„Jeżeli będą przedterminowe wybory, to czas pomyśleć o wspólnej liście
z PiS czy Solidarną Polską. Jeżeli chce się wygrać, to trzeba pójść wspólnie. (…) Dziś
niech każdy kształtuje swoją tożsamość. Musimy bronić rodziny, wolności,
wolnego rynku. To są nasze wartości. Nie możemy pozwolić, by ktoś nam je
odebrał.”
Niemalże udławiłem się śniadaniem, czytając te słowa, wypowiedziane przez Pawła Kowala w TVN24. I to z trzech powodów. Po pierwsze, pomysł by
wiązać się z PiS-em budzi mój niesmak. Po drugie, naprawdę trudno jest
zmieścić tyle niedorzeczności w ledwie pięciu zdaniach. Po trzecie, uważałem
dotąd Pawła Kowala za bardzo zdolnego polityka, w którym pokładałem nadzieję na zmiany
w polskiej polityce. Ale po kolei.
Tożsamość
Przyczyną wyborczej porażki PJN, oprócz destrukcji w łonie tej
partii i nie dającej się niczym usprawiedliwić wolty Joanny Kluzik
Rostkowskiej, która długo jeszcze będzie stanowić wzorzec absolutnego dna w
polityce; było postrzeganie PJN jako przybudówki PiS-u. Wygłaszając takie
opinie, Paweł Kowal potwierdza, że ta ocena była prawdziwa, że jego ugrupowanie
było i będzie wyłącznie przybudówką partii Jarosława Kaczyńskiego. W ten sposób,
PJN nie zbuduje swojej własnej tożsamości, ponieważ może ona powstać tylko w
dystansie do PiS-u. Inaczej, ta formacja nikomu do niczego nie jest potrzebna.
Trzymanie się spodni Kaczyńskiego odbiera jej szansę na
konserwatywno-liberalnych wyborców. Tych, na których nie może liczyć Prawo i Sprawiedliwość,
ani Solidarna Polska. W tej sprawie nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko.
Naiwność
Owszem, Donald Tusk ma kłopoty ale to jeszcze nie jest powód do
rozpisywania wcześniejszych wyborów we wrześniu. Zakładając nawet utratę większości
przez koalicję PO-PSL, znacznie bardziej prawdopodobnym wariantem jest trwanie
obecnego rządu z cichym wsparciem Palikota. Zresztą, brak siły sprawczej to
wygodne alibi dla kontynuacji polityki zaniechać. Tak czy inaczej, werdykt
wyborczy najpewniej wzmocniłby lewicę, co ani Platformie, ani PiS-owi się nie
opłaca.
Rejterada
Trudno mi uwierzyć w polityczną naiwność Pawła Kowala. Jeżeli wygłasza
tak kontrowersyjne opinie (wspólna lista wyborcza z PiS-em, godząca w budowaną
tożsamość PJN), przy tak wątpliwej okazji, jak mało poważne spekulacje na temat
przyspieszonych wyborów, to wydaje się oczywiste, że musi to służyć innym celom.
Być może, Kowal potraktował tę okoliczność jako pretekst, by wysłać sygnał
Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jest gotów zrezygnować z ambicji tworzenia własnej
formacji. Wygląda to jak zapowiedź pielgrzymki do Canossy, jak przygrywka do operacji
posypania głowy popiołem, a przynajmniej otwarcie rozmów o powrocie na łono PiS.
Ja wiem, że polityka i prostytucja to pokrewne sobie profesje, przyznaję jednak,
iż akurat Pawła Kowala nie chciałbym znaleźć w politycznym lupanarze. Zwłaszcza,
że dla twardego elektoratu PiS, politycy PJN pogardliwie nazywani PJoNkami, zawsze
już będą renegatami, zdrajcami i sprzedawczykami.
Wolny rynek
Mówienie jednym tchem o wolnym rynku i wiązaniu się z PiS-em to czysta
groteska. PiS jest partią etatystyczną, jawnie odżegnującą się od liberalnych
rozwiązań gospodarczych, wspierającą roszczenia związków zawodowych,
zainteresowaną wzmacnianiem roli państwa w życiu obywateli.
Konkluzja
Wypowiedź Pawła Kowala jest świadectwem grzechu pierworodnego PJN. Obnaża
kierunek, którego obawiałem się od samego początku istnienia tej formacji. Już przecież
wcześniej pojawiały się niepokojące symptomy, jak koncepcje wiązania się z ziobrystami. Okazuje się, że pępowina z byłą partią nie została odcięta (modne określenie). Zamiast bajać na
temat wcześniejszych wyborów i snuć wizje wspólnych list wyborczych z PiS-em,
czas najwyższy zająć się pracą u podstaw, działać jako zespół. Dzisiaj PJN to
grający na siebie soliści: Paweł Kowal i Marek Migalski. Nic więcej. Należy szukać wsparcia w
środowiskach związanych z Kongresem Nowej Prawicy, namówić do współpracy Jana
Rokitę. Polecam uwadze wywiad z nim, w najnowszym Uważam Rze. Rokita prezentuje
poglądy i oceny, które idealnie komponują się z ideą PJN. I
trzymać rękę na pulsie, by korzystając z destrukcji w PO mieć jakąś ofertę dla
potencjalnych wychodźców z tej partii. W ten sposób można byłoby podjąć próbę wykreowania reprezentacji posłów w dzisiejszym Sejmie. Tylko, że do tego trzeba stanowić jakąś
alternatywę na scenie politycznej.
Panie Pawle, wyjątkowo nie transparentne wyjaśnienia na pańskim blogu ani na jotę nie zmieniają mojego wrażenia. Publicystykę
proszę zostawić Markowi Migalskiemu, który radzi z nią sobie znacznie lepiej.
Poza tym uważam, iż nazwa PJN powinna zostać zmieniona!
A co to jest PJN? Partia dla politycznych hobbystów, bez wyrazu i lidera. Kowal może i jest zdolny ale na lidera się nie nadaje. Niech wracają do PIS.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dzisiaj PJN to partia dla politycznych hobbystów. Ale wcale nie musi tak być. Dostrzegam miejsce na scenie politycznej między PO a PiS. Miejsce, w którym mogłyby się spotkać wolnorynkowe idee, od których zaczęła się Platforma w 2001 roku, z konserwatywnym poszanowanie tradycyjnych wartości, ale bez dewocji dominujących w PiS. To jest nisza o potencjale przekraczającym z pewnością próg 5%, tylko trzeba umieć go wykorzystać. Sądziłem, że tą niszę dostrzega PJN i próbuje ją zagospodarować. Obawiam się jednak, że ci ludzie nie mają odwagi na klarowne odcięcie się od swoich dawnych politycznych wyborów.
UsuńPJN, niczego jeszcze nie zdążył osiągnąć, a już jego szyld niesie ze sobą negatywne skojarzenia. Zawsze już będzie kojarzył się z kłótniami założycielskimi i z politycznym kurestwem Kluzik. Trzeba porzucić ten szyld. Niech Kowal z Rokitą (którego trzeba namówić na powrót do polityki), w oparciu o podobno istniejące struktury PJN powołają nowy projekt, który pozwoli odciąć się od tamtego syfu.
Czy ja wiem czy faktycznie jest miejsce między PO a PiS?
UsuńWiedźmin
Jest. Przypomnij sobie ideę POPiS-u. Wszyscy uważają, że ten projekt od dawna jest bez szans, co moim zdaniem świadczy o braku wyobraźni i myśleniu według utartych schematów. POPiS jest jak najbardziej możliwy tyle, że nie jako koalicja dwóch partii PO i PiS z Tuskiem i Kaczyńskim, tylko jako koncepcja polityczna. Jest nim w pewnym sensie właśnie PJN, który zupełnie nie potrafi wykorzystać potencjału wyborczego, który stał za ideą POPiS-u. W tej kadencji posypie się PO, PiS już się posypał, to jest okazja do przejęcia konserwatywnej frakcji PO. Leszek Miller śmieje się, że Jarosław Gowin jest ostatnim Mohikaninem POPiS-u. Tak, jego miejsce jest w PJN.
Usuń