Kadr z filmu, Stanisława Barei „Miś”.
KGHM to taki twór, w którym jak w soczewce skupiają się wszelkie plagi kapitalizmu państwowego. Olbrzymia spółka, nominalnie od dawna sprywatyzowana, notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, w której skarb państwa posiada już tylko niespełna 32%-owy pakiet akcji, wciąż jest łupem politycznym rządzących (podobnie jak PKN Orlen). Jest to jednocześnie spektakularny przykład firmy, którą jak rak toczą związki zawodowe. W KGHM funkcjonuje 47 organizacji związkowych, związkowcy stanowią 30% składu, 10-osobowej Rady Nadzorczej. Zarządzanie taką organizacją to mordęga. To bezwładny okręt, gdzie interes ekonomiczny spółki i jej akcjonariuszy nie jest głównym kryterium podejmowania decyzji. Dość powiedzieć, że średnie wynagrodzenie na koniec 2011 roku, przekroczy tu 9 tysięcy zł, a obowiązujący pakiet socjalny zawiera całą litanię świadczeń jakie tylko można sobie wyobrazić.
Notowania giełdowe KGHM zawsze stanowią dość wierne odzwierciedlenie wykresu notowań cen miedzi na światowych giełdach surowców, ponieważ to one decydują wprost o wynikach finansowych spółki. KGHM, to bezlitośnie objuczony muł, który porusza się po mniej więcej tej samej trajektorii co ceny miedzi, tylko z uwagi na ciężar, który dźwiga w dużo niższych rejestrach niż powinien. Teraz premier, w expose, zapowiedział kolejne obciążenie – podatek od kopalin, który dodatkowo zmniejszy zysk spółki, a stanowi on podstawę do wypłaty dywidendy dla akcjonariuszy. Ale przecież głównym akcjonariuszem i beneficjentem i tak jest skarb państwa. Tylko, że jakby to powiedział prezes Ryszard Ochódzki, niezapomniany bohater filmu „Miś”: „Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Peweksami”. Właśnie! Skarb państwa ma dziś niecałe 32% akcji KGHM, więc wypłacając dywidendę, 68% trzeba wybulić innym akcjonariuszom. Co za karygodna rozrzutność! Podatek od kopalin, nawet jeżeli znacznie zniweluje zysk, to przecież w całości wpłynie do kasy skarbu państwa. Jest deal? A że kosztem innych akcjonariuszy? Taka tam hipokryzja. Dokładnie nie wiadomo, kim są ci inni akcjonariusze (pakiety mniejsze niż 5% nie wymagają ujawnienia), ale to na pewno wredni kapitaliści, a wciąż wszędzie słychać, że kapitalizm się nie sprawdził, więc dobrze im tak. Oburzeni będą zadowoleni, no chyba żeby jakiś oburzony także okazał się drobnym kapitalistą. Jest takie ryzyko, bo papiery KGHM mają pewnie w swoich aktywach TFI, a co gorsza OFE, czyli znowu ucierpią nasze emerytury, emerytury oburzonych również. No ale takie są skutki inwestowania w system, który nie działa.
Nic więc dziwnego, że w dniu expose, kurs giełdowy KGHM poleciał na twarz, o blisko 14%, by wczoraj kontynuować spadki o kolejne 10%. Blisko ¼ wartości spółki, ponad 7 mld zł w dwa dni, to robi wrażenie. Pytania opozycji, czy ktoś mógł na tym skorzystać wywołały falę oburzenia. Prorządowa część blogosfery, też już ustawiła do kąta liderów opozycji, którzy mieli czelność zadać publicznie te pytania. Taka reakcja świadczy o nie rozumieniu mechanizmów funkcjonowania rynku kapitałowego. Inside trading, czyli wykorzystywanie informacji poufnych przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, należy do najczęściej spotykanych przestępstw giełdowych. Problem w tym, że politycy w tej delikatnej materii poruszają się często jak słonie w składzie porcelany, nie rozumiejąc, że ich wypowiedzi (bardziej nawet niż działania) mogę mieć olbrzymie znaczenie dla rynku transakcji finansowych i kapitałowych. Nie chodzi tu o kierowanie personalnych oskarżeń pod adresem Donalda Tuska, czy też Jana Krzysztofa Bieleckiego. Ale ktoś mógł na tym skorzystać, więc z pewnością zasadne jest pytanie, kto i na ile wcześniej wiedział, że w expose pojawi się zapowiedź wprowadzenia podatku od kopalin? Premier przez cały miesiąc przygotowywał swoje wystąpienie. Biorąc pod uwagę tak długi czas oraz krąg osób, które mogły mieć dostęp do tej informacji należy założyć, że ewentualny przeciek mógł dotrzeć tam, gdzie ktoś postanowił to wykorzystać. Zamiast płonąć świętym oburzeniem, należy to dokładnie sprawdzić. A zarobić można było łatwo. Nie tylko sprzedając wcześniej posiadany pakiet i odkupując go po niższej cenie, ale przede wszystkim poprzez tak zwaną krótką sprzedaż. Mechanizm ten polega na tym, że najpierw dokonuje się sprzedaży pożyczonych papierów wartościowych, by dopiero potem jej odkupić. W tym wypadku, znając news z expose, z gwarancją znacznie niższej ceny. Można było zyskać dużo więcej niż przy ostatniej mega kumulacji w totolotku. W internecie znalazłem tylko mocno nieprecyzyjną informację, że w piątek skala takich transakcji była niewielka. Ok., ale jaka była w czwartek, w środę, we wtorek, jeszcze wcześniej? A samo domknięcie transakcji mogło, ale wcale nie musiało jeszcze nastąpić.
I smaczek na koniec. Na Himalaje serwilizmu wspiął się Herbert Wirth, prezes KGHM, który był łaskaw oświadczyć, że pomysł rządu jest dobry, tylko trzeba się przyjrzeć szczegółom. Jako obywatel pan Wirth może sobie mieć takie zdanie, natomiast jako prezes spółki giełdowej, dla której nowe obciążenie fiskalne musi wpłynąć na pogorszenie wyników finansowych, a dla akcjonariuszy, na zmniejszenie zwrotu z zainwestowanego kapitału, mówiąc to co powiedział zwyczajnie się kompromituje. Pokazuje się jako zwykły urzędas i dyspozycyjny aparatczyk, postawiony na czele wielkiej spółki giełdowej, który nie dość, że nie ma pojęcia o biznesie, to nie jest nawet w stanie dostrzec granicy obciachu.
Wypłacanie dywidendy jest czymś normalnym i powszechnym, ale decydować ma o tym niezależny zarząd który na chwile obecna nie ma żadnych planów inwestycyjnych. Jeżeli natomiast takowe posiada a mimo to wypłaca się dywidendę pod naciskiem politycznym to jest to jawne działanie na szkodę spółki. Pozatem skoro skarb państwa ma jedynie 32% to taka dywidenda gdyby faktycznie nie była uzasadniona to najprawdopodobniej by nie przeszła.
OdpowiedzUsuńja tam straciłem w ciągu paru dni na akcjach KGHMu 73.000 zł ale czuję radość bo Polska dzięki nowemu podatkowi zyska
OdpowiedzUsuń@Anonimowy number 1
OdpowiedzUsuńO wypłacie dywidendy decyduje Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy, a nie Zarząd. Zarząd jedynie przedstawia rekomendację. Akcjonariusze nie mają żadnego obowiązku uwzględniania życzeń zarządu w tej kwestii. Na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, na którym odbywają się głosowania, głosują tylko te pakiety akcji, które na to zgromadzenie się zarejestrowały. Przy rozdrobnionym akcjonariacie każdy pakiet akcji oznacza zwykle znacznie większą siłę głosów niż wynikałoby to z udziału w kapitale zakładowym spółki. W przypadku KGHM, 32%-owy pakiet skarbu państwa dawał 58,8% głosów na ostatnim walnym, a 57,3% na poprzednim, wystarczająco dużo do podjęcia uchwały o wypłacie dywidendy.
@Anonimowy number 2
OdpowiedzUsuńBardzo prospołeczna postawa:) A mówiąc serio. Nic nie straciłeś, bo jak rozumiem swoich akcji nie sprzedałeś. Kurs pewnie odrobi ten spadek. Chodzi o co innego. Stworzono nadzwyczajną okazję do nie uczciwego wzbogacenia się dla dysponentów poufnej informacji. No i długoterminowo, nowy podatek wpłynie negatywnie na wycenę spółki.
Ale wrzawa!!! Wkrótce ucichnie. Jak zwykle robi sie wielkie halo,zanim sprawa zostanie przeanalizowana przez kompetentne organa. A podatek? Niech płacą, przecież nie są właścicielami tych kopalin. Podobnie z gazem łupkowym, weglem, siarką itd.
OdpowiedzUsuń@Wojtek
OdpowiedzUsuńWłaścicielem złóż nie są, ale przecież płacą za ich eksploatacją. Zajrzałem do prospektu emisyjnego spółki i wygląda to mniej więcej tak. Zgodnie z Prawem Geologicznym i Górniczym, prawo korzystania ze złóż kopalin ustanawiane jest w drodze zawarcia umowy użytkowania górniczego ze skarbem państwa. Taka umowa ustala warunki wydobycia i wynagrodzenia za użytkowanie górnicze. Oprócz tego trzeba mieć koncesję do eksploatacji tych złóż. Opłaty eksploatacyjne, jako świadczenia publiczno-prawne z tytułu prowadzenia działalności wydobywczej są wymierzane przez organ koncesyjny i uiszczane w 60% na rzecz gmin i 40% na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
A co Komisji Nadzoru Finansowego czyli owych kompetentnych organów to mam spore wątpliwości. W ciągu ostatnich kilku lat, nie brakowało na giełdzie krzywych akcji, widocznych gołym okiem. KNF nie porażał energią do działania w tych sprawach.