Trudno emocjonować się zawodami, kiedy zwycięzca znany jest jeszcze
przed rozpoczęciem wyścigu. A taki właśnie był obraz rosyjskich wyborów
prezydenckich. Nie sugeruję wcale fałszerstw wyborczych. Miażdżąca przewaga
Władimira Putina nad konkurentami to nie jest fałsz, podobnie jak autentyczne
poparcie dla Łukaszenki na Białorusi. Marginesem do spekulacji mogła być jedynie
wygrana obecnego premiera w pierwszej turze. Gdyby tak się nie stało, późniejszy
triumf miałby dla niego gorzki smak porażki. Wstępne wyniki są już znane. Na kremlowskim tronie zasiądzie Władimir Władimirowicz Putin, z 60% poparciem i bardzo wysoką przewagą nad drugim w
kolejności, lidem komunistów Giennadijem Ziuganowem, który uzyskał niespełna
18% głosów. Obejdzie się więc bez upokarzającej, drugiej tury wyborów.
Ostatnie trzy miesiące, od wyborów do rosyjskiej Dumy Państwowej,
upłynęły pod znakiem protestów przeciwko władzy Putina. Wielotysięczne
demonstracje w największych miastach Rosji i antyputinowska aktywność w
Internecie nie miały precedensu w ponad 10-letniej historii jego rządów. Bunt
młodzieży, organizującej się przy pomocy serwisów społecznościowych, przypominał
nieco zryw polskich internautów w sprawie ACTA. I podobnie jak u nas wieszczono
bliski koniec rządów Donalda Tuska, tak wielu komentatorów zaczęło wierzyć w
początek zmian na szczytach rosyjskiej władzy. Sądzę, że poniosła ich fala naiwnego entuzjazmu. Stoicki spokój, z jakim Putin
znosił te demonstracje, obelżywe piosenki, szyderstwa i dowcipy na swój temat
to nie efekt słabości, a prostej kalkulacji wyborczej. Zdał sobie sprawę, że nie docenił siły Internetu
i na reakcję jest już za późno. Starannie unikał prowokacji, zwłaszcza że
paliwem antyrządowych protestów były ujawnione przykłady fałszerstw wyborczych,
podczas grudniowych wyborów do Dumy. Stąd pozorne wrażenie miękkości Putina, budzące
nadzieję przynajmniej na liberalizację autorytarnych rządów. Uważam, że nic
takiego się nie stanie. Teraz, prezydent elekt będzie miał dużo czasu na
stopniowe przykręcanie śruby. Nowy-stary imperator Wszechrosji nie pozwoli na następną rewolucję klikaczy, którzy z komputerową myszą w dłoni rzucili wyzwanie jego
władzy. Drugi raz, tego błędu już nie popełni.
W polskich mediach ze świecą szukać relacji z rosyjskich wyborów. Poza suchą informacją dotyczącą wyników, trudno
znaleźć jakiekolwiek komentarze na ten temat. Przekaz medialny całkowicie zdominowała
katastrofa kolejowa, w nieskończoność powielane fakty, relacje ofiar i uczestników
akcji ratunkowej, obrazy zmiażdżonych wagonów. Zaiste, tabloidyzacja polskich
mediów dawno przekroczyła ramy zdrowego rozsądku.
Co do komentarzy, których rzeczywiście brakuje w mediach, polecam ciekawą analizę, którą opublikował Khair el.Budar na blogu Azraela.
OdpowiedzUsuńhttp://www.azraelk.eu/2012/03/05/teksty-nadeslane-5-marca/
Tak, czytałem i też polecam.
Usuńco do mediów to rzeczywiście coraz gorzej, coraz mniej się można dowiedzieć a dziennikarze jak dorwą niusa to tydzień z głowy ... i coraz głupsze te ich komentarze , międlą temat tak, że w końcu sami przestają rozumieć , o czym mówią ... jak zaczną na ten przykład maltretować tulipany to w końcu wyjdzie im, że to róże
OdpowiedzUsuń--------
POZDRAWIAM
Nie ma zmiłuj. Wszyscy już umiemy pilotować Tupolewa, za chwilę będziemy ekspertami od prowadzenia lokomotyw. Stacja od całej prawdy, całą dobę, jest nie do oglądania:)
Usuńpozdrawiam
Never ending Putin...
OdpowiedzUsuńNo, może niezupełnie "never", ale ta zasada będzie obowiązywała za wschodnią granicą jeszcze dość długo. Opozycja powoli budzi się, ale jedynie w większych miastach i nie ma jeszcze odpowiedniej siły sprawczej. Świat musi się z tym pogodzić, podobnie jak pogodził się z permanentnymi rządami komunistycznymi w CHRL.
Nie wierzę w realną siłę sprawczą opozycji w Rosji. No chyba, że opozycję stanowiliby, byli lub obecni, funkcjonariusze GRU, KGB czy jak kto woli FSB;)
Usuń