poniedziałek, 24 września 2012

Punkt dla PiS



Debata ekonomistów pod auspicjami PiS odbyła się według scenariusza, którego się spodziewałem. Wypadła nawet trochę lepiej niż można było zakładać. Prawdopodobnie dlatego, że z zaproszenia nie skorzystali ekonomiści z pierwszych stron gazet, tacy jak Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko, Marek Belka czy Ryszard Petru. Zapewne zdominowaliby dyskusję, a przecież  z góry wiadomo co mogliby powiedzieć. A tak, można było posłuchać innych.

Ciekawe wątki i konkretne propozycje mieszały się z biciem piany znanym z trybuny Sejmowej. Pasjonujące niekiedy zderzenia skrajnie odmiennych światopoglądów. Starcie Gwiazdowski – Bugaj to niemalże wyzwanie na miarę sporu Kopernika z geocentrystami. Ale tak być musiało i chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się jakichś konstruktywnych wniosków. Generalna konkluzja jest jednak druzgocąca dla całej klasy politycznej. Mamy fatalny system podatkowy, brak rozwiązań aktywizujących przedsiębiorczość i żadnych pomysłów na walkę z niekorzystnymi zmianami demograficznymi.

Poziom debaty w naszym życiu publicznym osiągnął już takie dno, że sam fakt iż ludzie o różnych poglądach spokojnie ze sobą rozmawiają stanowi wartość nie do przecenienia. Wizerunkowy sukces PiS jest więc bezsporny, choć  najsłabszym ogniwem okazał się sam Jarosława Kaczyński, którego podsumowanie debaty można streścić jednym zdaniem: Wy tu sobie gadajcie, my grzecznie wysłuchamy, a potem i tak zrobimy po swojemu. Niby nic odkrywczego, w końcu od polityków trudno się spodziewać czegoś innego, ale ta szczerość popsuła nieco pozytywny wydźwięk całej debaty. Bardzo jestem ciekaw na ile trwała okaże się tym razem zmiana wizerunku największej partii opozycyjnej. Bowiem jedną rzecz należy sobie  uświadomić. Jakość rządzących, w znacznym stopniu zależy od jakości opozycji. Dopóki PiS zamyka się w oblężonej twierdzy koncentrując na wskazywaniu zdrajców Ojczyzny, Donald Tusk może spać spokojnie niezależnie od skali potknięć, wpadek i fuckupów. Nic nie jest w stanie zburzyć jego dominującej pozycji politycznej. Nie ma więc żadnych powodów, dla których miałby podejmować trudne i ryzykowne wyzwania związane z reformowaniem państwa. Tylko gorący oddech konkurencji za plecami może go do tego zmusić.

Acha, mam złą wiadomość dla wielbicieli parytetów. Żadna przedstawicielka płci pięknej uczestnicząca w debacie nie powiedziała niczego specjalnie interesującego.

8 komentarzy:

  1. Niestety nie miałem możliwości obejrzenia tej debaty (nie wiem czy w ogóle była w TV), jedyne co mogę powiedzieć, że starcie Gwiazdowski - Bugaj musiał być bardzo ciekawe. Dwaj ekonomiści o całkowicie przeciwstawnych poglądach.
    Swoją drogą jestem za rozwiązaniami, które poleca pan Gwiazdowski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była, była, chyba nawet w trzech programach TV. A apropos Gwiazdowskiego i reszty ekipy z Centrum imienia Adama Smitha, nawiązując do metafory z mojego tekstu, można powiedzieć, że Koperniki nie znalazł zrozumienia wśród koryfeuszy ptolemejskiej wizji świata:)

      Usuń
  2. Robią bidacy "pisowcy" co mogą, wyłażą ze skóry, żeby pokazać którąś z kolei swoją twarz... A tu co rusz, strzał w kolano lub kulą w płot!!!!

    Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak nie ma efektywnie funkcjonującej gospodarki bez konkurujących ze sobą firm, tak nie ma mowy o efektywnym zarządzaniu państwem bez rzeczywistej konkurencji politycznej. Skala bezwładu, który osiągnęła PO nie mogłaby być tak wielka gdyby PiS było sprawną, stawiającą trudne wyzwania opozycją. Kiedy wszyscy się cieszą jak Kaczyński się kompromituje, Tusk może spokojnie nic nie robić. Wie, że jego największą wartością jest to, że jest. I to wystarczy by rządzić.

      Usuń
  3. Z tej debaty Jednoznacznie wynika, że trzeba zmienić Polskę! Na swoim blogu piszę jak można to zrobić:
    nowa11era.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli dobrze kojarzę powtórkę całej debaty będzie można dzisiaj obejrzeć w TVN CNBC o 23. Jako, że mają transmisję przez Internet, więc spokojnie każdy da radę zobaczyć jeśli będzie chciał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te wszystkie debaty ekonomiczne można sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi. W tym całym cyrku nikogo nie obchodzi ekonomiczna idea funkcjonowania państwa. Każdy sobie gada co chce a i tak jest do d..y. Problemem jest fakt iż najważniejszym w rządzeniu III RP są jedynie aspekty polityczne służące celom poszczególnym partiom. Tu trzeba rozwalić wszelkimi sposobami cały system i budować na nowo, poczynając od zasad wybierania do Parlamentu, likwidując immunitety poselskie, eliminując izbę wyższą, tworząc system władzy tak aby osobiście była rozliczana za obietnice i ich realizację; poza tym należy tak zmienić konstytucję aby każdy urzędnik był odpowiedzialny za swoje decyzje a posłowie nie mogli być jednocześnie urzędnikami państwowymi rządu. Każde sympozja, zjazdy, debaty i inne pierdoły w obecnym stanie funkcjonowania państwa posiada zerowe znaczenie, z wyjątkiem takiego znaczenia, że za występy dostają niezły szmal. KONIEC KROPKA

    Pozdrawiam
    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmy, Panie Andrzeju. Po pierwsze, za udział w debacie, o której mowa nikt nikomu gratyfikacji nie płacił. Po drugie, nie chodzi o to żeby sama debata przyniosła konkretne korzyści ekonomiczne. Natomiast takie inicjatywy wprowadzają normalne, rzeczywiste problemy do dyskusji publicznej i są okazją do promocji różnych koncepcji ekonomicznych czy koncepcji państwa. Doskonale to wykorzystali panowie z Centrum imienia Adama Smitha, prezentując jak najbardziej odległe pomysły od tego co proponuje PiS.

      To, że fundamentalnym problemem są kwestie ustrojowe (w czym się przecież zgadzamy) nie oznacza, że należy zaniechać wszystkich innych działań.
      pozdrawiam

      Usuń