środa, 24 października 2012

Nowe szaty cesarza?


Copyright by Kurt Kałuża / ©2012 

Problem invitro jakoś mnie nie zajmuje. Nie mam bladego pojęcia czy należy selekcjonować i mrozić zarodki czy też nie, nie wiem o co chodzi w plantowaniu i generalnie nie znam się na zarodkach. Co więcej, nie mam ochoty zanurzać się w wiedzy na ten temat. W ogóle nie zawracałbym sobie głowy tą sprawą gdyby nie jedna kwestia. Niezwykle interesujące narzędzie jakiego użył Donald Tusk, by rozwiązać nierozwiązywalny dotąd problem. Najwyraźniej obudził się w nim duch Aleksander Wielkiego. Jedno cięcie i zaplatany od lat węzeł gordyjski został rozwikłany. Zamiast mielić temat w nieskończoność ze stadem wybrańców narodu z Bożej łaski, Tusk zastosował obejściówkę. Szast prast, machnie się „program zdrowotny” Ministerstwa Zdrowia (a co, niech Arłukowicz też sobie porządzi) i mamy regulację invitro, a nawet decyzję o finansowaniu tej metody przez państwo. I Sejm nie jest tu do niczego potrzebny.

Dlaczego więc przez pięć lat wożono się z projektem ustawy, skoro już dawno można było zastosować tak proste i wygodne rozwiązanie? Coś mi się wydaje, że nie jest to nawet falandyzacja prawa, bo fantastyczne zagrywki prawne śp. Lecha Falandysza (kto go jeszcze pamięta?) z reguły mieściły się w granicach ówczesnego porządku konstytucyjnego. To natomiast wygląda na manewr obliczony na osiągnięcie efektu piarowego w stylu - dobry premier chciał dobrze, a zły PiS przy pomocy Trybunału Konstytucyjnego mu nie pozwolił. Efekt sondażowy zostanie zdyskontowany a kasy się nie wyda. I wszystko zostanie po staremu. Już po tak zwanym drugim expose, skonstruowanym w myśl zasady "dla każdego coś miłego", było widać, że populizm ma być panaceum na odzyskanie inicjatywy politycznej.

Wcale się jednak nie zmartwię, jeśli się okaże, że nie mam racji w tej sprawie. Będę wtedy oczekiwał, że z tą samą determinacją, rząd zastosuje podobne narzędzia na szerszą skalę i zacznie podejmować również inne odważne decyzje. Bez oglądania się na Sejm, Minister Administracji i Cyfryzacji wprowadzi „program odbiurokratyzowania urzędów i instytucji państwowych” a Minister Pracy i Polityki Społecznej rozpocznie „program likwidacji przywilejów emerytalnych”. W końcu, po bardzo podobną metodę sięgnął dwa tygodnie wcześniej Jarosław Gowin, dokonując reorganizacji systemu sądownictwa. Zniesienie niektórych sądów rejonowych i ustanowienie w ich miejsce wydziałów zamiejscowych większych sądów wprowadzono w drodze rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości (tą sprawą również będzie się zajmował Trybunał Konstytucyjny). Skoro Donald Tusk wygrał wybory niech rządzi i bierze odpowiedzialność bez zwalania winy na opozycję i bez zgniłych kompromisów z PSL-em. Jak zwycięży Jarosław Kaczyński, niech rządzi i bierze odpowiedzialność bez obciążenia paktami stabilizacyjnymi z LPR-em czy inną Samoobroną. Wolę taką sytuację niż dzisiejszą destrukcyjną sejmokrację. 

14 komentarzy:

  1. Ma Pan rację, Panie Hipoktytesie. Nie mniej jednak aby właśnie rząd mógł rządzić i ponosić odpowiedzialność za swoje rządzenie, musi być zasadnicza zmiana modelu państwa np na model prezydencki. Jest takie powiedzenie: gdzie kucharek sześć nie ma co jeść, odpowiedzialność jest tak strasznie rozmyta, że w zasadzie nie ma kogo brać za d..ę. Obecnie 360 idiotek i idiotów kłóci się o rzeczy, o których nie mają zielonego pojęcia ( mam na myśli sprawy aborcji ). W tej sprawie polecam przeczytać artykuł "Potworki posła Ziobry" Nie nr 43/2012, który jest na tyle wstrząsający że powinien spowodować pochylenie się nad tematem aborcyjnym, bo chyba 360 idiotów ( szczególnie tych proKK nigdy nie wzięli pod uwagę, a jeżeli wzięli to należy im się czapa z urzędu)do tego na str 6 pokazano efekty, czyli dzieci z poważnymi zaburzeniami genetycznymi, czy których down, i temu podobne to zdrowy człowiek.

    Pozdrawiam

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Andrzeju, jasne:) O konieczności zmiany ustroju politycznego dyskutowaliśmy tu wiele razy. To co mamy to najgłupszy wariant z możliwych, ale póki co na takie zmiany się nie zanosi.

      O tym, że obecna histeria wokół aborcji jest absurdalna pisałem w notce „Wojna pozycyjna”. Póki co nikt nie głosował za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej a jedynie za dalszymi pracami nad projektem SP. To zupełnie co innego, zwłaszcza że samo głosowanie było elementem zupełnie innej gry. Niepotrzebnie dajemy się wkręcać w ten temat.

      pozdrawiam

      Usuń
  2. Problem in-vitro mnie nie zajmuje ale generalnie jestem przeciw. To pan chciał napisać prawda? Boi sie pan, że człowiek stanie się konkurencja dla boga stwórcy?

    Kasia B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm… bardzo oryginalne wnioskowanie:

      1. Problem invitro mnie nie zajmuje ponieważ nie moją rolą jest rozstrzyganie technicznych detali związanych z tą metodą. Nie zajmuję więc stanowiska w kwestii mrożenia zarodków.

      2. Gdyby invitro było dla mnie jedyną szansą posiadania dzieci, nie wahałbym się nawet przez chwilę, żeby z tej szansy skorzystać. Niezależnie od istniejących czy nie istniejących regulacji dotyczących zarodków, stanowiska Kościoła, Jarosława Gowina czy Dody Elektrody.

      3. Nie jest to tekst o invitro, zauważyła Pani?

      Usuń
    2. Jednak wielu ludzi nie stać żeby bez wahania skorzystać z tej szansy. Bardzo dobrze ze premier Tusk wymyślił sposób na finansowanie in-vitro przez NFZ.

      Usuń
    3. Byłoby znacznie lepiej gdyby premier Tusk wymyślał sposoby na zmniejszanie wydatków budżetowych, zamiast je zwiększać.

      Usuń
  3. Aż dziwię się, że w sprawie in vitro (p)osły kato-narodowo socjalistycznego nurtu tak liberalnie podchodzą do problemu. Moim zadaniem powinni bardziej sprawę zaostrzyć poprzez karanie kobiet za menstruację. Przecież to też jest zabijanie potencjalnego, nienarodzonego życia. Mało tego takie morderstwa są czynami o charakterze permanentnie powtarzającymi się. Tak więc kobiety z okresem - do więzień!!!!!!!!

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawie aborcji już po temacie. Od razy mówiłem, że to kolejna sztuczna histeria nakręcona przez media. Co do zasady jednak nie rozumiem, dlaczego wśród komentatorów hołubiących naszą rzekomą demokrację jest aż tyle głosów potępiających posłów za głosowanie zgodnie z własnym sumieniem. Skoro szanuje się demokrację, należy uszanować również sumienie posła, które stanowi nieodłączny jego element i razem z posłem zostało wybrane w wyborach (demokratycznych, jak twierdzą ci, którzy uważają, że żyjemy w demokracji).

      Ta sama zasada dotyczy kwestii invitro. Ale temat invitro zapewne wkrótce wróci, kiedy okaże się, że tuskowa metoda na skróty jest na bakier z prawem. Swoją drogą zadziwia mnie fakt, że ekranów telewizora nie okupują obecnie tabuny rozmaitych konstytucjonalistów wyrażających swoje opinie na ten temat, tak jak dzieje się to w innych sprawach. Widać, takie dywagacje mogłyby popsuć efekt piarowy całego przedsięwzięcia.

      Usuń
    2. Chciałbyś karać kobietę za uratę jednego jajeczka...
      A co robi bezżenny, zdrowy, wypoczęty mężczyzna, cielesny (tzw. duchowny) z sekty Krk ze swymi plemnikami?
      Podczas jednego tylko aktu masturbacji morduje ich setki milionów!!
      Jest masowym mordercą półdzieci nie poczętych !!

      Usuń
    3. Domyślam się, że powyższa uwaga dotyczy komentarza pana Andrzeja, a nie mojego wpisu. Jeśli tak, proponuję przypomnieć sobie definicję słowa „sarkazm” i przeczytać ten komentarz raz jeszcze.

      No chyba, że Twój komentarz to także sarkazm.

      Usuń
  4. Moim zdaniem w ogóle nie powinno być tych zagadnień, bowiem w demokratycznym kraju każdy ma prawo do postępowania zgodnie ze swoim systemem wartości. Sprawa aborcji czy też in vitro to decyzja kobiety po ewentualnych sugestiach lekarzy w związku z patologiczną ciążą albo chęci posiadania dzieci w sytuacja niemożności ich posiadania w naturalnych okolicznościach. Posłowie, którzy narzucają swój światopogląd czy też system wartości innym, tylko dlatego że są posłami i mogą więcej niż pospolici obywatele to jest wykorzystywanie swoich pozycji do narzucania woli. W demokracji tez powinna obowiązywać przyzwoitość.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgadzam się z Panem. Jeżeli mamy demokrację przedstawicielską i nie chcemy żeby posłowie byli jedynie maszynkami do głosowania, to głosując w Sejmie powinni kierować się posiadaną wiedzą, doświadczeniem a także sumieniem. A my powinniśmy wybierać takich kandydatów, których wiedza, doświadczenie i sumienie nam odpowiada. Oczywiście problem polega na tym, że w demokracji fasadowej, z którą mamy do czynienia, możemy wybierać tylko tych, których wskażą liderzy partyjni, ale nie zmienia to przecież zasady, o której piszę.

      Źródłem konfliktu wokół aborcji nie są jakieś tam abstrakcyjne wartości tylko fundamentalny spór o to, w którym momencie płód w łonie matki jest już człowiekiem i w związku z tym jego życie podlega ochronie tak samo jak życie każdego innego człowieka. Przecież nie uważa Pan, że w demokratycznym kraju powinniśmy mieć prawo zabijania narodzonych już dzieci, gdyby z jakichś względów było to zgodne z wyznawanym system wartości. Z tego też względu argument, że aborcja powinna być wyłącznie kwestią decyzji kobiety jest chybiony.

      Biologia to nie jest dziedzina, w której czuję się kompetentny, dlatego też nie zamierzam mądrzyć się, gdzie jest ten moment, w którym płód powinniśmy traktować jak żywego człowieka. Uważam natomiast, że zjawisko aborcji można byłoby istotnie ograniczyć. Przecież jakimś rozwiązaniem problemu niechcianych ciąż byłby sensowny, szybki system adopcji. Dzisiaj jest cała masa rodzin, które pragną mieć dzieci a skomplikowany system adopcji to uniemożliwia. Mało tego, piętnuje się jako handel ludźmi sytuacje, w której małżeństwa gotowe są zapłacić obcej kobiecie za urodzenie dziecka. Przecież to są dwie strony tego samego medalu, należałoby tylko to dostrzec.

      Usuń
    2. Ad części pierwszej : Tak, zgadzam się iż obywatel powinien miec mozliwośc głosowania na takiego kandydata jaki mu odpowiada zarówno pod wzgledem wiedzy, wykształcenia, uczciwości, światopoglądu itp. Czyli chodzi o to aby istniała zasada okregów jednomandatowych, zbliżających nas do demokracji bezpośredniej. Nie mniej jednak państwo zgodnie z zapisami konstytucyjnymi jest instytucją neutralne światopoglądowo a oznacza to tyle, że każdy obywatel ma prawo posiadać i głosić swój światopogląd i nie być z tego tytułu dyskryminowany. Tak samo państwo nie ma prawa narzucać jedynie słusznego światopoglądu jako obowiązującą zasadę. To prowadzi do wyznaniowości państwa na podobieństwo np państw islamskich.

      Ad drugiej części: Tak, jest to spór o to w którym momencie płód w łonie matki jest już człowiekiem. Jest kilka teorii zarówno medycznych jak i filozoficznych na ten temat, nie chcę tego rozwijać bowiem nie ma na to miejsca. Nie mniej jednak w większości państw przyjmuje się że płód można nazwać człowiekiem jeśli mózg płodu pozwala na procesy wyższego rzędu ( mówie to własnymi słowami, bo nie zapamiętałem fachowego nazewnictwa. Nie jestem zwolennikiem dokonywania aborcji bez uzasadnionego powodu czy też z powodów socjalnych, bo dorosły człowiek bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Mówię o aborcji w przypadkach jeśli płód jest zdeformowany ( deformacja ciała, ciężkie uszkodzenia genetyczne niepozwalające poprawnie funkcjonować). Ortodoksi katoliccy nie mając zielonego pojęcia na temat jakości funkcjonowania rodzin z .....hhhhmmm...doprawdy nie potrafię właściwie określić urodzonej jednostki z bardzo poważnymi anomaliami lub uszkodzeniami uważają iż komórka jajowa czy tez plemnik to już życie. Niech udowodnią bo z tego co się uczyłem zygota ludzka podczas dzielenia się przechodzi przez podobne stany jak inne zygoty zwierzęce, rozwijając się w gatunek ludzki w późniejszych stanach rozwojowych. Tak więc kobieta powinna mieć prawo decydowania czy che urodzić jednostkę tak bardzo upośledzona genetycznie, która nie będzie mogła funkcjonować samodzielnie w rzeczywistości czy też nie chce ( przy konsultacji z lekarzami). Jeśli państwo bezwzględnie zakazuje aborcji to niech wyłoży kasę na ludzi i obiekty, które będą przetrzymywać tego typu jednostki, bo nie sposób jest zmuszać matki (rodziny) do wychowywania jednośtki, której nie da się wychowywać a jedynie utrzymywać przy życiu przez kolejnych 10...20....30 lat. Ja osobiśmie miałbym lepszy pomysł. Otóż zasugerowałbym aby posłowie i posłanki ortodoksji katolickiej mieli obowiązek opiekowania się takimi jednostkami przekazując w formie przymusowej adopcji jednostek genetycznie zniekształconych, zgodnie z zasadą iż odpowiada się za swoje decyzje.

      Ad trzeciej części zgadzam się z Panem.

      Pozdrawiam
      Andrzej BJ

      Usuń
    3. Mój pogląd w sprawie aborcji abstrahuje od stanowiska Kościoła, lewicowych ideologii i antyklerykalnych fobii. Opiera się wyłącznie na racjonalnym rozumowaniu.

      Życie człowieka, również w okresie płodowym, podlega ochronie, dlatego też aborcja jest złem. Należy więc szukać rozwiązań tego problemu w szerszym kontekście, a nie tylko koncentrować się na dyskusji dotyczącej penalizacji zabiegu przerywania ciąży. Choćby takich, jak wskazany w moim poprzednim komentarzu sposób uwolnienia kobiety od obowiązku niechcianego macierzyństwa poprzez szybki i sprawny system adopcji. Po drugie, dopuszczam kompromis w sprawie przerywania bardzo wczesnej ciąży, ale nie podejmuję się precyzować tego pojęcia. Po trzecie, uważam że są sytuacje, w których aborcja jest tak zwanym mniejszym złem, czyli należy ją przeprowadzić w przypadkach deformacji płodu czy innych ciężkich uszkodzeń, które uczynią gehenną życie człowieka po urodzeniu. I nie boję się tu nawet posądzeń o zapędy eugeniczne. Pojęcie eugeniki zdemonizowano wrzucając do jednego wora z nazizmem, Hitlerem i doktorem Mengele, nie znaczy to jednak, że należy w całości odrzucić możliwość selektywnej reprodukcji. Oczywiście otwiera to nowe pole do dyskusji, co jest ciężkim uszkodzeniem a co nie jest, wobec której znowu się uchylam. Podsumowując te rozważania, akceptuję aktualnie obowiązujący kompromis aborcyjny, choć jak wspomniałem wyżej byłbym być może skłonny zaakceptować przesunięcie go nieco w kierunku dopuszczenia możliwości przerwania bardzo wczesnej ciąży.

      Usuń