Wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy, z mojego punktu widzenia, nigdy nie podlegała dyskusji. Rozumiem, że ten sławny dylemat, mający symbolizować niemożność dokonania wyboru opiera się na problemie z gradacją znaczenia obu tych świąt w liturgii chrześcijańskiej. W tym kontekście rzeczywiście trudno rozstrzygnąć czy godniejsze upamiętnienia są narodziny Chrystusa czy jego śmierć i zmartwychwstanie. Ale ja nie jestem osobą religijną, więc dla mnie liczy się przede wszystkim tradycja, atmosfera, symbolika, wyjątkowa aura, która towarzyszy świętom Bożego Narodzenia.
Co ciekawe, dzisiejsze Boże Narodzenie łączy tradycję chrześcijańską z rytuałem o starosłowiańskich i rzymskich korzeniach a także symbole, które pojawiły się w polskiej tradycji stosunkowo niedawno. Większość starożytnych kultur celebrowała okres przesilenia zimowego. W cywilizacji rzymskiej obchodzono wtedy Saturnalia, czas zabawy i obdarowywania się prezentami, kończący się 24 grudnia, a u schyłku Cesarstwa Rzymskiego, 25 grudnia ustanowiono dniem kultu Niezwyciężonego Słońca. W IV wieku, w to miejsce, Kościół wprowadził święto Bożego Narodzenia (Ewangelia nie precyzuje dokładnej daty urodzenia Chrystusa). Uroczyście przystrojona choinka, bez której nie wyobrażamy sobie dzisiaj świąt, również wywodzi się z ceremoniału przed chrześcijańskiego, gdzie drzewko iglaste, jako symbol płodności, obwieszano kolorowymi ozdobami. W kulturze chrześcijańskiej, choinka pojawiła się w protestanckich Niemczech i dopiero w 1814 roku, podczas Kongresu Wiedeńskiego zrobiła europejską furorą. Mało kto ma świadomość, że właśnie mniej więcej w tym okresie szturmem wdarła się do polskiego, bożonarodzeniowego rytuału.
Ale Boże Narodzenie to przecież też postna wieczerza wigilijna, do której zasiadamy całą rodziną tuż po pojawieniu się pierwszej gwiazdki, na pamiątkę gwiazdy prowadzącej Trzech Króli do Betlejem; dwanaście tradycyjnych potraw, dodatkowy talerz dla zbłąkanego wędrowca, opłatek, kolędy (znane w tradycji rzymskiej jako pieśni noworoczne), często również pasterka. Ale dla dzieciaków najważniejszy jest święty Mikołaj, którego pierwowzorem był biskup z Miry, który cały majątek rozdał ubogim. Ciekawostką jest fakt, że współczesny wizerunek świętego Mikołaja, z charakterystyczną czerwoną czapą, z białym pomponem, został stworzony w 1930 roku przez koncern Coca Cola, dla potrzeb kampanii reklamowej. Te kilka świątecznych dni, zwyczajowo wydłużanych aż do Sylwestra i Nowego Roku to chyba najprzyjemniejszy okres w ciągu wszystkich 12 miesięcy. Czas pełen rodzinnego ciepła i miłości, kiedy zwalniamy tempo i staramy się być lepsi niż na co dzień.
Ciekawe, jak wyglądają te święta w domach, licznych ostatnio, wojujących ateistów, radykalnych antyklerykałów, tropicieli symboliki religijnej we wszystkich objawach aktywności państwowej. Czy równie bezkompromisowi będą przy wigilijnym stole, czy też okaże się, że nieprzejdnana postawa to tylko maska hipokryty? Bo czy Boże Narodzenie bez symboliki, głęboko zakorzenionej w naszej tradycji, byłoby nadal Bożym Narodzeniem? Jest taka wzruszająca scena w „Misiu” Barei. Jedyna scena serio w tym filmie, która właśnie poprzez kontrast do komediowej fabuły całości, wywołuje piorunujące wrażenie. Swoiste epitafium, piękna prawda zawarta w kilku prostych zdaniach wypowiedzianych przez starego człowieka, symbolizującego narodową mądrość:
„Tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja to dąb który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludów śpiewanie, to jest ojców mowa. To jest nasza historia, której się nie zmieni!”
Ale jest też inny film. Reżimowi bohaterowie „Rozmów kontrolowanych” zastanawiają się, którego dnia najlepiej zorganizować wigilię, zamiast karpia podają golonkę w piwie, a miast kolęd zawodzą „Podmoskownyje wieciera”. Pewnie można i tak.
Wesołych Świąt!
po przeczytaniu pierwszego akapitu resztę tylko przeleciałem wzrokiem. Toć to właśnie hipokryzja jakich mało.
OdpowiedzUsuńI więcej chyba komentować nie trzeba.
Oczywiście, że ważniejsze jest to, że Jezus zmartwychwstał, a nie, że się urodził.
"Ale ja nie jestem osobą religijną" i uprawniam sobie prawo do świętowania narodzin Boga dlatego, że to zlepek mnóstwa różnych dziwnych obyczajów. Fantastycznie
Boże Narodzenie nie jest dla mnie głębokim przeżyciem religijnym, ważna jest natomiast tradycja tych świąt i absurdalne wydaje mi się odzieranie ich z atrybutów religijności w imię idei świeckości. Piszę o tym wprost, więc gdzie tu hipokryzja? Proponuję powtórzyć sobie definicje.
OdpowiedzUsuńKażda tradycja ma swoje korzenie, bożonarodzeniowa również. Wspominam o tym, ponieważ wydaje mi się to ciekawe, a nie dlatego by znaleźć alibi do świętowania, jeśli dobrze zrozumiałem intencje komentarza.
Wesołych Świąt.
Oczywiście Boże Narodzenie jest ważniejsze, bo ja 24 grudnia obchodzę urodziny.
OdpowiedzUsuńWitam:)
OdpowiedzUsuńGdyby nie było żadnych świąt , to czy życie obyłoby lepsze?
Każdy z nas może świętować , tylko czy robi to lepiej gdy są "ważniejsze" świeta , czy gorzej gdy są mniej ważne?
Czy większe dobro jest lepsze , a mniejsze gorsze?
Pozdrawiam - Flawiusz:)
@Anonimowy
OdpowiedzUsuńŻyczę 100 lat:)
@Flawiusz
Ja nie wybieram ważniejszych świąt, tylko przyjemniejsze i posiadające więcej uroku. I namawiam do szacunku dla tej tradycji, niezależnie od poglądów religijnych;)
pozdrawiam