Nigdy nie przepadałem za amerykańskim kinem klasy B, C, D etc. Szczególnie idiotyczne i tandetne wydawały się horrory, których bohaterowie prowadzili nierówną walkę z przybyszami z zaświatów. Zawsze bawiły mnie sceny, gdzie demony, wilkołaki, zombie, strzygi czy inne wcielenia szatana, dysponujące ogromną mocą czynienia zła, wzdrygały się na widok krzyża albo cierpiały katusze skropione święconą wodą. Teraz okazuje się, że byłem w mylnym błędzie (celowy pleonazm). Oto w naszym Sejmie, jak wynika z oświadczenia szefa jednego z klubów parlamentarnych, istnieje grupa 41 posłów, których krzyż wiszący na ścianie, dekoncentruje, rozprasza, ma na nich istotny wpływ emocjonalny i przeszkadza w podejmowaniu roztropnych decyzji, uniemożliwiając tym samym sprawowanie mandatu. Swoją drogą ciekawe, że obezwładnieni obecnością krzyża, czują się ci posłowie, którzy z obrzydzeniem odrzucają wszelki zabobon. Ale to nie wszystko. W Sejmie, zaobserwowano również zjawisko cudownego mnożenia się krzyży. Jak dotąd nie ustalono jednak, czy mamy do czynienia z faktem natury materialnej, mającym swoje źródła w biblijnym rozmnożeniu chleba, czy jedynie zjawiskiem metafizycznym związanym z występowaniem omamów i tak zwanej fatamorgany, co być może należałoby łączyć z opętaniem, znanym mi z wymienionych wyżej dzieł amerykańskiej kinematografii.
Hmm… i co z tym fantem zrobić? Wbrew nieustannym gęganiom, iż z całą pewnością, krzyż wisi w Sejmie, niezgodnie z Konstytucją, ekspertyzy zamówione w tej sprawie przez laskę marszałkowską, to jest panią marszałkinię Ewę Kopacz, orzekają, że krzyż w Sejmie wisieć może. W tej sytuacji warto wypróbować niezawodny sposób, dzięki któremu bohaterowie B-klasowych horrorów wychodzili zwycięsko ze starcia z siłami ciemności. Egzorcyzmy! Należy zamówić taką usługę, albo wręcz wygospodarować etat dla zawodowego egzorcysty, który mógłby odczyniać złe moce na bieżąco. Kto wie, a nuż okazałoby się, że da radę odczyniać również złe intencje? A to już w znaczący sposób wpłynęłoby na poprawę jakości debaty parlamentarnej. Najważniejsze, że problem jest do opanowania.
Tylko czy to nie jest przypadkiem szersze zjawisko? Są takie pośle facjaty, które mnie osobiście prowokują, pobudzają, wywołują niebezpieczne, nadprzyrodzone zjawisko samoczynnego otwierania się białej broni krótkiej, w mojej kieszeni. Ja na szczęście nie jestem posłem, ale obawiam się, że podobna przypadłość dość powszechnie występuje w przyrodzie. Co wtedy? Jak wypełniać swój pośli obowiązek?
Prawie uwierzyłem że Palikot się zmienił ale znowuż ma te swoje stare wyskoki. Ja rozumiem, że ma w programie walkę z tym krzyżem ale nie poważne się to robi. Od wielkości do smieszności tylko jeden krok.
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie problem neofitów. Przecież Janusz pogromca krzyża Palikot, jeszcze do niedawna znany był jako Janusz tak mi dopomóż Bóg Palikot.
OdpowiedzUsuńŻałosną rzeczą jest to, że dla Hipokrytesa Janusz Palikot jest tym zombie, wilkołakiem itp. Podziała na Palikota krzyż, jeszce więcej krzyży.Wtedy znikną z sejmu te okropne "pośle facjaty", które tak bardzo prześladują umęczonego autora.
OdpowiedzUsuńJesli problem krzyża w sejmie chcesz rozwiązać zgodnie z prawem a nie metoda faktów dokonanych to trzeba przejść te 'drogę przez mękę' Sąd Najwyższy,Bruksela Bo my to nie oni
OdpowiedzUsuń@basia04
OdpowiedzUsuńŻałosną rzeczą jest nie odróżnianie żartu od wypowiedzi serio. Swoje poglądy na temat symboli chrześcijańskich i roli kościoła w życiu publicznych prezentowałem w notkach „Droga krzyżowa” i „Spór o pryncypia” w październiku.
Do Janusza Palikota mam wiele sympatii za liberalne, racjonale i rzeczowe podejście do ekonomii. Niestety sympatia ta jest systematycznie trwoniona przez takie hucpy jak kolejne odsłony bitwy o krzyż. Nadgorliwi neofici zawsze kojarzą mi się z hipokryzją i kabotyństwem.