Rozliczenia powyborcze w PiS-ie ciągle rozgrzewają oficjalne media i polityczną blogosferę. Wszyscy komentatorzy z zapartym tchem śledzą kolejne odsłony dramatu ze Zbigniewem Ziobro i Jarosławem Kaczyńskim w rolach głównych. Ale najbardziej interesujące scenariusze kreślą zwolennicy PiS, szeroko reprezentowani na wirtualnych łamach Salonu24. Czytam sobie rozmaite komentarze na ten temat i powoli, na zamglonym horyzoncie wyłania się pewien cyniczny plan na przyszłość.
Teza jest prosta. Jeżeli PiS, nie może uczciwie wygrać wyborów, trzeba spróbować kantem. Chłodny Żółw, w mojej ocenie jeden z najciekawszych salonowych blogerów, rozważa taki oto scenariusz:
By wygrać wybory, konieczne jest powtórzenie węgierskiego wariantu w Polsce, co zresztą jasno zdefiniował sam Jarosława Kaczyński. Żeby ten wariant mógł zostać zrealizowany, z prawej strony sceny politycznej potrzebne są dwa ugrupowania. Centroprawicowy odpowiednik Fideszu i jakiś skrajnie prawicowy Jobbik. W tłumaczeniu na nasze, PiS i LPR z 2005 roku. Ponieważ taki podział, w sposób naturalny, jakoś nie chce się wyłonić, należy tego dokonać sztucznie. Mianowice, prezes Kaczyński z pokerową miną, oddelegowuje część wojska, pod zaufanym kierownictwem, do nowych zadań w innym tworze politycznym, a resztę armii pozostawia przy sobie. Celem jest oczywiście oszukanie wyborców. Niech wydelikaceni paniczykowie, których teraz pozyskało PO, mają swoją grzeczną prawicę, którą z czystym sumieniem będą sobie mogli wybrać, podczas gdy twardy elektorat ulokuje swoje głosy w drugiej, skrajnej partii. To w końcu bez znaczenia, chodzi przecież o ściemę dla naiwniaków, a po wyborach i tak obie partie koncertować będą wspólnie, pod batutą maestro Kaczyńskiego. I syćko gra i bucy, a łosie niech mają pretensję do własnej głupoty. Cwane? Mówiąc szczerze, mam wrażenie, że podobnym tropem podążają polityczne plany Zbigniewa Ziobro. Tylko, że Jarosław Kaczyński chyba się na nich nie poznał. Być może dlatego, że obaj panowie tak mało się od siebie różnią. To ubiegłoroczne wyjście liberałów, spod znaku PJN, miałoby znacznie większe szanse na uwiarygodnienie takiego scenariusza.
Nieładnie! A Fe! To nie po chrześcijańsku, robić tak bliźnich w bambuko. Bliźniego kochać trzeba, jak siebie samego. To byłby przecież zwykły szwindel. Wredne metody, zarzucane politycznym oponentom, Tuskowi i Palikotowi. Oj, śmierdzi mi tu hipokryzją.
Nieładnie! A Fe! To nie po chrześcijańsku, robić tak bliźnich w bambuko. Bliźniego kochać trzeba, jak siebie samego. To byłby przecież zwykły szwindel. Wredne metody, zarzucane politycznym oponentom, Tuskowi i Palikotowi. Oj, śmierdzi mi tu hipokryzją.
Spieszę jednak donieść, że na nic cały ten trud. Rozumiem, że to między innymi ja miałbym być tym oszukanym łosiem. Nie głosowałem co prawda na PO, ale na PiS też, z całą pewnością nie zagłosuję. Podzielam nadzieję, że na gruzach PiS-u powstanie jakaś nowa, sensowna oferta polityczna ale intencje i oczekiwania już mamy inne. Po pierwsze, PiS nie jest żadną prawicą. To klasyczna partia socjalna, niechętna i nie ufna wobec ludzi zamożnych i przedsiębiorców. Ja czekam na ofertę z konserwatywno-liberalnym programem gospodarczym, a nie narodowo-socjalistycznymi fobiami. Jakikolwiek więc, nowy projekt polityczny, za którym będzie choćby majaczył cień Ojca dyrektora, martyrologia smoleńska, czy syndrom oblężonej twierdzy, na mój głos nie ma co liczyć. Skrajne, światopoglądowe prawactwo odrzuca mnie nie mniej niż lewactwo.
Z pozdrowieniami dla Chłodnego Żółwia;)
Ja osobiście przestałem się podniecać wydarzeniami dotyczącymi PiS. Doszedłem do wniosku, że PiS to zasadniczo jest po prostu nie tyle partią co Przedsiębiorstwem Politycznym rodziny Kaczyńskich, powołanym przez Jarosława i Lecha Kaczyńskiego. Przedsiębiorstwo to instytucja powoływana w celu zarobkowania, i właśnie dlatego zostało ono założone, aby rodzina Kaczyńskich miała z czego żyć. Nie chodzi w jej działalności aby wygrywać wybory i sprawować rządy, chodzi o to aby sprzedawać produkty ideologiczne na które istnieje popyt. Kaczyński szybko określił target na swoje produkty dzięki czemu jego przedsiębiorstwo PiS nieźle funkcjonuje i przynosi dość pokaźne dochody, za które całkiem nieźle mu się żyje. Idzie o to aby zawsze być w takim miejscu aby mieć dopływ gotówki z kasy Państwa. Tu dochodzimy do zawirowań w omawianym przedsiębiorstwie. Część jego pracowników, tzw lojalnych - zdaje sobie pewnie sprawę z idei tego przedsięwzięcia, broniąc Jarosława Kaczyńskiego jak niepodległości bowiem w istocie bronią swoich synekur. Rewolucjoniści chyba nie do końca mają świadomość o co chodzi w tym przedsiębiorstwie. Dla mnie, że tak się wyrażę słowami znanego klasyka, jest oczywistą oczywistością, że muszą być wycięci bo nie wyobrażam sobie żeby właściciel przedsiębiorstwa poddał się wrogiemu przejęciu swojej własności. Właściwym pytaniem byłoby: czy jest szansa na stworzenie rzeczywistej partii w obszarze działania Przedsiębiorstwa PiS. Otóż nie za bardzo, a przynajmniej nie są do tego zdolni tzw "rewolucjoniści" PiS. Aby ewentualnie mogło się to udać to "rewolucjoniści" musieliby mieć wszelkie cechy Palikota w zakresie umiejętności, determinacji, jasnego celu w jego zdefiniowaniu, pieniądze oraz wykonać żmudną pracę od podstaw - takich właściwości nie mają. Trzeba nadmienić, że Przedsiębiorstwo PiS znakomicie opanował rynek nie prawicowy lecz narodowo-tradycjonalistyczny do którego nurtu należy zaliczyć poglądy narodowo socjalistyczne i narodowo katolickie, a więc taki rynek, który nie ma nic wspólnego z prawicowym systemem wartości na polu stosunków społeczno-gospodarczych nie jest dostępny dla nowych inicjatyw, co pokazały wcześniejsze próby jego opanowania np przez LPR, PJN i inne. Typową, niemal książkową prawicą jest NP Janusza Korwina Mikke, ale jak widać nie ma zapotrzebowania na taką formułę. Tak więc śpię spokojnie, Przedsiębiorstwo PiS nie wygra żadnych wyborów bo w gruncie rzeczy nie jest to w jego interesie albowiem zawsze lepiej być w silnej opozycji czerpiąc korzyści materialne niż szarpać się poprzez rządzenie i ryzykować upadek firmy.
OdpowiedzUsuńAndrzej BJ
Aż tak to nie. PiS to Jarosław, Jarosław to PiS. To jasne. Siłą napędową Jarosława Kaczyńskiego jest władza, sama w sobie, nie pieniądze. Najlepiej oczywiście władza państwowa, a jeśli nie to, choćby partyjna i rząd dusz. Ale zawsze osobista władza. Między innymi dlatego nie jest on skłonny poświęcić mniejszej władzy (osobistej), na rzecz większej (partyjnej, ale nie przez siebie sprawowanej).
OdpowiedzUsuńWokół prezesa grzeje się grupa miernot, którym to wystarcza (tu jak rzadko kiedy zgadzam się z Jadwigą Staniszkis), nie mają wielkich politycznych ambicji, dla nich bezpieczne synekury są racją stanu. Ale są inni, którzy chcą dla siebie czegoś więcej i stąd te tarcia i rozłamy. Ziobro jakiś tam plan ma. Ma swoje zaplecze w partii, ma wsparcie z Torunia, a to nie w kij dmuchał. Moim zdaniem, teraz exodus z PiS-u będzie niewielki. Ziobro, Kurski, Cymański, pewnie Mularczyk i może ktoś tam jeszcze. Reszta się przyczai, czekając na odpowiednią chwilę by zaatakować. Jest dużo czasu. Przyjdzie jeszcze moment na dużą rozpierduchę.
Oj, dzieje sie znowu, dzieje. Biedny Kaczyński & Company po raz kolejny strzelają sobie w kolanko. Czekam cierpliwie, aż odstrzelą sobie wszystkie nóżki.
OdpowiedzUsuń