Komediodramat polityczny, który właśnie gości na ekranach naszych
telewizorów, jest tak przewidywalny i czytelny, że miałem wątpliwości czy w
ogóle warto o nim pisać. Widzę jednak, że o dziwo, bardzo wielu komentatorów
(zawodowych i blogowych) traktuje serio tę szopkę z kryzysem w koalicji
rządzącej. A więc, niech tam. Będę miał się do czego odwołać, mówiąc za miesiąc
lub dwa: a nie mówiłem?
O rety! Kryzys! Koalicja się wali! Taki mniej więcej mesydż, przepływał wczoraj przez kolorowe paski stacji informacyjnych. Marsowe miny polityków.
Mrukliwy Pawlak. Zdawkowe komentarze. Reporterzy sejmowi, zaplątani w kable
mikrofonów miotający się po korytarzach. Dramatyczne pytania o przyszłość. Rozmaite
spekulacje. Będzie porozumienie (w sprawie emerytur), czy nie będzie? Co z
kompromisem (w sprawie propozycji PSL)? Wyjdą czy nie wyjdą (ludowcy z koalicji)?
Co zrobi Palikot? Co na to Miller? Czy wchodzi w grę zmiana koalicjanta (na
Palikota albo na SLD), czy nie wchodzi? Będą wybory, czy nie będą? I tak przez
cały dzień, kocopoły w tym stylu.
Leniwie zwlokłem się z kanapy. Odnalazłem w piwnicy szklaną kulę. Przetarłem
starannie szmatką i czytam z niej, jak nie przymierzając, z Gazety Wyborczej. W
górę serca! Zaprawdę powiadam wam, koalicja rządząca się nie rozpadnie. To co
widzimy, to amatorski spektakl według przewidywalnego scenariusza. Role zostały
rozdane i wszyscy aktorzy zakończą występy zadowoleni. Platforma przepchnie swoje
zmiany w ustawie emerytalnej, co jest honorową sprawą miłościwie panującego premiera. Zapewne zostaną
trochę pokancerowane, więc alibi w postaci kryzysu w koalicji bardzo się przyda.
Pawlak pozostanie dziewicą, bo zmiany w ustawie uratuje sztukmistrz z Lublina,
który gościnnie wystąpi w roli państwowca. Takie rozwiązanie opłaca się wszystkim,
nie ma więc powodu żeby miało być inaczej.
Jest oczywiste, że jak dwa razy dwa równa się cztery, tak ani PO ani PSL, nowych wyborów nie
chcą. Platforma nie miałaby szans na powtórkę z października, a i ludowcy, zdając sobie sprawę, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, nie zamierzają przeprowadzać crash testu. Zwłaszcza,
że jak wszyscy wiemy kasą nie śmierdzą, a kluczyk do serum na finansową niedyspozycję „zielonej strony mocy” trzyma
w kieszeni minister Rostowski. Zresztą i Palikot nie rwie się do
odpowiedzialności za rządzenie, które jak wiadomo zużywa. I jak tu potem zużyty
Janusz miałby się potykać z nie zużytym Leszkiem? Klops.
Słowem nuda, nic się nie dzieje. Ale za to, wiosna! Cieplejszy wieje wiatr... :)
Krótko i na temat - to mi się podoba :) Nie ma w zasadzie czego komentować. Polecam dalej.
OdpowiedzUsuńZa to będzie można sprawdzić skuteczność prognozy:) Ale zanim to nastąpi, temat zostanie wymiętoszony do cna.
UsuńZgadzam się całkowicie. Dodam jeszcze, że moim zdaniem tę grozę sieją w większości media.
OdpowiedzUsuńTo jest symbioza. Gdyby nie media, które uwielbiają widły zmajstrowane z igły, ta szopka nie miałaby sensu. A tak, pani Pochanke, pan Morozowski et consortes będą mieli jeszcze nie jedną okazję, by dramatycznie zawiesić głos odpytując naszych włodarzy, przeanalizować pięćdziesiąt wariantów i powyciągać z niebytu rozmaitych zombie w rodzaju Celińskiego, Piskorskiego, Urbańskiego, Oleksego, czy kogo oni tam jeszcze lubią zapraszać:)Na końcu zaś okaże się, że dzięki bohaterskiej postawie rządzących, zostaliśmy uratowani.
UsuńTo takie walenie - walą sie wzajemnie, ale nic się nie zawali.
OdpowiedzUsuńA ja, mimo tytułowej burzy, jak gdyby nigdy nic próbuję przejść z onetu na blogspot - od dzisiaj. Raczkuję. Idzie mi jak z kamienia, ale nie poddaję się. Nieco zbielałe szare komóry zgrzytają...
www.szukajwojtka.blogspot.com
Nie umiem zmienić strefy czasowej!
No proszę! Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia:)
UsuńPrzypuszczam, że problem dotyczy strefy czasowej w komentarzach. Też nie mogę sobie z tym poradzić. Kiedyś działało to bez zarzutu, niestety po kolejnych zmianach w systemie coś się chyba zepsuło. Mam wrażenie, że na innych blogach z domeny blogspot.com ten problem również występuje.