poniedziałek, 14 listopada 2011

Zmierzch Zachodu


„Rąbanie lasu. Walka” – obraz Witkacego

Już na początku XX-ego wieku pojawiły się koncepcje historiozoficzne, opierające się na założeniu, że świat zachodniej cywilizacji powoli się wypala. Tuż po zakończeniu I-ej wojny światowej ukazała się książka „Zmierzch Zachodu” Oswalda Spenglera, która odwołując się do analogii ze światem przyrody, przyrównała cykl życia społeczeństw do faz rozwoju żywych organizmów - cywilizacje rodzą się, dojrzewają, w końcu starzeją i umierają. W ten sposób, autor tłumaczył dynamiczny rozwój społeczeństw Ameryki i Azji, i jałową stagnację pogrążonej w konsumpcji Europy. Wskazywał też na analogie ze światem antycznym. Imperium Rzymskie, które wydawało się wieczne, upadło ponieważ zdegenerowała się rzymska cywilizacja i kultura. Zniszczono religie, tradycyjne pojęcia i wartości, społeczeństwo popadło w marazm i pogrążyło się w jałowym trwaniu. Ogromne koszty utrzymania imperium, nie efektywny system centralistycznego zarządzania, biurokracja i korupcja, problemy ze ściąganiem danin i podatków spowodowały wewnętrzny kryzys gospodarczy. A z zewnątrz napierały pełne sił witalnych hordy barbarzyńców. Czy niczego wam to nie przypomina?

Podobnie pesymistyczny sposób myślenia znajdował odzwierciedlenie w kulturze. W 1930 roku ukazała się powieść „Nienasycenie” Stanisława Ignacego Witkiewicza. Akcja książki, rozgrywa się w przyszłości, u schyłku XX wieku i pokazuje świat pogrążony w dekadencji. Polska znajduje się pomiędzy młotem bolszewickiej rewolucji, która opanowała niemal cały świat, a kowadłem nacierających wojsk chińskich, które za pomocą narkotyku szczęścia zniewalają podbite kraje.

O ile można dyskutować, na ile trafnie, te katastroficzne wizje opisywały świat początku XX wieku, to z dzisiejszej perspektywy wydają się wręcz prorocze. Globalny kryzys przetacza się przez świat, poziom zadłużenia Europy przekracza możliwości realnej spłaty. Upada Grecja, nad przepaścią stoją Włochy, Portugalia, Hiszpania. Syte społeczeństwa europejskie uwierzyły w demokrację, w wieczny pokój na starym kontynencie, w konsumpcję na kredyt. Jeszcze przed trzema laty rządy państw zachodnich poważnie rozważały bojkot olimpiady w Pekinie (do którego ostatecznie nie doszło), z uwagi na łamanie praw człowieka w Chinach. A dzisiaj? Ci sami przywódcy wznoszą modły do chińskich komunistów, by zechcieli zaangażować się w „ratowanie” Europy. A przecież chiński reżim nie zmienił się ani trochę. Światem rządzi hipokryzja.

I Chińczycy pewnie w końcu pomogą, tylko za jaką cenę. To niezwykłe, że represyjny system komunistyczny tak skutecznie poradził sobie z budową gospodarki quasi rynkowej, w całości opartej na klasie społecznej stanowiącej trzon funkcjonariuszy Komunistycznej Partii Chin. Gospodarcza ekspansja totalitarnych Chin odbywa się kosztem reszty świata. Jest to możliwe, przede wszystkim z uwagi na zaniżanie kursu chińskiego juana przez Ludowy Bank Chin, co pozwala gromadzić ogromne nadwyżki finansowe. Dzięki interwencjom walutowym kurs juana znacznie odbiega od jego rzeczywistej wartości. To tak, jakby chińscy przedsiębiorcy sprzedający do USA i Europy otrzymywali dotacje w wysokości 30-50 procent wartości sprzedaży. Z drugiej strony, dla firm zagranicznych sprzedających towary do Chin, zaniżony kurs juana działa jak wysokie cła importowe. Dzięki temu systemowi Chiny zwiększają swój udział w światowym rynku dóbr i usług oraz wzmacniają pozycję wierzyciela Stanów Zjednoczonych i Europy. Drugim, kluczowym elementem decydującym o konkurencyjności chińskiej gospodarki jest nieprawdopodobnie tania siła robocza. Jedna z międzynarodowych korporacji podała, że w jej chińskich oddziałach, płaca robotnika jest 80 razy niższa niż w USA. W takich warunkach, inne światowe gospodarki nie mogą nawet marzyć o konkurowaniu.

Ironią losu jest to, że dopiero teraz mają szansę spełnić się marzenia teoretyków marksizmu. Militarny triumf komunizmu nie nastąpił, za to totalitaryzm chińskich komunistów ma wszelkie szanse na gospodarczy podbój Europy. A to jeszcze nie wszystko. Od południa ciągną hordy imigrantów z ubogich, targanych głodem i wojnami państw afrykańskich, dla których Europa wciąż jest ziemią obiecaną. Przynoszą ze sobą islam, niechęć do asymilacji i nadzieje na wejście w europejski system świadczeń socjalnych.

12 komentarzy:

  1. Parafrazując znany cytat z towarzysza Lenina, można powiedzieć, że komuniści sprzedadzą nam sznur, na którym nas potem powieszą. Bardzo dobry tekst.

    Wiedźmin

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak:)) Przynajmniej w kwestii parafrazy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Hipokrytesie, zarysował Pan obraz dekadenckiej Europy już XXI wieku, a myślałem, że ten nurt już odszedł, ale Pan znowu zarysował czarnowidztwo w odniesieniu do całego Świata Zachodniego. Cóż, kultury, cywilizacje rodzą się i upadają i nie jest to zawsze związane z gnuśnieniem społeczeństw. Prędzej to dzisiejsze przypisałbym czemuś, co niektórzy nazywają demokracją, albo i destrukcją państwa, jak dzieje się to na naszych oczach w Polsce. Może to zbytnia swoboda zezwala na niszczenie całych narodów współczesnego świata?

    Pisze Pan o rozwoju cywilizacyjnym i gospodarczym Chin i ogromnym tempie wzrostu tego ogromnego państwa. Szanowny Panie, ten kraj rozwija się dzięki temu również, że nie ma w nim demokracji, że decyzje są wykonywane przez chińskie społeczeństwo bez mrugnięcia okiem. Czy już zapomniał Pan o Chile i rządach Salvadora Allende, kiedy ten kraj targany był wewnętrznymi konfliktami i dopiero hunta Pinocheta przez kilka lat postawiła gospodarkę z głowy na nogi, ale ile to kosztowało istnień ludzkich, to tylko może kiedyś historycy policzą? Ale dyktat potrafi podnieść wydajność i zmusić dany naród do pracy. Trzeba pamiętać Niemcy hitlerowskie, których produkcja przemysłowa pod koniec wojny była kilkakrotnie wyższa, niż to było przed wojną.

    Powracając do Chin, to chciałby widzieć Pan to państwo w takim stanie, jak było ono jeszcze piętnaście lat temu? A Indie, których przemysł elektroniczny wyprzedził USA? Czy to państwo też miało zatrzymać się na poziomie z wczesnego kolonializmu?

    Panie Hipokrytesie, to jest zwyczajny postęp, gdzie mądre rządy potrafią nawet niewydolny wydawało się komunizm, przekształcić w postęp i początek dobrobytu. Nie ma recepty na dobrą gospodarkę, od kiedy Chiny gospodarczo zaczęły zawojowywać świat.

    Pisze Pan, że w Chinach są tak niskie wynagrodzenia. Są, ale również w wielkich korporacjach są one wysokie w odniesieniu do fachowców i to dobrze świadczy o państwie, że promuje fachowość i potrafi to odpowiednio docenić.

    Czy w Chinach byłoby możliwe, żeby od iluś dni ciągle całe Chiny zajmowałyby się problemami jednej partii? Czy byłyby możliwe takie marsze i niszczenie mienia? Oni pracują, a my w tym czasie rozprawiamy od roku o tragedii smoleńskiej, niektórzy pilnują pałacu na Krakowskim Przedmieściu, albo zastanawiają się nad in vitro. My w Polsce nie mamy czasu na ustawy, na politykę gospodarczą, na zdrową ekonomię, bo wszystko to jest w oparach helu.

    Pozdrawiam
    Wyborca

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że ten komentarz sprawia mi pewien kłopot. Bo jeśli właściwie odczytuję przesłanie, stoi on w sprzeczności ze światopoglądem, który dotychczas Pan prezentował. Ale zgadza się, demokracja, to mało wydolny ustrój polityczny, pisałem o tym wiele razy. Demokracja, bezpieczeństwo zewnętrzne i socjalne, wysoki poziom życia, kultura masowa, wszystko to sprzyja dekadencji. Krzyż w sejmie, in-vitro, forma obchodów święta narodowego, to są problemy sytych społeczeństw. A takie społeczeństwa gnuśnieją zajmując się głównie utrzymaniem własnego status quo. Uliczne zadymy, zjawisko kibolstwa są tylko efektem ubocznym, substytutem prawdziwych konfliktów, które przy całym swoim tragicznym wymiarze, zagospodarowywały energię ludzką i kanalizowały ją w kierunku idei i państwowotwórczych celów. Społeczeństwo, któremu jest wygodnie nie ma motywacji do poświęceń. W starciu z żywiołem znacznie bardziej zdeterminowanym skazane jest na porażkę. Bardzo podobny scenariusz towarzyszył upadkowi Imperium Romanum.

    Chiny są represyjnym państwem totalitarnym gdzie nie ma ani grama demokracji. Kraj ten wprowadził przedziwny, ale skuteczny model kapitalistycznego komunizmu, który opiera się na piractwie gospodarczym. To jest źródło chińskich sukcesów, o czym zresztą piszę w tej notce. I fakty są bezlitosne. Europa (ale i USA) siedzą w kieszeni chińskich komunistów. Więc obawiam się, że te pesymistyczne wizje końca dominacji zachodniego świata nie są niestety tylko czarnowidztwem. Zresztą dokładnie takie same wnioski płyną z pańskiego komentarza:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Hipokrytesie, jestem demokratą, ale widzę tego systemu słabe strony, kiedy demokracja staje się anarchią, a władze w imię źle pojętej demokracji boją się ową anarchię zastopować. Już Churchill pisał, że ten ustrój nie jest najlepszym ustrojem, ale skoro nikt jeszcze nie wymyślił lepszego, to należy ten kontynuować.

    Panie Hipokrytesie, jeżeli Chiny zdobędą prymat na Świecie, to może to będzie znaczyło, że jednak demokracja jest niewypałem, albowiem człowiek, jako zwierzę stadne, nie potrafi swojej egzystencji prowadzić jako samodzielnej i jedynie powiązanej z innymi na drodze wspólnej odpowiedzialności, ale bardziej skłania się do bycia niewolnikiem idei.

    I tym smutnym - dla kultury europejskiej - stwierdzeniem kończę, i pozdrawiam.
    Wyborca

    OdpowiedzUsuń
  6. Już Arystoteles nie był zachwycony demokracją, rozważając jej różne mutacje. To nie jest wcale tak jak w słynnym bon mocie Churchilla. Pisałem o tym we wrześniu, w notce „Jeszcze o demokracji”.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Hipokrytesie, czy nie zgadza się Pan z ogólnym przecież stwierdzeniem Churchilla? Czy wynaleziono system lepszy dla społeczeństw - od demokracji? Nie i dlatego to twierdzenie, tego premiera, nie jest wcale odległe od prawdy.

    Gorsze jest zaś to, w którym ocenił Polaków, cytuję:

    "Historia Europy ma swoją tragiczną tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu i posiadają cnoty waleczności i wdzięku, a którzy wykazują w swoim życiu państwowym niedostatki nieuleczalne. Wspaniali w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni i nędzni w chwili zwycięstwa. Odważni z odważnych są częstokroć kierowani przez podłych pomiędzy najpodlejszymi. Ciężko mówić o arogancji i błędach ich polityki, o strasznych rzeziach i nieszczęściach, na które zostali skazani przez wariactwa swej polityki."

    Pozdrawiam
    Wyborca

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej sprawie nie zgadzam się z Churchillem. Platon, a przede wszystkim Arystoteles prowadzili ciekawe rozważania na temat teorii państwa, wyróżniając mutacje demokracji takie jak oligarchia, timokracja czy politeja. Ta ostatnia koncepcja wydaje mi się interesująca.

    BTW Churchill powiedział wiele cynicznych ale niezwykle celnych rzeczy. Mój ulubiony tekst, z czasów II wojny światowej, puentujący jego niechęć do utworzenia drugiego frontu na zachodzie: "Nigdy sie nie poddamy. Będziemy walczyć do ostatniego Rosjanina";)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Cała nadzieja w Erze Wodnika, w którą właśnie z bólami wkraczamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż, era wodnika kojarzy mi się z ideologią lewicową wprowadzoną w świat metafizyki, okultyzmu, rozmaitych mrzonek i udziwnień, a to nie jest wizja która jest mi bliska;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe... Nie przyszło mi to do głowy. A jeśli już, to odwrotnie, bo przecież o Erze Wodnika pisano i oczekiwano jej zanim wymyślono ideologię lewicową.

    OdpowiedzUsuń
  12. Spokojnie można powiedzieć, że lewica zawłaszczyła erę wodnika:)

    OdpowiedzUsuń