sobota, 22 października 2011

Wsi spokojna, wsi wesoła



Malkontenci, marudy, nudziarze i zrzędy wciąż wieszczą jakieś recesje, kryzysy i śmysy. Straszą nas grecką zarazą, która pcha się tu ponoć z Europy. Ale my, defetystom, stanowczo mówimy nie! U nas spokojnie, u nas wesoło, nawet oburzeni, latoś nie obrodzili. Po prostu luzik i cool.

Donald nic nie zrobię Tusk, i cały jego nowy-stary rząd, zgodnie z zapowiedzią, pracują dwa razy szybciej niż dotąd. Premier w pocie czoła mości sobie wygodne leże na drugą kadencję rządów, kombinując jakby tu usiąść jednocześnie na stołku premiera i marszałka sejmu. Koniec końców, na tym drugim zasiądzie per procura. Frasuje się bidny, jak założyć smycz i kaganiec Schetynie, co by ten chodził grzecznie przy nodze i wściekle nie kąsał po kostkach, w zwycięskim pochodzie na karty historii. Błogostan zakłóca jeszcze ten obłudny gajowy z wąsami, co to miał żyrandola pilnować. A tu zhardział, fochy stroi, anse jakieś. Ech… ludziska to wrede są.

Ale nie jest tak źle. Na szczęście są też dobrzy ludzie, którzy zawsze pomogą odciągnąć trochę, tę ujadającą dziennikarską sworę, czepiającą się nogawek spodni. Janusz wbił kły w sejmowy krzyż, ku uciesze gawiedzi zderzając Środy z Niesiołowskimi. Koledzy z PiS-u nie prowadzą rozliczeń powyborczych aż do tego stopnia, że wszyscy z zapartym tchem śledzą nie prowadzenie tych rozliczeń. A po lewej stronie sceny, prawdziwie nowe otwarcie. Lewica stawia na młodych, ale doświadczonych, więc ze studia telewizyjnego nie wychodzi polityk średnio-starszego pokolenia Józef Oleksy. Leszek Mojżesz lewicy Miller, ogrywa kawiorowego Ryśka i z cynicznym uśmieszkiem rozpoczyna długi marsz ku ziemi obiecanej. Co prawda, bardziej przypomina to poczet wyprowadzający sztandar, ale i tak jest fajnie. Zamiast wariantu The Best of SLD, który obstawiałem, zanosi się raczej na last man show. Najwyraźniej przeceniłem chłopaków.

Tymczasem jakieś głąby z Moody's, jednej z trzech największych agencji ratingowych na świecie, grożą nam obniżeniem ratingu kredytowego już na przełomie roku, jeśli miłościwie panujący rząd nie wykombinuje w końcu jakichś reform. Na szczęście, od razu odezwał się chór polityków, z Jerzym Buzkiem na czele, który wyjaśnił nam, że to właśnie wredne agencje ratingowe winne są kryzysu i nie należy im wierzyć ni chu chu. Ufff, co za ulga…

…"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?"

2 komentarze:

  1. Panie Hipokrytesie, posmutniałem czytając Pana wpis, ale z drugiej strony pomyślałem, że w końcu wszystko to prawda. Mój bojowy zapał do walki słownej ostygł i z bólem serca poczułem się pokonany, albowiem dla wojownika nawet nie walczenie - brak wroga - to tak, jak klęska. Muszę przyznać Panu racje, choć serce krwawi!

    No, może mogę nie zgodzić się z taką oceną pana Donalda, albowiem to początek jego nowej kadencji. Co zaś tyczy pana Schetyny, to trudno, aby szef partii tolerował dworskie kamaryle.

    Muszę też przyznać, że ciekawe, nastrojowe i kompozycyjnie poprawne zdjęcie. Trochę nostalgiczne, trochę sielsko-anielskie, ale ciekawe i mogę autorce pogratulować. Przez przypadek może, ale trochę znam się na fotografii. Ot, taki wybryk losu.

    Pozdrawiam
    Wyborca

    OdpowiedzUsuń
  2. @Wyborca

    Cóż, proszę mi wierzyć, że mimo prześmiewczego tonu, wcale nie jest mi do śmiechu. Nie krytykuję Donalda Tuska za twarde, autorytarne rządy. Taki styl zarządzania akurat jest mi bliski i moim zdaniem skuteczny. Problem w tym, że na tym kończy się aktywność premiera. Polityka nie może wiecznie żywić się sama sobą, szczególnie w istniejącym kontekście gospodarczym.

    Proszę się nie martwić tą zgodnością poglądów, sądzę, że z kolejnym wpisem, będzie Pan mógł z czystym sumieniem się nie zgodzić:)

    A zdjęcie mnie też urzekło.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń