Nie milkną głosy oburzenia wokół słów Leszka Millera, na temat kobiet w polityce. Dokładnie jego wypowiedź brzmiała: "Jeżeli koło partii kręcą się osoby, kobiety nieatrakcyjne, to jest coś anachronicznego, coś co odstręcza wyborców". I co? Święta racja. Owszem, mało elegancka ale jednak.
Każdy wie doskonale, że to prawda oczywista. Kampania wyborcza wygląda jak dwudziesta edycja programu „Mam talent”, bo dla wyborcy liczy się opakowanie a nie to co jest w środku. Zewsząd partie atakują nas przecież atrakcyjnymi laskami a nie zastępami smętnych kaszalotów. Ale wszechpotężna poprawność polityczna (czyli usankcjonowane kłamstwo w szykownej oprawie) każe twierdzić coś zupełnie innego niż podpowiada zdrowy rozsądek. Oburza się ikona elegancji Jolanta Kwaśniewska, wtóruje jej feministka Joanna Seneszyn, a w „Kropce nad i” pastwi się nad Millerem bezkompromisowa Monika Olejnik. No tak, zapomniałem, przecież wszystkie kobiety są piękne. Żyjemy w czasach, w których woreczek z popiołem zawsze należy nosić przy sobie bo nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać do małego aktu ekspiacji.
Ciekawe, że te same
panie ciągle domagają się równouprawnienia w każdej dziedzinie życia a
jednocześnie wciąż chcą korzystać z przywilejów nierozerwalnie związanych
kulturowo z wizerunkiem słabej kobiety, która stale wymaga troski i opieki
mężczyzny. Czyż to nie obrzydliwa
hipokryzja? Szanowne panie, odrobinę konsekwencji!
Wszystko fajnie, ale niech lepiej panowie też spojrzą w lustro i stukną się w swoją (nader często otłuszczoną, lub wyjątkowo mizerną) pierś. Tak szpetnych mężczyzn jak w polskiej polityce chyba nigdzie indziej.
OdpowiedzUsuńNo cóż, ale to jednak przeważnie faceci interesują się polityką. I nikt nie głosi haseł w stylu „wszyscy panowie są przystojni”;)
OdpowiedzUsuń