piątek, 13 stycznia 2012

Pałac Kultury powinien zostać zburzony!


Okładka płyty "Brygady Kryzys" z 1981 roku

Tym razem w wersji Ponadto uważam, że w miejscu Pałacu Kultury powinien powstać park centralny dla Warszawy. W ten sposób, minister Radosław Sikorski, zakończył swoje wczorajsze przemówienie, podczas sejmowej debaty na temat polskiej prezydencji w UE. To nie pierwsza taka klamra retoryczna. W ubiegłym roku brzmiało to tak: „Panie Marszałku, uważam, że Pałac Kultury powinien zostać zburzony”.

Natychmiast zaczęto roztrząsać sensowność, a może raczej bezsensowność tego pomysłu. Wyliczać koszty wysadzenia lub rozbiórki i udowadniać niemożliwość przeprowadzenia takiego projektu. Zaczęli protestować Warszawiacy, jacyś aktywiści założyli na Facebooku grupę sprzeciwu, w autobusach podobno pojawiły się protestacyjne wlepki, oburzała się w telewizji starsza pani, która jest kronikarką PKiN od zarania dziejów. Wszystkie komentarze są jak najbardziej serio. Ja natomiast, nie mogę się nadziwić, że nikt nie zwrócił uwagi, a przynajmniej ja nie zauważyłem żeby zwrócił, że pan minister po prostu chciał popisać się erudycją i w dowcipny sposób nawiązuje do słynnego mówcy antyku, Katona Starszego zwanego Cenzorem, który każdą swoją mowę, w rzymskim Senacie, kończył słowami: „Poza tym uważam, iż Kartagina powinna zostać zburzona.” Ja akurat doceniam takie zgrabne figury retoryczne i traktuję je raczej jako aforyzm, nie dopatrując się w nich śmiertelnej powagi. Czyli w tym wypadku, rozumiem je jako pewną autoironię sięgającą jego wcześniejszych opinii na ten temat. Choć minister zapewne nie powinien w ten sposób żartować, to przecież wiadomo nie od dzisiaj, że posiada jakiś tajemniczy podzespół, który odpowiada za wygadywanie dość kontrowersyjnych rzeczy, w nie stosownym miejscu i czasie. Nie znam się na tym, ale zakładam, że ten sam podzespół steruje niezwykle barwną mimikę pana ministra.

Ale Radosław Sikorski nie pierwszy sięga po tę historyczną paralelę. Pionierem był tu sławny erudyta Andrzej Lepper, ze swoim słynnym postulatem „Balcerowicz musi odejść”. Z tej samej retoryki korzystał też kilka razy Ludwik Dorn, a jeszcze wcześniej Jan Maria Rokita, niestety nie pamiętam już przy jakich okazjach. Hmm… tylko jak się nad tym bliżej zastanowić, to oba postulaty zostały w końcu zrealizowane. Trzy lata po śmierci Katona, Kartagina została zburzona, a Andrzej Lepper doczekał się odejścia Balcerowicza.

Dobranoc Państwu;)


12 komentarzy:

  1. Pałac Kultury powinien być zburzony, a minister Sikorski powinien być wykastrowany.

    OdpowiedzUsuń
  2. O czym my mówimy? Przecież Pałac Kultury został już jakiś czas temu zburzony, co udokumentowano na taśmie filmowej.

    OdpowiedzUsuń
  3. BREDNIE Sikorskiego
    2 lutego 2007 PKiN został wpisany do rejestru zabytków decyzją p. o. Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Macieja Czeredysa i tyle

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy 1
    Nie bądźmy tacy surowi. Wystarczy jak zostanie poddany dyskretnemu leczeniu i jakiś dobry specjalista z troską pochyli się nad podzespołem, o którym wspominam.

    @Anonimowy2
    Zasłużenie, w końcu Pałac Kultury to obiekt znacznie starszy niż na przykład Zamek Królewski;)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Wojtek
    Żyję całe życie w tym mieście i Pałacu nawet nie zauważam, więc może bym i kupił tą wersję. Ale byłem z pół roku temu w Teatrze 6 piętro, który się tam mieści i muszę potwierdzić, że obiekt stał wciąż w tym miejscu.

    BTW Spektakl skończył się dość późnym wieczorem i wypuszczono nas schodami. Rozpoczęło się wspaniałe błądzenie po gmachu, ponieważ trafiliśmy na kilka przeszkód w postaci zamkniętych drzwi, które trzeba było jakoś obejść. Przygoda jak z gry komputerowej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, znam te niezapomniane wrażenia z błądzenia po wnętrznościach Daru Przyjaciół zza wschodniej granicy. Budowę jego cześciowo widziałem z okien mieszkania (to nie do wiary - z Grochowa, ale Warszawa była wówczas mocno przetrzebiona i siłą rzeczy zyskała przez to w wielu miejscach szeroką perspektywę). A kiedy oddano go do użytku, mogłem razem Andrzejem wielokrotnie penetrować jego świeżutkie wnętrze - nie był jeszcze dostatecznie pilnowany i zagospodarowany. Nie przesadzę chyba, jeśli powiem, że poznaliśmy go od góry do dołu i wszerz. Darzę więc te kontrowersyjną budowlę pewnym sentymentem, mimo że stoi jak zadra na ruinach przedwojennego śródmieścia. Przyzwyczaiłem się do niego i nie przeszkadza mi, szczególnie teraz, kiedy rośnie wokół niego architektoniczna przeciwwaga i odkąd Piskorski wmontował w jego wieżę zegar. Ostatecznie, szereg budowli zza Wielkiej Wody jest do niego bardzo podobnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Wojtek
      Tak, znam tę opowieść. Ten mój krótki epizodzik od razu mi się z nią skojarzył. Tutaj smaczek potęgowała myśl, że przecież znajdowaliśmy się w całkowicie zagospodarowanym budynku, w którym za dnia tętni życie, a tu pogaszone światła, puste korytarze, jedne wejścia zamknięte, inne otwarte, prowadzące w dziwne zakamarki budynku. Co by tu nie gadać, Pałac ma duszę, i przynajmniej dla mnie, nie jest dusza towarzysza Józefa Wissarionowicza Dżugaszwilli;)

      Usuń
  7. Jakis czas temu delikatnie ,nieco krytycznie oceniłam p.Arłukowicza,dodałam iż w PO tak czy siak go zjedzą.Czyżbym była prorokiem???
    Brakuje mi Pana opinii n/t "Służby" Zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Arłukowiczu pisałem w październiku w notce „Arłukowicz jak Tusk” i zdania nie zmieniam. Choć, jego akurat, w ostatniej kolejności, należy obarczać aferą lekową, więc śmieszą mniej te hucpy z odwoływaniem ministra zdrowia. Ale to jest cena za ambicje polityczne. Główna winowajczyni aktualnie stuka laską w Sejmie.

      Czy Arłukowicz zostanie zjedzony? Tylko w dwóch przypadkach. Jak już będzie straszny syf w ministerstwie, to Tusk nie będzie miał oporów żeby poświęcić Bartosza. Ale na pewno nie teraz, bo wtedy wszyscy mówiliby, że wyleciał za Kopacz. Drugi przypadek jest dokładnie odwrotny. Jeśli Arłukowicz poradzi sobie doskonale i jego popularność za bardo urośnie, Donald zacznie ostrzyć nóż. U niego to zawsze tak działa.

      A w najnowszej notce postanowiłem wypełnić tę lukę, o której wspomina Pani w swoim komentarzu:)

      Usuń
    2. Zgadzam się z Pana opinią wyrażoną wyżej, to miałam na myśli pisząc,że Arłukowicza "zjedzą".Pozdrawiam

      Usuń
  8. Nie wszyscy mili w szkole łacinę i nie wszyscy uważali na lekcjach historii, dlatego figury retoryczne bywają ryzykowne.

    Co do Pałacu - kiedyś mi się nie podobał, teraz go lubię.
    Ma swój urok. Wolę Kinotekę niż multipleksy, lubię teatry, wystawy, a nawet te ogromne, ciężkie drzwi. W latach 70-tych biegałam na zajęcia sportowe w Pałacu Młodzieży, prawie nic nie kosztowały, a były rewelacyjne.

    Zaprzyjaźniony architekt ze Szwajcarii nie może się nadziwić, że politycy, mieszkańcy, a nawet planiści wciąż mają do PKiN aż tak emocjonalny stosunek.
    Niech stoi. Jeśliby go wyburzyli, natychmiast mielibyśmy nową aferkę z atrakcyjnym gruntem warszawskim. I kto wie, co by tam stanęło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest wciąż pokłosie atmosfery sprzeciwu z czasów PRL, która stanowiła doświadczenie pokoleniowe. W latach 80-tych, była ona mocno przesiąknięta symboliką Pałacu Kultury, żeby wspomnieć tylko prozę Konwickiego, przede wszystkim „Małą Apokalipsę”. Jest też taka pamiętna scena w „Lawie”, właśnie Konwickiego, filmie osnutym wokół „Dziadów” Mickiewicza, kiedy Gustaw Konrad, grany przez bardzo młodego Artura Żmijewskiego wygląda przez okno celi i widzi złowrogie gmaszysku Pałacu. A Dezerter śpiewał w tamtych czasach:

      „Wielki gmach, kamienny pomnik
      Strzela w niebo, swoją szpicą
      Środek Europy przygnieciony
      Pięścią komunizmu

      „Pałac” z dumą mówią o nim
      Pałac nowych możnowładców
      Jak śmiesznie przy tym głazie
      Wyglądasz robotniczy darmozjadzie

      A ja stoję na dole pałacu
      Z zadartą do góry głową
      Podpalam z rozkoszą lont
      I pragnę wysadzić go z sobą”

      Usuń