środa, 19 października 2011

Spór o pryncypia



Opublikowany wczoraj sondaż TNS OBOP, przygotowany na zlecenie Gazety Wyborczej, na temat obecności krzyża w Sejmie, potwierdza moje przypuszczenia. Aż 70% ankietowanych uważa, że krzyż powinien nadal tam wisieć, a tylko 20% jest przeciw. Co ciekawe, za krzyżem w Sejmie opowiada się większość wyborców wszystkich partii politycznych posiadających reprezentację w Parlamencie, z wyjątkiem Ruchu Palikota, ale i tutaj dominacja przeciwników nie jest miażdżąca (tylko 57%). Co na to Janusz Palikot, kreujący się na mesjasza lewicy?

Dyskusja na temat krzyża, która właśnie przetacza się przez media, a także ta, która miała miejsce na moim blogu, wskazuje, że w tej debacie spór toczy się wokół skrajnych poglądów w tej sprawie. Laiccy radykałowie kontra katoliccy ortodoksi. Pierwsi twierdzą, że w imię świeckości państwa należy bezwzględnie wytrzebić symbole religijne ze wszystkich nie kościelnych instytucji publicznych, drudzy wymachując krzyżem chcą zaangażowania Kościoła również w sprawy państwowe. Obawiam się, że jedni i drudzy są w mniejszości. Przypuszczam, że większość Polaków opowiada się za państwem neutralnym światopoglądowo. Kłopot w tym, że każdy inaczej rozumie tą neutralność. Może więc warto sprawdzić jak szeroki jest obszar potencjalnego kompromisu i bez emocji pomyśleć o konkretnych rozwiązaniach? Chcąc jakoś opisać tę sprawę, skupiłem się na kilku najważniejszych postulatach i stawiam następujące tezy:

1.  Większość społeczeństwa popiera swobodę wyznania i rozdzielność Kościoła od państwa rozumianą w ten sposób, ze Kościół nie wtrąca się do bieżącej polityki, nie popiera konkretnych partii politycznych, nie zajmuje stanowiska w politycznych sporach.
2.    Zdecydowana większość chciałaby jasnych zasad finansowania Kościoła i eliminacji przegięć typu Komisja Majątkowa. Nie wykluczając jednak, że być może jakaś forma wsparcia Kościoła przez państwo jest potrzebna.
3. Ideowo, większość prawdopodobnie opowiedziałaby się za powrotem religii do sal katechetycznych, ale pragmatyzm powoduje niechęć do realizacji tego postulatu (konieczność wożenia dzieci na religię).
4.  Miażdżąca większość akceptuje kościelny charakter świąt religijnych, również w wymiarze państwowym (Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc, Święto Zmarłych, w mniejszym może stopniu Boże Ciało). Tu właśnie spotykamy się z rytuałem i symboliką chrześcijańską, które trwale wrosły w tradycję narodową.
5.    Na tej samej zasadzie, co pokazało badanie GW, znaczna większość akceptuje istnienie krzyża w życiu publicznym, jako elementu tradycji narodowej, a nie wyłącznie symbolu religijnego. Stąd poparcie dla krzyża w Sejmie.

I to być może jest jakaś mapa, którą należałoby się posłużyć realizując postulaty państwa neutralnego światopoglądowo. Choć model neutralny nie powinien być traktowany dogmatycznie. Być może do naszego charakteru narodowego bardziej pasowałby model państwa wyznaniowego, w jakiejś cywilizowanej europejskiej wersji. Teraz kiedy w toku dyskusji jest mowa o państwie wyznaniowym zaraz pojawiają się przykłady radykalnych krajów islamskich, takich jak Iran czy Afganistan pod władzą Talibów, a przecież w Europie takie państwa również istnieją. Wielka Brytania, Dania, Norwegia czy Grecja (również Cypr, Malta, San Marino oraz niektóre kantony Szwajcarii) to państwa wyznaniowe. Jest tam konstytucyjnie zagwarantowana dominująca rola jednego z Kościołów (poza UK, gdzie w porządku prawnym nie istnieje konstytucja pisana). Kościoła anglikańskiego i Kościoła szkockiego w Wielkiej Brytanii, Ewangelickiego Kościoła Luterańskiego w Danii, Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Norwegii, w Grecji, Wschodnioprawosławnego Kościoła Wschodniego. W tych krajach, wymienione Kościoły cieszą się uprzywilejowaną pozycją, traktowane są jak instytucje państwowe i finansowane z budżetu. Zwracam jednak uwagę na jeden istotny szczegół. W tym modelu to państwo kontroluje Kościół a nie odwrotnie.

9 komentarzy:

  1. Panie Hipokrytesie, pragnę, aby Polska była krajem, gdzie ustawy sejmowe byłyby niezależne od żadnego kościoła, a już na pewno, aby nie zależały od głosu z ambon z których mieliby je oceniać i sankcjonować biskupi.
    Pozdrawiam
    Wyborca

    OdpowiedzUsuń
  2. @Wyborca

    W pełni się z Panem zgadzam:) Nic z tego co napisałem na ten temat nie przeczy takiemu stanowisku.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzi na to, że tym razem zgodni jesteśmy wszyscy. Oby tylko nie nazbyt często, bo powieje nudą ;)

    Duch

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z tym państwem wyznaniowych, to chyba Pan trochę przesadził. Nie sądzi pan?

    Igrek

    OdpowiedzUsuń
  5. @Igrek

    Ja nie proponuję wprowadzenia państwa wyznaniowego w Polsce:) Wspomniałem o tym, bo mam wrażenie, że szermując argumentami na rzecz neutralności światopoglądowej, zapomina się o tym, że model państwa wyznaniowego funkcjonuje z powodzeniem w cywilizowanej Europie. Podkreśliłem, że w takim przypadku mówimy o kontroli Kościoła przez państwo a nie odwrotnie.

    Problem leży w samej strukturze organizacji Kościoła katolickiego. Kościół ten jest zależny od władzy w Watykanie, która realizuje własne interesy polityczne. Taka sytuacja nie ma miejsca w przypadku religii protestanckich. Stąd model państw wyznaniowych funkcjonujący w krajach skandynawskich czy w Wielkiej Brytanii, w katolickiej Polsce pewnie by się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog miliard razy lepszy niż mój, jestem żałosny :-/ Tak, w ogóle wspaniały blog, a co do tematu zgadzam się z całym artykułem.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest obraza SYMBOLI RELIGIJNYCH !!!!!!!!!!!! (PROKURATOR)

    OdpowiedzUsuń