Nie widzę w żaden sposób przyjaznej koegzystencji Palikota w roli męża stanu i Millera szykującego się na stanowisko premiera. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić ich na dłuższą metę w tandemie.
A na koniec brakuje mi jednej opcji. Chodzi mi o libertarian, konserwatywnych liberałów itd. Może nawet nie pod dowództwem Janusza Korwin-Mikkego, który się do tego nie nadaje (powinien pełnić rolę "pitbulla" partii, a nie jej lidera). Widzę znaczący wzrost popularności ideii libertariańskich i minarchistycznych w moim otoczeniu, nie zdziwię się, jak grupa ta w jakiś sposób się zorganizuje.
Pozdrawiam
Slowikozofia.pl - Rozważania o wolności i ateizmie
Nie jest to taka całkiem poważna wróżba, przynajmniej w detalach:) Żeby wizja była czytelna nie mogłem wprowadzić zbyt wielu zmian w stosunku do obecnej geografii politycznej. Celem opowieści jest przede wszystkim wytłumaczenie wyników sondażu. Zwycięstwo lewicy uważam za bardzo prawdopodobny scenariusz, ale wariant numer 2 będzie trochę bardziej łaskawy dla prawej strony sceny. Pojawi się oczywiście konserwatywno-liberalna propozycja (muszę mieć w końcu na kogo głosować:)), choć Janusz Korwin Mikke szansy nie dostanie. Dotąd się nie udawało, dlaczego miałoby się udać tym razem?
UsuńSolidarna Polska zapewne połączy się z Jurkiem, ale niczego to nie zmienia w mojej wizji. Tandem Palikot-Miller jestem sobie w stanie wyobrazić, właśnie w oparciu o jakiś pakt stabilizacyjny i koalicję rządową. Wykluczam natomiast zjednoczenie. Przypominam, że jeszcze w 2005 roku, PO i PiS szły do wyborów z planem wspólnych rządów. To był dobry plan, który rozleciał się przez osobiste ambicje liderów, choć z dzisiejszej perspektywy wygląda bardzo egzotycznie.
Mąż Carli Bruni (jak mówią niektórzy złośliwcy) rzeczywiście może mieć problemy z reelekcją. Ponoć obiecała mu wsparcie cesarzowa Angela I, choć nie wiem czy nie będzie to tak zwana niedźwiedzia przysługa.
pozdrawiam również:)
Do wyborów jeszcze daleko! Nastroje uspokoją się wkrótce
OdpowiedzUsuńDo wyborów daleko, ale warto czasami zerknąć w szklaną kulę;)
UsuńMoment bitte! Angela będzie sama sobie szukać stołka w EU - następne wybory w Niemczech już na jesieni 2013 i może skończą się jej katastrofalne rządy, aczkolwiek alternatywy też są takie se, prawdę mówiąc...
OdpowiedzUsuńOna sama optymistycznie zapowiada, że zamierza rządzić do 2017... Hilfe!
Nie od dzisiaj wiadomo, że struktury unijnej biurokracji to takie ekskluzywne przytulisko dla zgranych polityków:) W końcu nie każdy jest taki zaradny, żeby załatwić sobie miękkie lądowanie w rosyjskim koncernie gazowym, jak pewien były kanclerz, znany z farbowania włosów. Ale o tym sza, bo można narazić się na proces;)
Usuń