piątek, 14 października 2011

Ponad prawem?


Mam wrażenie, że prawo niezwykle rzadko spotyka się ze sprawiedliwością, zwłaszcza wtedy gdy chodzi o polityków. Choćby takie dwa tematy z ostatnich dni.

Cygan zawinił, Kołodzieja powiesili

Sądy Rzeczpospolitej mielą powoli niczym młyny Watykanu, ale jak możemy się przekonać, choć nie rychliwe, to sprawiedliwe. Po dwudziestu latach żmudnych dociekań, Sąd Okręgowy w Warszawie wskazał wreszcie winnego wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Wojciech Jaruzelski? Nieee, to byłoby zbyt proste. Czesław Kiszczak? Uchowaj Boże! A więc kto? Otóż, prawdziwym winnym jest…, uwaga… Emil Kołodziej. Who the fuck is Emil Kołodziej? Uzasadnienie wyroku brzmi: Kołodziej, jako członek Rady Państwa, przekroczył swoje uprawnienia podpisując dekrety o stanie wojennym, co stanowiło naruszenie obowiązującej wówczas konstytucji. Kary nie poniesie, ponieważ przestępstwo, które popełnił, uległo przedawnieniu.

Pisząc tę notkę, nie chcę rozstrzygać o winie bądź niewinności autorów stanu wojennego, abstrahuję też od swoich osobistych opinii na ten temat. Zwracam jedynie uwagę, na kuriozum. W świetle prawa, Emil Kołodziej jest dziś jedynym winnym w tej sprawie. Czy to nie groteska?


Sąd sądem a sprawiedliwość musi być po naszej stronie

Weźmy sprawę z sąsiedniego podwórka, która jednak żywotnie nas interesuje. Ukraiński sąd skazał, byłą premier, Julię Tymoszenko na 7 lat więzienia, za nadużycia finansowe. Fala oburzenie przetoczyła się przez świat. Dochodzą głosy protestu z Polski, z Rady Europy, nawet z Białego Domu. Słowa, skandal i zemsta polityczna, słychać we wszystkich językach. Z UE płyną groźby pod adresem władz Ukrainy. Nie widzę, w tym wszystkim nawet odrobiny refleksji nad istotą postawionych zarzutów. Całą sprawę, zupełnie abstrahując od meritum, jednoznacznie zakwalifikowano jako polityczną. A przecież niejasne sprawy finansowe wlokły się za Tymoszenko od dawna. Warto byłoby się temu przyjrzeć.

Taka solidarność polityków budzi uzasadniony niepokój. Czy osoby zajmujące eksponowane stanowiska polityczne to święte krowy, których nie obejmują reguły prawne obowiązujące zwykłych śmiertelników? Są oczywiście powody, by traktować ten proces jako nie obiektywny, ale nikt nie domaga się jego powtórzenia, w bardziej dogodnych warunkach. Być może z udziałem zewnętrznych obserwatorów, którzy mogliby zapoznać się z materiałem dowodowym. Potępia się w czambuł już sam fakt postawienia Tymoszenko przed sądem. Koniec końców, porównywany dziś do Łukaszenki, Janukowycz, w obawie przed międzynarodowym ostracyzmem, będzie musiał się ugiąć. Już teraz gęsto się tłumaczy europejskiej opinii publicznej.


Konkluzja jest smutna. Odpowiedzialność karna polityków za popełnione czyny w zasadzie nie istnieje. Oprócz tych dwóch spraw, które poruszyłem mieliśmy ostatnio też inne przykłady tego zjawiska. Sam pomysł Trybunału Stanu dla Zbigniewa Ziobro i Jarosława Kaczyńskiego, został potraktowany jak zamach na demokrację. Ale to samo by się działoby, gdyby w innych warunkach politycznych, ktoś próbował stawiać przed sądem Donalda Tuska czy Grzegorza Schetynę. Śmierdzi mi tu hipokryzją.

3 komentarze:

  1. Pięknej Julii włos z głowy nie spadnie. Polecam ciekawy tekst, w którym jest mowa o łapówkach Tymoszenko. http://politykawschodnia.pl/index.php/2011/10/12/tymoszenko-dawala-lapowki/

    michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Skazana została Aleksandra Jakubowska /SLD - była v-ce minister kultury/ za machloje w trakcie prac, bodajże w 2002, przy projekcie ustawy medialnej. To sprawa zwiazana ściśle z jej działalnością publiczną i ówczesnymi politycznymi wpływami. Ostatecznie dostała wyrok w zawieszeniu, ale jednak.
    Pomijam liczne wyroki v-ce premiera Andrzeja L., bo te /biorąc pod uwagę okres gdy działał politycznie/ dotyczyły głównie pyskówek i pomówień. Niektóre z rozpoczętych spraw nie doczekały natomiast prawomocnego finału.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anonimowy nr 1

    Ciekawy link. Dzięki.

    @Anonimowy nr 2

    Racja! Lub czasopisma:) Przy tak rozdmuchanej aferze musiał być jakiś kozioł ofiarny. Był też niejaki Zbigniew Sobotka przy okazji afery starachowickiej, no i Pęczak od mercedesa z firankami. Ale to wszystko płotki.

    OdpowiedzUsuń