Kadr z filmu „Popiół i diament”. Słynna scena z płonącymi kieliszkami spirytusu.
Jest w tym jakiś paradoks, że dzień Wszystkich Świętych, dla jednych święto modlitwy za dusze zmarłych, dla innych czas zadumy i refleksji, zyskał tak zabieganą, pstrokatą, odpustową oprawę. Hołd pamięci naszych bliskich składamy w otoczeniu motyli drewnianych, koników bujanych, pierzastych kogucików, baloników na druciku etc. Czas na chwilę skupienia znajdziemy raczej w domowym zaciszu, kiedy pokrzepieni kiełbaską z rożna i chlebem ze smalcem z przycmentarnych stoisk, wypełnimy już nasze świąteczne obowiązki. Ale nie bądźmy hipokrytami. Kto z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem.
I kiedy wspominać będziemy naszych bliskich, warto pomyśleć też o tych, których nie ma wśród nas od niedawna. I choć nieznani nam osobiście, byli dla nas w jakiś sposób ważni. Ja przywołam wspomnienie Janusza Morgensterna, który odszedł we wrześniu tego roku. To on, u progu lat 60-tych, wpuścił orzeźwiającą bryzę do polskiego kina, filmem „Do widzenia do jutra”, ze wspaniałym monologiem miłosnym, który Zbyszek Cybulski wygłasza patrząc w oczy pięknej Teresy Tuszyńskiej. Jego dziełem jest „Jowita”, ekranizacja świetnego „Disneylandu” Stanisława Dygata i wiele innych wspaniałych filmów. Ale w tym szczególnym dniu, nie mógłbym zapomnieć o najsłynniejszej chyba scenie w historii polskiego kina. I choć „Popiół i diament” to film Andrzeja Wajdy, wszyscy wiedzą, że scenę z płonącymi kieliszkami spirytusu, wymyślił i wyreżyserował drugi reżyser, Janusz Morgenstern. Niech więc jeszcze raz te kieliszki zapłoną, tym razem w intencji niezapomnianych twórców, którzy stworzyli magię tych filmów: Janusza Morgensterna, Zbyszka Cybulskiego, Adama Pawlikowskiego, Teresy Tuszyńkiej, Kaliny Jędrusik, Barbary Kwiatkowskiej.
"Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
OdpowiedzUsuńWokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie…"
CK Norwid
Piękne. Dziękuję za przypomnienie tej sceny, właśnie dzisiaj. Uwielbiam ten film.
iwona
Tak. Należy też wspomnieć zmarłego w roku 1983 Jerzego Andrzejewskiego, bez którego nie byłoby tego filmu. Leży teraz przede mną zdjęta z półki jego ksiażka, wydana przez PIW w 1967 r. W porządnej, twardej oprawie, nieco pożółkła i zapomniana, dla niektórych do dzisiaj politycznie kontrowersyjna. Odkurzam ją z zamiarem ponownego przeczytania...
OdpowiedzUsuń@iwona
OdpowiedzUsuńBardzo chciałem umieścić ten cytat w swojej notce, ale nie znalazłem na to pomysłu. Dziękuję, że zrobiłaś to za mnie:)
@Wojtek
Wspomnijmy także o nim.
„Popiół i diament” to rzadki przykład kiedy film jest nieporównywalnie lepszy od książki. Z kręgu literatury poruszającej tematykę powojennych rozliczeń polecam „Liście dębu” Zbigniewa Nienackiego (tak, tego od samochodzików i "Skiroławek"). Epicki fresk, wydany w połowie lat 60-tych, który zaskakująco odważnie, jak na tamte czasy, wpisuje się w ten nurt. Krytyka metod działania władzy ludowej, aluzje do zabójstwa Nowotki, słowo „Katyń” pojawiające się na kartach książki to rzadkość w literaturze polskiej sprzed 1990 roku.