W 2008 roku, Donald Tusk nie skorzystał z prawa weta w sprawie pakietu
klimatycznego. Ta decyzja będzie nas kosztować kilkanaście miliardów złotych
rocznie. Dał palec, teraz eurokraci chcą złapać całą rękę, wprowadzając jeszcze
ostrzejsze limity emisji CO2. To regulacje tak zabójcze dla naszej gospodarki,
że polski rząd zawetował je już po raz drugi (pierwszy raz w czerwcu 2011). Tym
razem jednak zanosi się na wojnę z Brukselą. Właśnie gruchnęła wieść, ze Unia
zamierza ominąć polskie weto!
Komisarz ds. klimatu oświadczyła, że polskie weto nie powstrzyma Europy przed przechodzeniem do gospodarki niskoemisyjnej. Zapowiedziała, że
skoro 26 państw UE wezwało Komisję Europejską do dalszej pracy w tym
celu, to tak będzie. Zaiste, sposób funkcjonowania unijnej demokracji jako żywo
można opisać parafrazą ludowej zasady: weto wetem, a decyzja ma być taka jaka podoba się Brukseli. Podobnie, było już w przypadku irlandzkiego referendum, w sprawie
Traktatu Lizbońskiego, czy słowackiego głosowania dotyczącego zwiększenia pomocy
dla bankrutującej Grecji. Jak będzie tym razem? Szkoda, że polski rząd nie
zdołał zbudować koalicji państw, które wsparłyby nasze weto.
Polska gospodarka, przestarzała technologicznie i oparta na energii węglowej, w sposób szczególnie dotkliwy odczuje skutki już obowiązujących regulacji związanych
z redukcją emisji CO2 - o 20% w 2020 roku, w porównaniu do 1990. Według danych Krajowej Izby Gospodarczej, za trzy lata polscy przedsiębiorcy będą
płacić rocznie 5 mld złotych więcej, z tytułu działań wdrożonych w ramach
pakietu klimatycznego. W ciągu następnych 15 lat, koszty te wzrosną do 13 mld złotych
rocznie. W wielu gałęziach przemysłu, wzrost kosztów będzie na tyle znaczący,
że stanie się zagrożeniem dla rentowności produkcji. Kolejne propozycje, tzw.
kroków milowych (zawetowane przez Polskę), zmierzających do dalszych redukcji
CO2 w UE do 2050 roku (do 2030 o 40%, do 2040 o 60%, do 2050 o 80%), to bardzo kosztowny
sposób popełnienia samobójstwa. Kolejne 9 mld złotych rocznie, począwszy od
2030 roku. Suma rocznych obciążeń klimatycznych (22 mld zł) stanowiłaby połowę zysku
wypracowanego przez cały polski przemysł w 2009 roku (40 mld zł)!
Imperium Romanum, które wydawało się wieczne, upadło ponieważ
zdegenerowała się rzymska cywilizacja. Wyjałowione intelektualnie społeczeństwo
pogrążyło się w leniwej konsumpcji, a rosnące koszty utrzymania cesarstwa, nie
efektywny system centralistycznego zarządzania, biurokracja, korupcja, problemy
ze ściąganiem podatków, spowodowały wewnętrzny kryzys gospodarczy. A poza
granicami imperium czaiły się już pełne sił witalnych hordy barbarzyńców. Dzisiaj
Europa jest w podobnej sytuacji. Być może, utrata instynktu samozachowawczego jest
naturalną koleją rzeczy wynikającą z procesu ewolucji gatunku ludzkiego. Jak
inaczej wytłumaczyć idealistyczne fanaberie, związane z przyjęciem drakońskiej
polityki klimatycznej? W dodatku, wszystko to w obliczu kryzysu finansowego i
sztucznie utrzymywanych przy życiu gospodarek kilku państw strefy euro. Już
dzisiaj, polityka wypychania energochłonnego przemysłu poza granice Unii Europejskiej, doprowadziła do wzmocnienia gospodarek państw, które postawiły na agresywny rozwój,
jak Chiny czy Indie, kosztem Europy. Klimat jest sprawą globalną. Walkę z emisją
gazów cieplarnianych można skutecznie prowadzić jedynie wtedy, kiedy uczestniczą
w niej wszyscy. Jaki więc sens mają kosztowne ograniczenia wynikające z
przyjęcia protokołu z Kioto, jeżeli największe gospodarki świata - USA, Chiny,
Rosja i Brazylia, nie mają zamiaru się do nich stosować? To świadome obniżanie
konkurencyjności własnej gospodarki w imię unijnej idei fix. To tak,
jakby w biegu na tysiąc metrów wystawić zawodnika z plecakiem pełnym polnych
kamieni, który ma ścigać się z konkurentami, którzy nie dość, że startują bez
żadnych obciążeń, to jeszcze otwarcie stosują doping. Zakładane w pakiecie
klimatycznym zmniejszenie emisji CO2 w Europie o 20%, oznacza redukcję na całym
świecie zaledwie o 3%. Mowa wyłącznie o emisji wywołanej działaniami człowieka.
Jeżeli wziąć pod uwagę całą emisję CO2, którą generują również siły natury np. wybuchy
wulkanów, należałoby mówić o redukcji na poziomie 0,3%. Zresztą nawet to jest
wątpliwe, skoro skutkiem rosnących kosztów energii w Europie jest przenoszenie
produkcji do krajów sprzyjających rozwojowi przemysłu.
W dzisiejszej Europie, rządy sprawuje wszechmocna poprawność
polityczna, która jak się okazuje odbiera rozum eurokratom.
Eurosojuz na całego. Zaczyna mnie przerażać ta cała Unia. Rozgrywają nas jak chca. Nie wsparliśmy Czechów w odrzuceniu paktu fiskalnego to oni maja nas gdzies przy redukcji CO2.
OdpowiedzUsuńWiedźmin
Mnie też przeraża coraz bardziej. Jeżeli kolejna pula środków z funduszy strukturalnych przeznaczona dla Polski, okaże się niewielka (na co się niestety zanosi), korzyści z funkcjonowania w ramach UE staną się iluzoryczne. Pozostaną jedynie ogólne frazesy o jedności i solidarności europejskiej. No i koszty.
UsuńNiestety, może to okazać się prawdą! Środki mogą być skierowane dla unijnych "wyzyskiwaczy" i "partaczy gospodarczych" - Grecję a także być może Portugalię, Hiszpanię no i nawet Włochy ale także na pomoce strukturalne dla nowych członków - np. Chorwacji.
UsuńObawiam się, że tak będzie, słychać już zresztą przebąkiwania na ten temat. Pytanie tylko, jaka część puli się dla nas ostanie.
UsuńImperium Romanum miało wielu grabarzy-wśród nich barbari i-zwani piątą kolumną-christianous (to znaczy ,,chrystusowi'' mylnie utożsamiani z chrześcijanami).
OdpowiedzUsuńAnalogia Imperium Romanum z Unią Europejską chwytliwa acz mylna. Nie te czasy, miary i wiary. Wyczerpuje się na podobieństwie Arabów (łącznie z końmi rżącymi; dzihhhad)do barbarzyńców, a chrystusowych do USA (różniste mechanizmy sabotujące Unię-w tym poprzez Polskę postrzeganą jako Koń trojański). Idee bowiem przyświecające UE tj; wspólnota interesów, integracja czy denacjonalizacja społeczności, a nade wszystko humanizacja życia(chociażby brak wojen)...różnią.
Z myślą ,,eurosamobója'' nie można się nie zgodzić. Chiny, Rosja, Indie nie przejawiają takiej delikatności w dbałości o jasne niebo, bujną zieleń, czystą wodę. Te kraje (i parę innych) są jak bomby ekologiczne. Że jeszcze nas nie położyła jakaś ,,czarna zaraza'', zawdzięczamy samonaprawiającej się naturze. A sam Wuj Sam odprawił w Kioto pięknoduchów krótkim; Nie wyrażam zgody na to, co godzi w moje interesy. I nie podpisał protokołu redukcji. Widać Tuski pozazdrościł asertywności i też ,,chce być taki''
(Bo Jagiełło bił Krzyżaki
i pan Tusku chce być taki).
Pomysłów na wyjście z klimatycznych zapętleń jest wiele. Mnie przekonuje inwestowanie ewentualnych kar za nieuniknioną emisję CO2 w neutralizację tegoż muchomora. Nie wiem jak; filtrowaniem, krystalizowaniem, anihilacją...Niech wytężą szare komórki i, co tam komu jeszcze telepie w czaszce, zamiast modlić się o deszcz, albo pielgrzymować w intencji ratowania świata.
Bo wielu już budzi się z ręką w nocniku.
Vespa
To prawda, przyczyn upadku Cesarstwa Rzymskiego było wiele. Nie szukam analogii w detalach. Interesująca jest generalna konkluzja, że zmierzch i upadek imperiów jest skutkiem wewnętrznej słabości, która bierze się z dekadencji, nasycenia konsumpcją, pacyfizmu etc., w zderzeniu z bezwzględną siłą cywilizacji, których bez sentymentów prze do przodu.
UsuńEgoizm narodowy bardzo często bywa racją stanu. Kto tego nie rozumie, przegrywa. Nasz pan premier nie należy do walecznych i z Krzyżakami woli się sprzymierzać niż bić. Na szczęście nie jest również samobójcą, więc tym razem musiał zachować się w sposób, którego nie lubi. Dobrze, że gdzieś jednak jest granica kompromisów.
Co do meritum. Nawet jeżeli emitując CO2 zmierzamy do nieuchronnej katastrofy (a jak wiadomo, nie ma w tej sprawie zgody wśród naukowców), polityka klimatyczna prowadzona przez UE, ani na jotę nie zmienia tej sytuacji. Pewne jest natomiast to, że prowadzi do katastrofy gospodarczej w Europie, a w Polsce w szczególności i to w znacznie bliższym horyzoncie czasowym.
I znów muszę się zgodzić-a tak chciałbym odrobinę dziegciu dorzucić.
OdpowiedzUsuńMieszkam na Śląsku. Cieszyńskim. Odczuwam codziennie wszelkie siarczany i siarczyste smogi, idące na rękę Tuskowemu przedłużaniu żywota emerytalnego. Umówili się, czy ki diabeł?
Władyka wyznaczy granicę piardu bez kleksa, siarkowodorem przez lata podtruje i, twoja wina śmiertelniku, żeś nie dożył statystycznego wieku Matuzalema.
Powiem szczerze.
Może te unioeuropejskie zabiegi są namiastką rycerskości (szlachetności-jak kto woli), podnoszą rękawicę żądając satysfakcji od barbarzyńców. Może to donkiszoteria. Ale...
Jeśli rozliczać z intencji-nie z efektów, jak czyni to krwawa historia-szlachetności nie można odmówić zamiarom.
Chciałbym jeszcze usłyszeć rechot żab, zobaczyć pobielałe stokrotkami łąki i bociana na tle błękitu.
Dlatego popieram ten/tego samobója europejskiego.
Vespa
Cóż, czuję się trochę zagubiony, ponieważ mam wrażenie, że pierwsze zdanie komentarza stoi w sprzeczności z jego rozwinięciem:)
UsuńJa też kocham rechot żab, stokrotki, łąki i bociany na tle błękitu nieba. Chrońmy naszą przyrodę rozsądnie, nie za cenę zniszczenia własnej gospodarki. Póki co, mimo degradującego środowisko przemysłu czasów PRL i gospodarki opartej na paliwie węglowym, to u nas są zielone płuca Europy. A szlachetnymi intencjami wybrukowane jest piekło, a tam zdaje się, emisja CO2 jest bardzo wysoka;)
Nakładanie kar na wulkany i oceany (które produkują najwięcej CO2) rozwiązało by problem. Mam nadzieję, że będzie Ci się dobrze oglądać bociany (bezrobotni mają na to mnóstwo czasu), bo niestety rechotu nie usłyszysz będzie zagłuszony przez burczenie w brzuchu.
UsuńLimity CO2 to nie są wartości wyssane z palca, tylko technicznie wykonalne oraz ekonomicznie uzasadnione ograniczenia.
OdpowiedzUsuńNie musisz śmigać w lecie wielkim klimatyzowanym samochodem spalającym 10 litrów ropy na 100 km, przesiądź się do czegoś małego.
Spalanie węgla w celu otrzymania energii elektrycznej jest niezbyt rozsądne. Węgiel kiedyś się skończy, nieważne czy 20 lat czy 120, ale jest to najbliższa przyszłość.Ropa naftowa to samo. Brak ropy oraz węgla uniemożliwia wytwarzanie np.tworzyw sztucznych.Najgłupszym sposobem wykorzystania węgla jest jego spalanie.Wyciąć lasy aby zasiać rzepak w celu produkcji paliw? Jedyne rozwiązanie to zainwestować w elektrownie atomową lub źródła odnawialne, do czego zmusza nas unia.Jeżeli w przyszłości (20-50 lat) chcemy być konkurencyjni na rynku światowym, musimy niestety oszczędzać na ile możemy swoje zasoby.
Nie zamierzam tutaj rozstrzygać kontrowersji związanych z problemem globalnego ocieplania. Niech na ten temat spierają się naukowcy. Twierdzę natomiast, że realizacja założeń polityki klimatycznej UE nie wpłynie na zmniejszenie emisji CO2 w skali całego globu. Nie wiem na jakiej podstawie uważasz, że dostosowanie się do unijnych limitów CO2 jest uzasadnione ekonomicznie. Jeżeli jest, to i bez unijnego bata przedsiębiorstwa przestawią się na inną technologię. W gospodarce rynkowej, o opłacalności projektu inwestycyjnego decyduje analiza ekonomiczna przeprowadzona przez zarząd przedsiębiorstwa, a nie wytyczne urzędasów z Brukseli. Modernizacja stosowanych technologii powinna odbywać się w sposób naturalny. Elektrownie atomowe? Jestem za, choć obawiam się o źródła finansowania takich inwestycji. No i te same urzędasy z Brukseli, a przynajmniej jedna pani kanclerz, która za tymi urzędasami się kryje, jest zdecydowanie przeciw budowie elektrowni atomowych w Polsce.
UsuńA najbardziej zabawny argument to budowa konkurencyjności na rynku światowym poprzez wydatkowanie gigantycznych środków finansowych na drogie technologie. Tak się akurat składa, że najbardziej konkurencyjne są kraje, które robią wszystko inaczej niż chciałaby Unia – stosują brudne technologie, nie mają związków zawodowych, wypasionych świadczeń socjalnych i nie przejmują się zanadto prawami człowieka.
Jako post scriptum do mojego tekstu, warto posłuchać co na temat polityki klimatycznej UE, polskiego weta i problemów energetycznych w ogóle, ma do powiedzenia profesor Maciej Sadowski. Bardzo ciekawa audycja.
OdpowiedzUsuńGlobalna ściema CO2