piątek, 12 października 2012

Wojna pozycyjna



Rozmaite ruchy w łonie koalicji i wewnątrz PO oraz ich uboczne skutki, wywołują wielkie poruszenie w mediach i wśród komentatorów. Moim zdaniem niesłusznie. To co obserwujemy jest tylko kolejną odsłoną działań zmierzających do politycznej emancypacji Jarosława Gowina i wspierającej go grupy posłów. Gowin już od dawna buduje zaplecze i wzmacnia pozycję lidera frakcji konserwatywnej w Platformie, ponieważ długoterminowo gra na rozłam w partii. Ale do wyborów jeszcze droga daleka, więc krótkoterminowo, secesja mu się nie opłaca.

Dla Donalda Tuska, rozłam jest scenariuszem jeszcze bardziej niekorzystnym. Wobec kruchej większości koalicyjnej, z olimpijskim spokojem i dobrą miną do złej gry, musi znosić coraz większą autonomię Gowina. Nie ma innego wyboru. Spekulacje na temat doszlusowania do koalicji SLD to moim zdaniem bajki o żelaznym wilku. Takie rozwiązanie również nie opłaca się żadnemu z zainteresowanych. Leszek Miller musiałby wziąć odpowiedzialność za rządzenie w głębokim kryzysie, w obliczu gwałtownej radykalizacji nastrojów społecznych, a jako słaby partner i tak miałby niewiele do gadania. Natomiast Tusk, zafundowałby sobie nowy problem ze skonfliktowanymi nawzajem koalicjantami, ryzykując jednocześnie znaczne podniesienie ciśnienia w PO. Jest przecież oczywiste, że taki ruch prowokowałby frakcję konserwatywną. Zamiana Gowina na Millera byłaby modelową wręcz ilustracją przysłowia: zamienił stryjek siekierkę na kijek. Z tych samych powodów nie wierzę w alians z Ruchem Palikota.

Nierealną alternatywą są również przyspieszone wybory parlamentarne. Wobec przecięcia sondaży na korzyść PiS, widmo samobója jakiego w 2007 roku wbił sobie Jarosław Kaczyński, to wystarczające memento dla Donalda Tuska. A więc klincz, co oznacza, że takie tarcia wewnątrz partii rządzącej będziemy nadal oglądać. Takie samo źródło jak w przypadku Gowina, mają harce Waldemara Pawlaka. Skoro koalicjant jest słaby jak nigdy wcześniej, trzeba wykorzystać okazję by wzmocnić własną pozycję i jednocześnie zagrać na nosie premierowi. Ale to wszystko gierki i takie tam strachy na lachy, co potwierdzi jutrzejsze wotum zaufania dla rządu.

Zupełnie inną sprawą jest fakt, że nie podoba mi się okazja, którą wykorzystał Jarosław Gowin by zademonstrować swoją autonomię. Rozumiem, że wybrał głosowanie, które wbrew larum które wszczęto w mediach, nie niesie ze sobą żadnego realnego ryzyka zmiany ustawy aborcyjnej. To Grupiński ośmiesza się passusami w rodzaju, że każdy poseł klubu PO miał prawo zagłosować zgodnie z własnym sumieniem ale umówiliśmy się, że oba projekty zostaną odrzucane. Brzmi jak słynny bon mot Henry Forda, który mówił, że każdy może mieć samochód w dowolnym kolorze pod warunkiem, że będzie to kolor czarny. Z mojego punktu wiedzenia problem leży gdzie indziej.  Akcentowanie akurat tematu aborcji jest złym sygnałem w kontekście nowego projektu konserwatywno-liberalnego, któremu kibicuję. Wspiera oblicze Gowina-Taliba, popychając go w kierunki PiS, Ziobry i Kurskiego, zamiast wzmacniać wizerunek Gowina-liberała gospodarczego gotowego do aliansu z PJN. Wariant numer jeden skazuje przyszłą formację na margines polityczny, nawet w przypadku sukcesu wyborczego. Jarosławie Gowin! Proszę nie iść ta drogą!

12 komentarzy:

  1. PJN ? 3 cm niżej pod artykułem jest tabelka - PJN ma tam 1% poparcie. I na takie, moim zdaniem zasługuje.

    Pozdrawiam
    W.S.

    ps. wiem,że w kolejnym sondażu poparcie wzrosło :)
    http://www.wrskalski.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie ma znaczenie dzisiejszy wynik sondażowy PJN? Lud nie jest sobie w stanie wyimaginować innego układu politycznego niż ten istniejący i nie zauważa partii pozaparlamentarnych. Zwłaszcza, że utrwala tą sytuację fatalny sposób finansowania partii politycznych. Kiedy układ ten się skruszy, karty zostaną rozdane na nowo. A w kolejnych wyborach nie będzie uczestniczył PJN tylko inny byt polityczny o konserwatywno-liberalnym obliczu, w którym mam nadzieję Paweł Kowal będzie odgrywał jedną z głównych ról. Natomiast to, kto na jakie poparcie zasługuje jest już kwestią indywidualnej oceny i własnych preferencji politycznych.

      pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo cenię p. Pawła Kowala. Sam również uważam się za osobę o poglądach konserwatywno-liberalnych. Ale panu Kowalowi brakuje jednej rzeczy - nieodzownej w misji, jaką by chciał Pan mu powierzyć. Nie ma charyzmy, tego błysku w oku, który porwie, przekona i zauroczy innych. Na dodatek, jak wynika z artykułu (nie tylko tego powyżej),ten nowy byt polityczny, o którym Pan pisze miałby powstać na zasadzie "wyłuskiwania" innych posłów z obecnych ugrupowań parlamentarnych. Jeżeli nawet się to uda, to nie wróżę takiemu przedsięwzięciu wielkiej przyszłości. Całość zaś doprowadzi do kolejnego rozdrobnienia w Sejmie. Taka jest moja opinia, choć dopuszczam myśl, że czas zweryfikuje ją na moją niekorzyść, ponieważ rzeczywiście coraz więcej osób deklaruje rozczarowanie do obecnego układu politycznego(układ - oczywiście nie w rozumieniu jakie nadaje mu prezes PIS).

    A co do PJN - napisałem, że zasługuje na 1% poparcie (czyli takie jakie ma) nie dlatego, że ma zły program (którego zresztą nie czytałem) albo, że ja mam inne "preferencje polityczne". Oni zasługują na takie poparcie, ze względu na skład osobowy pozostałych liderów (tak jest na ich stronie). Ci ludzie także ludu nie porwą (a już na pewno nie mnie), a i do p. Pawła Kowala sporo im brakuje.

    Jeszcze raz pozdrawiam
    W.S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałem się już z argumentem braku charyzmy Pawła Kowala i zupełnie on do mnie nie trafia. Polityków z charyzmą jest bardzo niewielu, a takich którzy mieli ją od zawsze nie ma chyba wcale. Może warto sobie przypomnieć wizerunek leniwego, pozbawionego ambicji chłoptasia, jaki charakteryzował Donalda Tuska przed powstaniem Platformy Obywatelskiej. Jako najsłabsze ogniwo tercetu tenorów założycieli PO był wręcz zaprzeczeniem charyzmatycznego lidera. I co? Wyrobił się prawda? Punkt wyjścia, Paweł Kowal ma zdecydowanie lepszy.

      Dopływ świeżej krwi do polityki z przyczyn systemowych jest niewielki. A ten, który jest zwykle okazuje się żałosny, vide posłowie Ruchu Palikota (zdarzają się wyjątki jak Andrzej Rozenek, którego cenią chociaż się z nim nie zgadzam). Bez zmian ustrojowych tego się nie zmieni. Licencja na politykę znajduje się więc w ograniczonym kręgu osób. Trudno zresztą mówić o wyłuskiwaniu posłów z innych ugrupowań. Jeżeli ktoś wstępował do PiS czy PO dziesięć lat temu, ma moralne prawo dokonać dziś innego wyboru bo obie te partie zmieniły się w tym okresie nie do poznania. To raczej trwanie w nich oznacza porzucenie swoich poglądów z tamtego okresu.

      Podobnie, argument mało porywającego składu osobowego PJN uważam za chybiony. Kim są te porywające osoby w PO? Schetyna? Grupiński? Niesiołowski? A w PiS? Hofman? Brudziński? Błaszczak? Bez żartów. Na tym tle Kowal, Migalski, Poncyliusz, Sośnierz, w przyszłości pewnie Gowin, wyglądają całkiem sensownie.

      Usuń
  3. No cóż, zasadniczo nie ma na kogo głosować. Owszem Paweł Kowal wydaje się być bardzo rozsądnym i wyważonym człowiekiem będącym z tzw oświeconego odłamu exPiSowców, ale znajduje się poza parlamentem i w zasadzie nie ma społecznego zapotrzebowania na mądrych i wyważonych ludzi, co dobitnie pokazują sondażowe słupki. Zastanawiałem się, czy gdyby Paweł Kowal miał wewnętrzna siłę, motywację do wykonania morderczej pracy w terenie na wzór Palikota, to czy PJN zdobyło znaczniejszy elektorat? Chyba nie, bo wolny elektorat wiąże się prawdopodobnie w sferze liberalizmu obyczajowego i światopoglądowego ( dlatego Palikot trafił w niszę ). Elektorat konserwatywno-katolicki jest praktycznie w niemal 100% zajęty, w większości w obrębie PiS (tzw anachroniczny, dogmatyczny, ortodoksyjny elektorat pezykościelny i okołokościelny, co światlejsi znajdują się w PO - frakcji konserwatywno-katolickiej, nieco w SP. W PJN znajdują się wykształceni konserwatyści, na których nie ma zapotrzebowania. Nawet jeśli do Pawła Kowala przyszliby konserwatyści z PO to i tak ta partia nie miałaby większego poparcia( Gowin i jego frakcja wie że władza jest w PO dlatego z niej nie wychodzi). Krótko mówiąc nie ma opcji politycznej na która można zagłosować skutecznie, tak aby zmieść obecne status quo.

    Przysłuchiwałem się drugiemu "expose" Donalda Tuska i prawdę mówiąc śmiać mi się chciało, przecież ta myśl była przedstawiana 5 lat temu i jak na razie nic z nich nie zostało do końca zrealizowane. Tak więc zastanawiałem się czy Tusk jest tak naiwny, że myśli iż jeszcze kogoś zbałamuci? Najbardziej kuriozalna wypowiedź, w moim przekonaniu to "....wydłużenie urlopu macierzyńskiego z 6 do 12 miesięcy; jeśli ktoś zdecyduje się na półroczny urlop macierzyński będzie mu przysługiwać 100 proc. pensji; ci, którzy wybiorą roczny urlop dostaną 80 proc. wynagrodzenia....". Zastanawiam się jak Tusk che ten pomysł zrealizować, bo jeśli ja byłbym przedsiębiorca, to na pewno wtedy nie zatrudniałbym kobiety w ciąży jeśli w ogóle zatrudniłbym kobietę w wieku, w którym lada chwila może zaciązyć. Bo co mnie, jako przedsiębiorę, interesuje polityka przyrostu naturalnego. Moje przedsiębiorstwo nie jest instytucją charytatywną i ma przynosić zysk. Zawsze wydawało mi się że polityka przyrostu ludności jest w gestii Państwa a nie przedsiębiorców więc jeśli tak to powinien być jakiś rządowy program oparty o posiadany budżet.
    Drugi, ciekawy pomył Tuska to program "Inwestycje polskie" w którym miedzy innymi jest zabezpieczenie energetyczne kraju jak i budowa infrastruktury drogowej. Ciekawe, dlaczego do tej pory przez 5 lat rządów obecnej koalicji nie wybudowano do końca planowanych dróg? Dlaczego w ogóle nie odnowiono infrastrukturę kolejową? Dlaczego od 23 lat nie zabezpieczono Polski pod względem energetycznym? Dla mnie to puste gadanie i doprawdy nie chce mi się wierzyć że są jeszcze ludzie którzy to gadanie wierzą. Nie widzę innej możliwości zmiany tej cuchnącej sceny politycznej w parlamencie jak tylko rewolucją, nawet gdyby była krwawą, bowiem został przez polityków stworzony pewien matrix, umożliwiający zawłaszczanie władzy przez przygłupów, cyników i zwyczajnych kombinatorów, dla których bycie posłem to sposób na zarabianie dobrych pieniędzy i załatwianie posad dla kumpli i rodzin.

    Pozdrawiam
    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O sondażowych słupkach wspominałem już wyżej. Szansę na zaistnienie w nich mają tylko partie parlamentarne. Dopiero zmiana układu politycznego może to zmienić i moim zdaniem do czasu kolejnych wyborów taka zmiana nastąpi.

      Paweł Kowal buduje swoją pozycję bardzo mądrze. Doskonale wie, że najważniejsze jest zbudowanie swojej własnej marki, co w przyszłości zaprocentuje również na korzyść formacji politycznej, którą będzie współtworzył (bez marki Palikota nie byłoby Ruchu Palikota). Dlatego też, korzystając z mandatu europosła specjalizuje się w polityce wschodniej, angażując przede wszystkim w relacje z Ukrainą. Już dzisiaj jest uważany w Polsce i w Europie za czołowego eksperta w sprawach Ukrainy. Podobną drogą próbuje iść Marek Migalski w odniesieniu do Białorusi. Warto przyjrzeć się jego aktywności w Parlamencie Europejskim na tym polu. Ale 90% Polaków czerpie wiedzę o polityce wyłącznie z TV, a stamtąd niczego się na ten temat nie dowiedzą. Jestem jednak przekonany, że prędzej czy później ta działalność zaprocentuje.

      Przypisywanie z urzędu konserwatywnego elektoratu do PiS-u jest błędem. Konserwatyzm to nie katolicka dewocja i nie ojciec Rydzyk. To poszanowanie tradycyjnych wartości (również religii) i rodziny. Czy Palikot jest liberałem gospodarczym? Jest populistą, który ożeni dowolną doktrynę jeżeli będzie mu aktualnie pasowała do koncepcji. Zresztą niezależnie od oceny Palikota, nie ma chyba żadnych wątpliwości, że wyborcy do których się odwołuje to elektorat zupełnie inny niż potencjalnie głosujący na ugrupowanie Kowala.

      Dlaczego Gowin nie wychodzi z PO, wyjaśniłem w tekście. To przed wyborami trzeba stwarzać opcje do głosowania, a nie teraz kiedy są do nich 3 lata. Ten błąd popełniła Solidarna Polska, najbardziej zresztą bezsensowny projekt na polskiej scenie politycznej.

      Wystąpienie premiera być może skomentuję w oddzielnym wpisie, choć ten temat mnie nie porywa. Miało charakter głównie wizerunkowy i taką rolę pewnie odegrało, choć efekt takich pozornych działań jest coraz słabszy. Merytorycznie to średnio trzymający się kupy populizm, nawet bez zapowiedzi jakichkolwiek zmian systemowych. Nie ma więc żadnych szans, że w rankingu jakości systemów podatkowych przygotowanym przez Bank Światowy Polska wyprzedzi wreszcie Zimbabwe poprawiając swoją 127 pozycję (na 183 oceniane państwa) albo, że OECD przestanie uważać nasz system podatkowy na najgorszy wśród wszystkich jej członków.

      Usuń
  4. Gowin... dziwna postać. Ale widocznie Tuskowi potrzebna.
    Na marginesie tzw. drugiego expose: Nieźle, ale pewien niedosyt.
    Głosowanie nad wotum zaufania - ryzyko, częściowo pod publiczkę, ale potrzebne. Jednak Kaczyński uparcie znowu czepia się jak pijany płotu nadziei, że może tym razem w połowie listopada jego wotum nieufności odniesie skutek. Bicie piany i niepotrzebna strata czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast nie przyjmuję do wiadomości sytuacji, w której populistyczne propozycje ekonomiczne Jarosława Kaczyńskiego nazywane są populizmem, a nawet piramidą finansową, a nie mniej populistyczne zapowiedzi Donalda Tuska bierze się za dobrą monetę i przyjmuje z pełną powagą.

      Głosowanie nad wotum zaufania nie było żadnym ryzykiem, tylko grą polityczną obliczoną na przejęcie inicjatywy politycznej. Zresztą całkiem zręczną. Korzystając z metafory pokerowej można powiedzieć, że choć misja profesora Glińskiego to ledwie jedna para w ręku Kaczyńskiego, licytować można było wysoko bo na tym polega gra w pokera. Ale tylko do czasu, aż przeciwnik powie „sprawdzam”, a tym właśnie stało się głosowanie nad wotum zaufania.

      Usuń
  5. Gowin , jak wszystko pójdzie dobrze, to może wreszcie doczekamy w Polsce MĘŻA STANU

    Janusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż stanu to kategoria, która jakoś nie mieści się we współczesnej rzeczywistości politycznej. Mężem stanu był Piłsudski, był Dmowski. W dzisiejszych czasach nie widzę postaci tego formatu. Są tylko mniej lub bardziej sprawni politycy.

      Usuń
  6. Nie mniej jednak "cos" go odróznia od reszty. Zobaczymy jaka będzie skutecznosc sprztania stajni..

    pozdrawiam
    Janusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu zgoda:) Po owocach ich czynów poznacie ich...

      pozdrowiam

      Usuń