poniedziałek, 1 października 2012

A mnie z wami nie po drodze



Nie jestem zwolennikiem rozmemłanej Platformy Obywatelskiej. Nie jestem entuzjastą miernych rządów Donalda Tuska. Ale nie jestem też fanem katolicko-socjalnej opozycji, która wczoraj maszerowała w Warszawie. I nie przyjmuję do wiadomości, że realny wybór to alternatywa między tymi dwiema wizjami Polski. To politycy obu zwalczających się formacji i sekundujące im media utrwalają ten fałszywy obraz rzeczywistości przekonując nas, że albo my albo oni, albo jesteś z nami albo przeciw nam. W tym kontekście, nie ma większego znaczenia pod jakimi hasłami zorganizowano ten marsz. Chodziło przede wszystkim o to, by zmierzyć swoją siłę i to się udało. Ale „budzenie Polski” pokazało też kilka innych rzeczy.

Determinacja i status quo
Cykliczne zwieranie szeregów z pewnością dyscyplinuje elektorat, a tak liczna manifestacja jak sobotni marsz musi budować poczucie siły. Determinacja środowisk skupionych wokół PiS i Radia Maryja rośnie, a w zderzeniu z kryzysem ekonomicznym, który nas nie ominie, potężne ciśnienie społeczne musi znaleźć ujście. Nie sądzę jednak by determinacja ta przekładała się na rosnącą liczbę sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy ci, których mogła przyciągnąć narracja Jarosława Kaczyńskiego od dawna już głosują na jego partię. Dla coraz liczniejszej grupy rozczarowanych rządami Platformy, retoryka zdrady narodowej, spiskowe teorie katastrofy smoleńskiej, związki z Radiem Maryja, stanowią obciążenie nie do zaakceptowania. Stąd bierze się ta bezprecedensowa odporność Tuska w obliczu kolejnych mielizn i raf.

Triumwirat
W tej części sceny politycznej, którą kompletnie bez sensu przyjęło się w Polsce nazywać prawicą, coraz wyraźniej krystalizuje się triumwirat przywódczy silnych osobowości: Kaczyński-Rydzyk-Duda. To bardzo ciekawy układ współzależności. Z jednej strony Jarosław Kaczyński, który jest zakładnikiem ojca Tadeusza Rydzyka, z drugiej Rydzyk, który  wie, że lojalność swoich wyznawców musi dzielić z Kaczyńskim. Zmiana aliansów, gdyby chciał ją przeprowadzić nie zostałaby zrozumiana przez radiomaryjny elektorat. W najlepszej sytuacji jest Piotr Duda, który póki co ma największe pole manewru. To o jego poparcie trzeba będzie zabiegać co musi oznaczać eskalację socjalnych żądań. Paradoksalnie, to co cementuje siłę wspierającą PiS, tworzy jednocześnie spory dyskomfort dla Kaczyńskiego, który bardzo by chciał mieć monopol na rząd dusz na socjalnej prawicy.

Na politycznym oucie
Sobotni marsz, w pełnej krasie ujawnił porażkę koncepcji politycznej Solidarnej Polski. Zbigniew Ziobro już się nie liczy w tej grze, co zresztą nie jest dla mnie żadną niespodzianką. Jeszcze w kwietniu, kiedy drżącym głosikiem próbował zapanować nad tłumem był w ringu, choć słaniał się na nogach. Teraz patron z Torunia zadał nokautujący cios odmawiając mu prawa do wystąpienia przed zgromadzonym tłumem. Ziobryści nie mają kompletnie nic do zaoferowania. Są tylko słabym, groteskowym PiSikiem, z przywódcą kompletnie pozbawionym charyzmy. Jedyna realna różnica to miękki kurs w sprawie katastrofy smoleńskiej co wbrew pozorom może ich tylko pogrążyć. Dla elektoratu spod znaku Radia Maryja to błąd ocierający się o zdradę, a dla innych i tak nie ma znaczenia wobec reputacji Kurskiego i Ziobry, uosabiających wszystkie słabości PiS-u.

Alternatywa
Z jednej strony okopany na swoich pozycjach PiS, z drugiej gnijąca Platforma Obywatelska. Dokąd pójdą wyborcy, którzy kolejny raz nie oddadzą głosu PO, w istocie głosując przeciw PiS? Scenariusz powstania nowego konserwatywno-liberalnego ugrupowania pomiędzy tymi partiami, czemu od dawna kibicuję, wygląda bardziej realnie niż kiedykolwiek wcześniej. Widmo rozłamu w PO zbliża się nieuchronnie, politolodzy wreszcie zauważyli wolne miejsce na scenie politycznej, publicyści coraz częściej snują rozważania jak je wypełnić. Dzisiaj wydaje się, że oferta polityczna oparta o PJN i  przyszłych secesjonistów z Platformy pod wodzą Jarosława Gowina jest już tylko kwestią czasu. Warunkiem powodzenia takiego projektu jest spójność programu i profilu politycznego osób tworzących nową formację. Dlatego też przestrzegam! Socjaliści od Ziobry pasowaliby tu jak pięść do nosa, ich udział może zniweczyć cały projekt. A ja znowu nie miałbym na kogo głosować.

14 komentarzy:

  1. Dalej? Żyli długo i szczęśliwie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jeżeli taka nowa partia powstanie (chociaż myślę, że nieprędko), to jak z samego artykułu wynika, odbędzie się to przede wszystkim kosztem PO. Wówczas PIS, który ma stały i niemały (niestety) elektorat stanie się partią największą, a kryzys i idący w ślad za nim populizm powiększy jeszcze jego wpływy. Z drugiej strony zgadzam się, że PO potrzebna jest opozycja (tyle, że rozumna) i co równie ważne - wyrazista. Jaka będzie wyrazistość partii, która usytuuje się między PIS, a PO ? Obawiam się, że niezbyt duża. Jaka jest na to recepta? Dzisiaj usłyszeliśmy - pozaparlamentarny rząd. To może jednak lepiej tak się na PO nie obrażać :)

    Pozdrawiam
    wrs

    wrskalski.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego niewyrazista? Niewyrazista to jest Platforma, od Sasa do lasa i od prawa do lewa. Natomiast w 2001 roku, kiedy na nią głosowałem, wyrazistości nie można jej było odmówić. Nowa formacja powinna nawiązywać do liberalnych postulatów gospodarczych pierwszej PO plus silniejsze odwołania do konserwatywnych wartości. Dzisiaj najważniejsze są zmiany systemowe i postulaty PJN zmierzają właśnie w tym kierunku - zmiana ordynacji wyborczej, zmiana zasad finansowania partii politycznych, zmniejszenie liczby posłów, zmiana konstrukcji Senatu, rozstrzygnięcie problemu dualizmu władzy wykonawczej (silny prezydent, a jak ma być tylko strażnikiem żyrandola, to bez mandatu pochodzącego z wyborów bezpośrednich).

      Teraz jest zdecydowanie za wcześnie na nowe inicjatywy polityczne. Nie ma się co spalać na 3 lata przed wyborami, jak Solidarna Polska Ziobry. Warto sobie przypomnieć kiedy powstały PO i PiS. A w zderzeniu z kryzysem wola zmian w społeczeństwie będzie znacznie większa niż dzisiaj. A co z PiS-em? Moim zdaniem procentów mu nie przybędzie z przyczyn streszczonych w tekście. Główny problem PiS-u polega na tym, że nawet jak wygra wybory i tak nie będzie rządził.

      Usuń
  3. Znowu rozróba i bicie piany!!!
    Biedny PIS + SP i Duda na doczepkę poczuli wiatr w żaglach. Tylko gdzie on prowadzi tę krypę?

    A PO? Mimo wszystko jestem optymistą.

    P.S. SP za mojej młodości komunistycznej to było nie co innego, jak Służba Polsce!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, rozróby akurat nie było. W porównaniu z temperaturą ulicznych protestów w Grecji, Hiszpanii, Portugalii było pokojowo do obrzydliwości:) A w żagle Służby Polsce (słuszna uwaga) nie dmie nie tylko wiatr, ale nawet mały zefirek. Flauta.

      Usuń
  4. panie hipokryteja, wpis krypto-platformerski... npo i te lzawe wzianki o nowej partii, Gowinie, PJN...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie poradzę na to, że z punktu widzenia PiS-owców, nie PiS-owcy dzielą na Platformersów i krypto-Platformersów, tak jak z punktu widzenia Platformersów, nie Platformersi na PiS-owców i krypto-PiSowców.

      Usuń
  5. Już myślałem wcześniej o PJN, iż właśnie oni jako rozumna i oświecona częśc exPiSowców, może być alternatywą. Kowal moim zdaniem to bardzo inteligentny, trzeźwo myślący, mający trzeźwy ogląd rzeczywistości facet. Jest tylko jedno ale.....jest mocno osadzony ( jak myślę) w tradycyjnym, katolickim powiązaniu państwo-wiara-społeczeństwo. Dla mnie jako nieateisty i nieagnostyku ale też niewierzącym w tradycyjnym pojęciu tego słowa, wszelkie idee polityczne powiązane z tzw "tradycyjnym" wsparciem KK jest po prostu nie do przyjęcia. Dla mnie osobiście, system wartości jest sprawą osobistą i całkowicie prywatną. Dlatego KNP jako ta prawdziwa prawica ( gospodarcza i społeczna) jest do przyjęcia bowiem Korwin wyraźnie oddziela sprawy światopoglądy wyznaniowego od sfery gospodarczej i polityki społecznej. Brakuje nam jedynie jak wspomniałem wcześniej welfare state zamiast obecne ......hhhhhmmmm.... SLDowskiej lewicy

    Pozdrawiam

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się rzeczywiście różnimy. Ja nie jestem religijny, ale system wartości moralnych oparty na tradycji chrześcijańskiej stanowi przynajmniej jakiś fundament ładu społecznego w przeciwieństwie do relatywizmu lewackich idei. Bliska jest mi postawa chrześcijańskiego ateizmu, jak w odniesieniu do własnego światopoglądu sformułowała ją Oriana Fallaci (choć ja nie określam siebie jako ateisty). Fallaci, będąc osobą niewierzącą popierała m.in. apel papieża Benedykta XVI, żeby niewierzący zachowywali się tak, jakby Bóg istniał oraz wyznawała pogląd, że nawet niewierzący mają obowiązek bronić chrześcijańskiej kultury i cywilizacji.

      Natomiast myli się Pan pisząc, że brakuje nam siły politycznej głoszącej koncepcję opartą na welfare state. Taki właśnie model państwa preferuje Prawo i Sprawiedliwość.

      Usuń
    2. Mówiąc o welfare state mam na myśli model zachodnioeuropejski czyli konserwatywny( Austria, Niemcy, Francja) jak również model skandynawski - socjaldemokratyczny, czyli takie modele, które jeśli nawet gdzieś w głębszych warstwach jeśli odnosi się do chrześcijańskich korzeni to nie narzuca tradycji katolickiej jako obowiązującej zasady funkcjonowania państwa. PiS według mnie jest ewidentną, fundamentalistyczną partią. Wiarę jako taką, uznaję jako nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Ja posiadam wewnętrzne przekonanie o istocie wyższej a więc nie potrzebuję permanentnego uczestnictwa w zakresie katolickiej indokrynacji, co stanowi w naszym państwie niemal instytucjonalny nakaz z powodów tzw "tradycji" katolickiej. Tak więc PiS nie kojarzy mi się z welfare state ale z kato-narodowosocjalistycznym ideologicznym tworem.

      Andrzej BJ

      Usuń
    3. Bardzo Pan przesadza pisząc o „niemal instytucjonalnym nakazie uczestnictwa w katolickiej indoktrynacji”. Naprawdę czuje Pan jakiś przymus w tym względzie?

      Natomiast co do welfare state. Jestem gospodarczym liberałem, więc nie tęsknię za żadnym modelem państwa opiekuńczego.

      Usuń
  6. Owszem czuję. Niestety w stronach gdzie mieszkam oraz w otoczeniu ciśnienie jest wyraźne. Ja jestem również.....umiarkowanym liberałem ale przecież USA stosuje model liberalnego welfare state. Generalnie welfare state nie jest nurtem lewicowym ale ...jak by to ująć..... zliftingowanym kapitalizmem aby pewnie nie dopuszczać ruchów stricte socjalistycznych do większego znaczenia.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też, wskazałem wcześniej na PiS, który postuluje taki właśnie model państwa. Moim zdaniem, liberalizm gospodarczy zupełnie nie idzie w parze z państwem opiekuńczym, a tzw liberalny model welfare state nie ma nić wspólnego z liberalizmem. Podstawą koncepcji welfare state jest bowiem interwencjonizm państwowy oparty na teoriach ekonomicznych Keynesa i polityce trwałej nierównowagi budżetowej. Obecny kryzys finansowy jest właśnie efektem bankructwa modelu państwa opiekuńczego.

      A co do ciśnień. Ja ich nie odczuwam. Wyobrażam sobie natomiast, że w niektórych środowiskach może występować presja społeczna, ale wtedy też trudno mówić o niemal instytucjonalnym nakazie.

      Usuń