środa, 30 listopada 2011

Kto był naprzeciwko?



„(…)jest coś patologicznego w jego osobowości. Jest jakby zawsze na granicy równowagi psychicznej. Miewa takie dziwne humory, tendencje do zapadania się w sobie. To widać nawet w mimice. To wszystko sprawia, że tak naprawdę, gdy się na niego patrzy, nie ma się pewności, kto jest naprzeciwko.”

To opinia Janusza Palikota, na temat bohatera wczorajszego dnia. Trudno byłoby odmówić autorowi celności spostrzeżeń.


Minister Sikorski nie po raz pierwszy udowodnił, że szef dyplomacji może nie mieć nic wspólnego z praktykowaniem zasad dyplomacji. W trosce o podbudowanie wybujałego ego, zadbał o PR własnej osoby kosztem interesów Polski i przy okazji zagrał na nosie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kiedy komentowałem expose Donalda Tuska i debatę wokół wystąpienia premiera, domagałem się rozpoczęcia dyskusji na temat strategii dalszej integracji z Unią Europejską. W końcu sporo ostatnio się zmieniło w samej UE, więc warto byłoby wiedzieć czego w tej sprawie chcemy. No to się dowiedziałem. Pan minister, o najpoważniejszych zmianach ustrojowych, określających granice suwerenności państwowej, zdecydował się poinformować europejską opinię publiczną, na forum niemieckiego think tanku, bez wcześniejszych konsultacji w kraju. Ba, trudno nawet powiedzieć czy to jego autorska koncepcja, czy stanowisko rządu a może prezydenta, choć jest przecież jasne, że zostało odebrane jako oficjalne wystąpienie. Szkoda, że nie zauważył, iż obsadził się w roli leninowskiego pożytecznego idioty, który zadowolony z siebie wybiega przed orkiestrę, przelicytowując innych europejskich przywódców gotowością do daleko idących ograniczeń suwerenności własnego państwa. Nie mając do tego żadnego mandatu. Jeżeli, jak tłumaczy Sikorski, jego głównym celem było wezwanie Niemiec do działania, w sprawie strefy euro, to nadanie wystąpieniu charakteru deklaracji politycznej było wysoce niefortunne.

Sikorski musiał zdawać sobie sprawę, że tak oryginalne przemówienie wywoła burzę w Polsce. Prowokowanie opozycji niewiele jednak kosztuje. Jarosław Kaczyński, który z uporem maniaka trzyma się nieskutecznej, agresywnej, opartej na pomówieniach metody uprawiania polityki dawno już pozwolił zapędzić się do narożnika. Niezależnie od tego co powie, czy będzie to mądre czy głupie, nie jest traktowany poważnie. Cóż, jeżeli ktoś bez powodu wciąż wszczyna alarm, to kiedy naprawdę dzieje się coś złego, nikt nie będzie go słuchał. Tak jest właśnie tym razem. Prezes PiS, ale też PiS-owscy schizmatycy wytoczyli najcięższe działa, prześcigając się w pomysłach ukarania ministra. Żądają odwołania ze stanowiska, trybunału stanu, jest mowa o zdradzie, pojawia się retoryka powstańców warszawskich i IV Rzeszy. W ustach polityków uważanych za skrajnych germanofobów działa to jak płachta na byka. Mszczą się te wszystkie ataki na Angele Merkel, niemieckojęzyczne media i samych Niemców. Zamiast o meritum, dyskusja toczy się wokół histerycznej reakcji tak zwanej prawicy. Szkoda. Tym razem Radosław Sikorski naprawdę się podłożył. Chłodna, kompetentna, merytoryczna opozycja potrafiłaby to wykorzystać. A tak mamy wymachiwanie szabelką. W odbiorze medialnym, granica między tym co słusznie i nie słuszne przebiega po linii partyjnej, a nie w oparciu o zdrowy rozsądek. Stygmat jest prosty, przeciw Sikorskiemu są tylko zacofane, chore z nienawiści ciemniaki. Nikogo nawet nie oburza arogancja Pawła Olszewskiego z PO, który twierdzi, że „uwłaczającym byłoby dla polskiego parlamentaryzmu, gdyby trzeba było zwoływać posiedzenie w sprawach fobii i frustracji lidera opozycji”. No faktycznie, występowanie ministra przed organem o kompetencjach sejmiku wojewódzkiego z perspektywą dalszego ograniczenia tych kompetencji wydaje się bezsensowne.

Czas wreszcie wspiąć się ponad uprzedzenia partyjne. Potrzebna jest uczciwa dyskusja o przyszłości Unii Europejskiej i Polski w Unii. Sam mam tu bardzo wiele wątpliwość. Niech ścierają się federacyjne projekty Sikorskiego z koncepcją Europy ojczyzn, która jest mi bliska. Ale przede wszystkim należy zacząć rozmawiać językiem zrozumiałym dla zwykłych ludzi. Dzisiaj, za pomocą gładkich słówek politycy zamazują rzeczywisty obraz. Federacja, konfederacja, Rada Europy, Komisja Europejska, strefa euro, Traktat lizboński. Ilu Polaków coś z te go rozumie? Czy głosując za akcesją lud wiedział co owa akcesja oznacza? Czy miał świadomość z czym wiąże się ratyfikacja Traktatu lizbońskiego? Ile osób zdaje sobie sprawę, że już dziś 60% aktów prawnych obowiązujących w Polsce, stanowionych jest w Parlamencie Europejskim, a nie w polskim Sejmie? Że w przypadku realizacji koncepcji Sikorskiego można byłoby mówić ledwie o autonomii w kilku sprawach: edukacji, moralności (to też mydlenie oczu bo jest przecież Karta Praw Podstawowych), podatków dochodowych? Jak ognia unika się mówienia o skutkach integracji w kontekście suwerenności Polski. To dopiero w praniu lud dowiaduje się, że w związku z przynależnością do unijnych struktur, nie do nas należą decyzje w wielu obszarach, jak choćby ostatnio w przypadku przywrócenia kary śmierci. Kiedy lud wydaje pomruki niezadowolenia wmawia się mu, że na wszystko wyraził już zgodę w traktacie akcesyjnym, że nie ma innej drogi, że jak powiedziało się A, trzeba powiedzieć B etc. I tak od rzemyczka do koniczka.

10 komentarzy:

  1. Zastanawiam się, czy Palikot wygłaszał swą opinię o Sikorskim patrząc w lustro...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właściwie to powinienen zacząć od pytania - czy to śa Twoje przekonania czy chcesz kogos podpuścic. Nie rozumiem Twojej pisaniny i juz, chciaz na pierwszy rzut oka jest wszystko w porzadku.
    1. Uważasz że to co zrobił min. SAikorski w berlinie to jego PR. Ja tak nie uważam i powinienes przyjąć do wiadomości że tekst wystapienia dotarł do najwazniejszych osob w państwie.
    2. Dyskusja w Polsce na temat wystąpienia min. na forum Unii przerodziła by sie w pyskówę i Unia zamiast usłyszeć to co usłyszała wpadła by w zachwyt jak to polacy znów między soba sie kopią - akceptuje formę i styl wypowiedzi min. Sikorskiego. Cel został osiągnięty i to jest najwazniejsze.
    3. Cytat: /..../ przelicytowując innych europejskich przywódców gotowością do daleko idących ograniczeń suwerenności własnego państwa. Wg Ciebie fajnie byłoby forsę brać i nie rozliczać się lub okłamywać jak Grecja. Dzieki Takiemu poglądowi jaki reprezentujesz to z naszyvh pieniędzy będzie wspomagana Grecja ale wara od jej suwerenności np. w rozpieprzaniu unijnych pieniędzy.
    Summarum: albo sie bierze szmal to trzeba dopuścić zaglądanie do swojego garnka albo wracamy do PRL /w którym kto inny do garnka nam zaglądał/.
    4. Cytat: Ile osób zdaje sobie sprawę, że już dziś 60% aktów prawnych obowiązujących w Polsce, stanowionych jest w Parlamencie Europejskim, a nie w polskim Sejmie?
    Po pierwsze drobne i subtelne oszustwo - akty prawne uchwalane w Polsce muszą być zgodne z prawem unijnym.
    5. Cytat: Traktat lizboński. Ilu Polaków coś z te go rozumie? Czy uważasz że konsument parówki musi znać wszystkie przepisy dotyczące jej produkcji. Czy jadąc autobusem pasażęr ma być świadomy poziomu wyszkolenia kierowcy. Czy...... itd, itd.
    Po to w polsce wybieramy swoich przedstawicieli aby oni mysleli za nas i wnaszym imieniu.
    GENERALNIE - nie akceptuje takiego sposobu widzenia.
    Pozdrawiam
    Piotr Opolski
    ps.
    Niestety nie spełniłem danego słowa i nie skleciłem do końca notki pod roboczym tytułem - antypaństwowcy, który w części będzie sie opierał na Twoich przemyśleniach

    OdpowiedzUsuń
  3. @Wojtek
    Opinia jest trafna. Na temat Palikota też można mieć kilka ciekawych refleksji, ale to nie on jest bohaterem tego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Piotr Opolski
    Przede wszystkim, merytoryczny komentarz, to już znaczny postęp. Gdyby jeszcze było w tym mniej emocji byłoby świetnie. Nie musisz się ze mną zgadzać, różnica poglądów jest fundamentem interesującej dyskusji, choć zauważyłem, że w blogosferze preferuje się raczej wzajemne utwierdzanie się w swoich opiniach. Ad rem.

    1.Dotarł i jak można się było dzisiaj przekonać, prezydent nie jest zachwycony rozpoczęciem tej dyskusji w niemieckim think tanku. Jak wieść niesie, wściekły jest również premier. Z Radosławem Sikorskim jest taki problem, że jak na szefa dyplomacji zachowuje się mało dyplomatycznie, raczej jak słoń w składzie porcelany. To, że Sikorski ma wybujałe ego i uwielbia robić sobie PR nie jest przecież tajemnicą. Zajrzyj choćby do książki Majewskiego i Reszki „Daleko od miłości”.

    2.Awanturę w tej sprawie i tak Unia usłyszy. Gdyby rozpocząć dyskusję jak należy, być może afera byłaby mniejsza. Nie znajduję usprawiedliwienia dla zachowania, w którym o przyszłości własnego państwa, rozmawia się najpierw na forum państwa obcego. Na to samo zwrócił uwagę prezydent.

    3.Cyt. „Wg Ciebie fajnie byłoby forsę brać i nie rozliczać się lub okłamywać jak Grecja”. Nie odnotowałem znaku zapytania na końcu tego zdania, co oznacza że znowu komentujesz tezę, którą bezpodstawnie mi przypiąłeś. Ja nigdzie tego nie napisałem. Daruj sobie taką metodę dyskusji.
    Uważam, że strefa euro była projektem politycznym a nie ekonomicznym, dlatego złamano wszelkie zasady konwergencji przyjmując poszczególne państwa do unii walutowej. To się musiało tak skończyć. Udział w unii walutowej jest rezygnacją z niezależnej polityki stóp procentowych oraz płynnego kursu walutowego. Nie mogą więc one służyć do łagodzenia wahań koniunktury gospodarczej w sytuacji pojawienia się kryzysu. Teraz doświadcza tego Grecja. Między innymi z tego powodu jestem przeciwny unii walutowej. Podobnego zdania był profesor Milton Friedman, laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, który w dniu wdrożenia Euro, w 2000 roku powiedział: „Z euro jest jak z socjalizmem. To piękna idea, która nie sprawdzi się w praktyce. Daję unii walutowej szanse na kolejne 10 lat. Potem kryzys i rozpad strefy Euro.” Prorok?

    4.Oszustwo? Wolne żarty. Jeżeli Sejm musi uchwalić to samo co uchwalił PE, to w tym zakresie ma tyle samo do powiedzenia co miał w czasach PRL.

    5.Nie o to przecież chodzi. Jeżeli państwo decyduje się na przyjęcie aktu prawnego o tak doniosłym znaczeniu jak traktat akcesyjny, czy traktat lizboński, co wiąże się z przekazaniem znacznej części uprawnień państwowych, ponadpaństwowej strukturze, należałoby ludowi wytłumaczyć prostymi słowami jakie są tego konsekwencje. Dotąd na wszelkie sposoby unika się mówienia o ograniczeniu suwerenności, a kiedy już się nie da, relatywizuje się i wyszydza pojęcie i znaczenie suwerenności.

    Szkoda, że nie akceptujesz mojego sposobu myślenia, bo ja Twój akceptuję, tylko się z nim nie zgadzam. Uważam, że opiera się na nieznajomości historii, bladym pojęciu o ekonomii i wizji polskiej polityki kreowanej przez mainstreamowe media.

    Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cytat: Uważam, że strefa euro była projektem politycznym a nie ekonomicznym" - sobie uważaj !! - Twoja sprawa.
    Czy Wspólnota Węgla i Stali to też był projekt polityczny ?.
    Słowem, miodzio !!.
    Cytat finałowy: Szkoda, że nie akceptujesz mojego sposobu myślenia, bo ja Twój akceptuję, tylko się z nim nie zgadzam. Uważam, że opiera się na nieznajomości historii, bladym pojęciu o ekonomii i wizji polskiej polityki kreowanej przez mainstreamowe media"
    To mi sie najbardziej podoba bo nie podlega dyskusji. Podajejeszcze kilka do wykorzystania:
    - mógłbys sie zastanowic nim cos napiszesz,
    - dlaczego jestes taki jednostronny,
    - nie jesteś do końca zorienotowany,
    - mógłbys próbować cos zrozumieć,
    - nie woesz do końca o co chodzi,
    itd, itd, itd, ble, ble, ble na które nie ma odpowiedzi.
    Bądź konsekwentny - jeżeli piszesz że akceptujesz mój sposób myslenia tylko sie z nim nie zgadzasz a jednoczesnie uważasz że moj tok myślenia "/.../ opiera się na nieznajomości historii, bladym pojęciu o ekonomii i wizji polskiej polityki kreowanej przez mainstreamowe media". Ja bym z takim głupolem nie rozmawiał.
    Temat uważam za wyczerpany
    Piotr Opolski

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie będę się szczególnie rozpisywać na zadany temat albowiem główne wątki sporu zostały już przedstawione przez Pana Piotra.

    Generalnie zgadzam się z opinią Pana Piotra. Nie sadzę, żeby Sikorski nie uprzedził Tuska co do tematyki swojej wypowiedzi. Ale nawet jeśli nie uprzedził, to w gruncie rzeczy wypowiedź mieści się w koncepcji Tuska bowiem on sam jest zwolennikiem zbliżenia z Niemcami jak również rozumie rolę Niemiec.

    W moim najgłębszym przekonaniu, dobrze się stało że nie było debaty na szczeblu krajowym co do treści wystąpienia ministra SZ, bo nigdy do takiej wypowiedzi by nie mogło dojść, a uważam iż była jedną z najlepszych.

    Co do komentarzy ze strony opozycji kato-narodowej to jedynie utwierdzają mnie w przekonaniu iż na trwale przenieśli się do wymiaru równoległego świata z XIX/XX wieku. Artykułowanie haseł o pozbywaniu się niepodległości zakrawa na pusty śmiech. W moim przekonaniu pełną niepodległość mogą mieć te państwa, które są zdolne zapewnić własne niezależne bezpieczeństwo jak również posiadać własną narodową, silną gospodarkę. Niestety Polska ani gospodarczo ani militarnie nie jest silna, powiedziałbym - beznadziejnie słaba, co zawsze Polskę charakteryzowało ( może z wyjątkiem w pewnym sensie PRL. I Rzeczpospolita padła w wyniku takiej słabości spotęgowanej oportunizmem znaczących elit. II Rzeczpospolita padła z tego samego powodu plus egocentryzm partii politycznych. III Rzeczpospolita idzie drogą II Rzeczpospolitej, bo przez ponad 20-lat jej funkcjonowania staliśmy się jedynie montownią obcych fabryk, posiadając "ogromną" armię 100 tyś żołnierzy w której na oficera przypada 3,5 żołnierza, ze sprzętem wojennym nadającym się do wystawienia w muzeum.
    Tak więc o co kaman? Polska ma rację bytu jako jednostka administracyjna jedynie w w silnym organiźmie np w państwie federacyjnym ( mam na myśli UE). Fobia kato-narodowców do Niemców jest tak silnie posunięta, że kwalifikuje się ich do zamknięcia w domu bez klamek. Jak mniemam kato-narodowcy mają permanentną obsesję niemieckiego lebesraum, nie widząc iż Niemcy maja dosyć własnych problemów z Ossi, namawiając Polaków do dokonywania lebesraumu terenów wschodnich Niemiec, sami maja problemy z Turkami, którzy na jakieś 15-20 lat będą większością narodową w Niemczech.

    Własnie z powyższych powodów powinniśmy wspierać Niemców jako jeszcze najsilniejszą gospodarkę, do głównego wysiłku utrzymywania Europy i starać się aby Europa stawała się przynajmniej Konfederacją ze wspólną polityką obronną, zagraniczną, gospodarczo-finansową ( w strategicznych kwestiach).

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
  7. @Piotr Opolski
    Fakt, mógłbym powiedzieć o wiele więcej na temat Twojego zorientowania w przedmiocie tej dyskusji, a jeszcze więcej na temat sposobu jej prowadzenia. Nie robię tego jednak ponieważ jestem uprzyjmy i wolę kulturalnie się spierać miast obrzucać inwektywami. Nie każdy musi znać historię, nie każdy musi orientować się w ekonomii, dlatego też nikogo nie nazywam z tego powodu głupolem. Znacznie gorzej jest wtedy, kiedy ktoś nie mając tej wiedzy, nie jest gotowy na dyskusję z poglądami innymi niż sam reprezentuje.

    O tym, że strefa euro była projektem politycznym świadczy to co napisałem. Przyjęto do niej państwa, które nigdy nie spełniały kryteriów konwergencji zapisanych w Traktacie o UE. To bardzo prosty wniosek. Uważa tak zresztą wielu szanowanych ekonomistów i polityków, więc nie jest to wyłącznie moje zdanie. A co ma do tego Wspólnota Węgla i Stali, notabene bardzo światła koncepcja budowy jedności ekonomicznej?

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Andrzeju, Minister spraw Zagranicznych Polski, reprezentuje interes Polski, a nie Donalda Tuska. Polacy w referendum unijnym nie wyrażali zgody na tak głęboką formę integracji, jaką jest federacja, więc urzędnik najwyższego szczebla, jakim jest Radosław Sikorski nie ma prawa przedstawiać takich koncepcji. Wiemy już, że prezydentowi Komorowskiemu się to nie spodobało, Donald Tusk też jakoś nie wsparł Sikorskiego, wokół którego rozpętała się awantura. Twierdzenie, że dobrze się stało, że nie dyskutowano tematu w kraju jest zaprzeczeniem zasad demokracji. Sądzi Pan, że jeżeli coś jest nie popularne, nie należy o tym mówić w kraju, tylko lekceważąc opinie Polaków opowiadać za granicą?

    Stosuje Pan chwyt retoryczny, który ostatnio robi wielką karierę. Kiedy jest mowa o suwerenności, natychmiast sprowadza się sprawę do absurdu mówiąc, że pełna suwerenność to fikcja i od dawna jej nie ma. Owszem, ale realizacja koncepcji federacji oznaczałaby odwrócenie proporcji w stosunku do tego ile dziś mamy suwerenności a ile zależności.

    Istnieją różne koncepcje europejskiej wspólnoty (dwie podstawowe, federacja i konfederacja), ale niestety media kreują dziś fałszywy przekaz, spychając przeciwników federacji do roli eurofobów i to jest główny problem podsycający antagonizmy. Ja nie jestem przeciwnikiem UE. Jestem przeciwnikiem federacji i unii walutowej (przynajmniej na razie) ponieważ na obszarach znacznie różniących się potencjałem gospodarczym, które znajdują się na różnych etapach rozwoju nie ma ona sensu. Dzisiejsze kłopoty strefy euro to efekt dominacji polityki nad gospodarką. Pan oczywiście, może mieć odmienne zdanie.

    Pozwoli Pan, że wywodów historycznych, pełnych złych emocji, antynarodowych i antyklerykalnych fobii (czyli dokładnie tego samego co zarzuca Pan oponentom) nie będę komentować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Hipokrytesie, ja już nie wierzę w żadną polska demokrację. W Polsce słowo "demokracja" odmienia się we wszystkich przypadkach i co drugie zdanie. Nie wierzę w polską demokrację, w której udział w wyborach jest jeden z najniższych w Europie, w których przy 50% uprawnionych głosujących aż około 25-28% wyborców to przedstawiciele opcji której nie znoszę bowiem z mojego punktu widzenia ta opcja została zaatakowana w swoim czasie przez wirus millenijny pozostawiając stan swoich umysłów z końcem XX wieku w stanie stand by. Ja osobiście mam głęboko gdzieś taką demokrację i po stokroć wolę żyć w środowisku ściślejszej współpracy nawet rezygnując z większej suwerenności, bo taka suwerenność dla mnie jest zupełnie niepotrzebna bo i tak mógłbym mówić i myśleć w swoim języku.

    Panie Hipokrytesie, ja nie stosuję żadnych chwytów retorycznych w sprawie suwerenności i nie twierdzę, że obecnie jesteśmy mniej czy więcej suwerenni. Dla mnie tak naprawdę pojęcie suwerenności zupełnie nie podnieca bo prawdę mówiąc chcę żyć w otoczeniu gdzie administracja jest sprawna, gdzie realizacje wszelkich pomysłów jest dokonywana zgrabnie, szybko i starannie, gdzie nie muszę słuchać jedynie słusznej prawdy i jedynie słusznego światopoglądu.

    Panie Hipokrytesie, zarzuca mi Pan antyklerykalne i antynarodowe fobie. Otóż ma Pan rację jeśli chodzi o fobię antyklerykalną bowiem kościoły a w szczególności KK roszczą sobie prawo do ustanawiania obowiązującego sposobu zachowań i wyznawania wiary. Ja się z tym nie zgadzam. Nie będę rozpisywał uzasadnienia dlatego, że przez najbizszy tydzień nie mógłbym odejść od komputera a i pewnie miejsca by zabrakło. Mogę Pany zdradzić, iz mimo że jestem całym sercem lewicowcem modelu socjaldemokratycznego, ani nie jestem ateistą ani agnostykiem, ale nie wierzę w Boga. Bo nie o wiarę chodzi, ja po prostu mam wewnętrzne przekonanie o jego istnieniu, tak więc nie muszę wierzyć. Krótko mówiąc według mojego absolutnego przekonania wiara jest potrzebna tym, którzy nie mają wewnętrznego przekonania i muszą podpierać się kościołem, który i tak daleki jest od istoty boskiej. Ja nie muszę celebrować bo Bóg jest we mnie i obok mnie tak jak w każdym i obok każdego, choć mało kto chce o tym wiedzieć i rozumieć. KK jest daleki od idei boskiej miłości, dlatego jestem jego dozgonnym wrogiem.

    Co do mojej antynarodowości, to niezupełnie zgodziłbym się z Panem dlatego, że jestem urodzony w Polsce a więc moja narodowość nie może byc wymazana z życiorysu, ale zapewne moja wizja własnego kraju będzie absolutnie sprzeczna z tradycyjnym jej postrzeganiem przez jedynie prawdziwych Polaków. Ja Panie Hipokrytesie w przeciągu swojego prawie 60 letniego życia, 15 lat spędziłem poza granicami Polski, w tym 5 lat jako bardzo młody chłopak mieszkałem i uczyłem się w Brazylii, przyjmując tamtejszy styl życia jako własny ( bo nie wiedziałem czy wrócę w ogóle do Polski). Mieszkałem i w Europie zachodniej i w Afryce. Poznałem wiele kultur i powiem panu, że nie poznałem żadnego narodu, który by tak wrednie postępował wobec siebie na obczyźnie. Tak więc, czy mam być dumny z tego? Ale ostatecznie nie w tym rzecz. Urodziłem się w Polsce z rodziców i dziadków i pradziadków Polaków. Tak więc czy chce czy nie jestem Polakiem wobec czego jestem zobowiązany wobec swojego Heimatu. Będąc genetycznym Polakiem mam prawo do wyrażania aprobaty lub dezaprobaty wobec swojego kraju i ludzi zarówno w nim zamieszkujących jak i rządzących tak samo mam prawo do wizji organizacji swojego kraju i w tym właśnie pojmuję swój patriotyzm, bo nie dam sobie narzucać cudze definicje patriotyzmu, które sa w rażącej sprzeczności z moimi poglądami.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Andrzeju, w zachodniej Europie frekwencja wyborcza waha się miedzy 50% a 65% (wyłączając kraje, gdzie istnieje obowiązek wyborczy). W ostatnich wyborach w Polsce frekwencja wyniosła 48,92%. Czy to jest taka wielka różnica? Ciągle powtarzam, że w Polsce brakuje prawicowej partii. Gdyby istniała byłaby rozsądną konserwatywną opozycją, która reagowałaby merytorycznie a nie histerycznie w takich sprawach jak wystąpienie Sikorskiego. Wtedy też pewnie zmniejszyłaby się liczba głosujących na PiS. To wyjątkowo agresywna debata publiczna wypycha ludzi w skrajności. Tak jak teraz. Z jednej strony zwolennicy Europy za każdą cenę, z drugiej zacofane eurofoby. To widać też na blogach. Żebym nie wiem co napisał, jeśli jestem przeciw koncepcji Sikorskiego, z miejsca dostaję łatkę eurofoba. A to nie jest prawdziwy obraz, pomiędzy tymi postawami jest naprawdę dużo miejsca. Tylko, że taka sytuacja jest wygodna dla rządzącej PO, ponieważ zapewnia jej elektorat głosujących przeciw PiS i z wielkimi sukcesami utrwalana jest w mediach, które są coraz mniej obiektywne.

    Co do fobii. Pojawiła się taka retoryka w pańskim komentarzu, ale tak bywa w emocjach. Wie Pan przecież doskonale, że nie jestem osobą religijną i opowiadam się za rozdziałem kościoła od państwa. Ale olbrzymią przesadą jest antyklerykalna fobia, która ostatnio się pojawiła. Nie żyjemy w państwie kościelnym, i kościół nie mówi rządzącym jak mają rządzić. W relacjach państwo-kościół, zwłaszcza w kwestiach finansowania, jest wiele do zrobienia, ale nie jest to sprawa dominująca życie publiczne. Nie podoba mi się modny obecnie internacjonalizm. Pogardliwy stosunek do tradycyjnych wartości, do suwerenności, do historii, to te same lewicowe idee, które kiedyś zaowocowały komunizmem. Nie podoba mi się, przekazywanie suwerenności na rzecz abstrakcyjnego państwa europejskiego. Twierdzenie, że w ramach wspólnego interesu europejskiego, państwo europejskie dobrze zadba o nasz interes lokalny jest mrzonką. Mam powody wątpić w mądrość europejskich przywódców, przynajmniej na tyle by nie powierzać im przyszłości własnego kraju. Nawet jeśli rządzący Polską nie są od nich mądrzejsi, to mamy przynajmniej na nich jakiś wpływ.

    OdpowiedzUsuń