poniedziałek, 5 marca 2012

Ну, погоди!



Trudno emocjonować się zawodami, kiedy zwycięzca znany jest jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu. A taki właśnie był obraz rosyjskich wyborów prezydenckich. Nie sugeruję wcale fałszerstw wyborczych. Miażdżąca przewaga Władimira Putina nad konkurentami to nie jest fałsz, podobnie jak autentyczne poparcie dla Łukaszenki na Białorusi. Marginesem do spekulacji mogła być jedynie wygrana obecnego premiera w pierwszej turze. Gdyby tak się nie stało, późniejszy triumf miałby dla niego gorzki smak porażki. Wstępne wyniki są już znane. Na kremlowskim tronie zasiądzie Władimir Władimirowicz Putin, z 60% poparciem i bardzo wysoką przewagą nad drugim w kolejności, lidem komunistów Giennadijem Ziuganowem, który uzyskał niespełna 18% głosów. Obejdzie się więc bez upokarzającej, drugiej tury wyborów.

Ostatnie trzy miesiące, od wyborów do rosyjskiej Dumy Państwowej, upłynęły pod znakiem protestów przeciwko władzy Putina. Wielotysięczne demonstracje w największych miastach Rosji i antyputinowska aktywność w Internecie nie miały precedensu w ponad 10-letniej historii jego rządów. Bunt młodzieży, organizującej się przy pomocy serwisów społecznościowych, przypominał nieco zryw polskich internautów w sprawie ACTA. I podobnie jak u nas wieszczono bliski koniec rządów Donalda Tuska, tak wielu komentatorów zaczęło wierzyć w początek zmian na szczytach rosyjskiej władzy. Sądzę, że poniosła ich fala naiwnego entuzjazmu. Stoicki spokój, z jakim Putin znosił te demonstracje, obelżywe piosenki, szyderstwa i dowcipy na swój temat to nie efekt słabości, a prostej kalkulacji wyborczej. Zdał sobie sprawę, że nie docenił siły Internetu i na reakcję jest już za późno. Starannie unikał prowokacji, zwłaszcza że paliwem antyrządowych protestów były ujawnione przykłady fałszerstw wyborczych, podczas grudniowych wyborów do Dumy. Stąd pozorne wrażenie miękkości Putina, budzące nadzieję przynajmniej na liberalizację autorytarnych rządów. Uważam, że nic takiego się nie stanie. Teraz, prezydent elekt będzie miał dużo czasu na stopniowe przykręcanie śruby. Nowy-stary imperator Wszechrosji nie pozwoli na następną rewolucję klikaczy, którzy z komputerową myszą w dłoni rzucili wyzwanie jego władzy. Drugi raz, tego błędu już nie popełni.

W polskich mediach ze świecą szukać relacji z rosyjskich wyborów. Poza suchą informacją dotyczącą wyników, trudno znaleźć jakiekolwiek komentarze na ten temat. Przekaz medialny całkowicie zdominowała katastrofa kolejowa, w nieskończoność powielane fakty, relacje ofiar i uczestników akcji ratunkowej, obrazy zmiażdżonych wagonów. Zaiste, tabloidyzacja polskich mediów dawno przekroczyła ramy zdrowego rozsądku. 

6 komentarzy:

  1. Co do komentarzy, których rzeczywiście brakuje w mediach, polecam ciekawą analizę, którą opublikował Khair el.Budar na blogu Azraela.

    http://www.azraelk.eu/2012/03/05/teksty-nadeslane-5-marca/

    OdpowiedzUsuń
  2. co do mediów to rzeczywiście coraz gorzej, coraz mniej się można dowiedzieć a dziennikarze jak dorwą niusa to tydzień z głowy ... i coraz głupsze te ich komentarze , międlą temat tak, że w końcu sami przestają rozumieć , o czym mówią ... jak zaczną na ten przykład maltretować tulipany to w końcu wyjdzie im, że to róże
    --------
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma zmiłuj. Wszyscy już umiemy pilotować Tupolewa, za chwilę będziemy ekspertami od prowadzenia lokomotyw. Stacja od całej prawdy, całą dobę, jest nie do oglądania:)

      pozdrawiam

      Usuń
  3. Never ending Putin...
    No, może niezupełnie "never", ale ta zasada będzie obowiązywała za wschodnią granicą jeszcze dość długo. Opozycja powoli budzi się, ale jedynie w większych miastach i nie ma jeszcze odpowiedniej siły sprawczej. Świat musi się z tym pogodzić, podobnie jak pogodził się z permanentnymi rządami komunistycznymi w CHRL.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę w realną siłę sprawczą opozycji w Rosji. No chyba, że opozycję stanowiliby, byli lub obecni, funkcjonariusze GRU, KGB czy jak kto woli FSB;)

      Usuń