Siarczyste mrozy chyba na dobre nas opuściły, zapachniało wiosną i od
razu są pierwsze skutki podwyższonego ryzyka zarażenia infekcją bakteryjną. Jakiś
tajemniczy wirus auto-anihilacji sieje
spustoszenie w szeregach polityków. Brednie w ustach wybrańców narodu to niby
żadna nowość, ale tym razem skala abstrakcji zdaje się być wyższa i co bardziej
niepokojące, w niektórych przypadkach zawiera sporą dozę samodestrukcji.
Jako pierwszy zarażony, ujawnił się w sobotę Mariusz CBA Kamiński, który
w wywiadzie dla RMF FM roztoczył fantastyczną wizję egzotycznej koalicji
wszystkich partii opozycyjnych, uchwalającej konstruktywne wotum nieufności dla
rządu Donalda Tuska, po to by na stolcu premiera mogła zasiąść wskazana przez
PiS Zyta Gilowska. Hmm… nie zbadano posła alkomatem, ale ranna pora audycji
wskazywałaby raczej na chorobowe pochodzenie zaobserwowanych objawów lewitacji
politycznej. To dobrze, że PiS próbuje wyściubić nos z warownej twierdzy, w
której zamknął się na własne życzenie i szuka niekonwencjonalnych rozwiązań,
ale cóż…. jak to się mówi, pierwsze koty za płoty. Jeszcze kilka prób i być może
uda się zaorbitować gdzieś w sąsiedztwie rzeczywistości politycznej.
Podejrzewam, że infekcja przenosi się drogą kropelkową, bo już dwa dni
później, ni z gruchy ni z pietruchy huknęła wieść, że Platforma Obywatelska
zamierza postawić Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. O kurde balans! Co
prawda przesłanki są cienkie jak Polsilver i sama Platforma olała wcześniejszy wniosek
SLD w tej sprawie, traktując go jako trampolinę wyborczą Ryszarda Kalisza, ale teraz
w obliczu przejściowych trudności, miłościwie panującego nam premiera, kuchmistrz Grupiński
postanowił odgrzać ten nie świeży kotlet. Pomijając już wartość merytoryczną stawianych
zarzutów, a także bardzo wątpliwą zdolność zdobycia wymaganej większości głosów
w Sejmie, taki wniosek to oczywisty strzał we własną stopę. Nie wierzę, by
postępowanie przed Trybunałem Stanu, nawet jeśli jakimś cudem do niego dojdzie,
zakończyło się skazaniem Kaczyńskiego i Ziobry na banicję z polityki, nie mówiąc
już o poważniejszych konsekwencjach. Za to jest to doskonały sposób, by w
oczach znacznej części społeczeństwa, prezes PiS stał się męczennikiem
prześladowanym przez zbrodniczy reżim Tuska. Lech Kaczyński już nim jest,
czyżby premier zdecydował się na sakralizację postaci drugiego z braci
bliźniaków? Na tej operacji Platforma
może włącznie stracić. Za to Janusz Palikot i Leszek Miller nie mogą się już doczekać spektaklu politycznego z Trybunałem Stanu w roli głównej i czym prędzej rezerwują miejsca w pierwszym rzędzie. Dla nich kolejny pomysł na osłabienie PO jest hojnym darem niebios.
Tego samego dnia i to już z samego rana, dał o sobie znać inny zarażony
nieszczęśliwiec. Europoseł PJN, Paweł Kowal, w rozmowie z dziennikarzem TVN 24 począł
snuć dywagacje na temat przyspieszonych wyborów parlamentarnych we wrześniu i wspólnych
list wyborczych z PiS-em, nie bacząc, że ta chora koncepcja to oczywisty wyrok
śmierci dla własnej formacji, ale o tym szerzej pisałem już wczoraj.
Póki co, niepojąco odporni na zbierającą swoje żniwo zarazę, pozostają
przedstawiciele lewicy. Jeżeli epidemia dalej będzie się rozprzestrzeniać w tym tempie, w najbliższych dniach należy oczekiwać eksplozji
głupoty z tamtej strony sceny politycznej.
Z tym Trybunałem to chyba Grupiński przedobrzył. Tusk się nie wypowiada na ten temat, znakiem czego sprawa rozejdzie się po kosciach.
OdpowiedzUsuńI ja tak myślę.
Usuń