środa, 9 listopada 2011

Cyrk VII kadencji



Najtrwalszym elementem systemu demokratycznego jest hipokryzja. Kadencje się zmieniają a wszechpotężna hipokryzja niezawodnie zamienia w cyrk polityczny spektakl. Ale tym razem, cyrk rozpoczął się już na długo przed uroczystą premierą. Przy okazji wyborów, politycy, media i autorytety karmiły lud frazesami o święcie demokracji. O tym, że każdy głos jest ważny, że razem zmieniamy Polskę, o obywatelskim obowiązku, mądrości i woli wyborców etc. Politycy, przez chwilę, musieli zająć się szczerzeniem kłów do elektoratu, udając frasunek i zatroskanie sprawami maluczkich. Lud zrobił swoje i lud może się wypchać, przynajmniej na najbliższe 4 lata.

Zanim wybrańcy narodu zdążyli się rozsiąść w swoich fotelach, postanowili kapkę skorygować, uświęcony demokracją, werdykt wyborczy. Pierwsze koty za płoty przerzucił niejaki poseł Kopyciński, opuszczając dziurawą, rozchwianą szalupę SLD na rzecz nowoczesnego jachtu motorowego (prosto ze stoczni) z Januszem Palikotem za sterem. W ten sposób, nieznany nikomu poseł, zapisał się złotymi zgłoskami w annałach prostytucji politycznej. Minęły dwa tygodnie i detal zamienił się w hurt. Szesnastu posłów, wybranych ledwie miesiąc temu z list PiS-u, dokonało politycznej emancypacji.  A co? Chrzanić wyborców. Grunt, że rodzina na swoim.

Jeszcze w kampanii wyborczej, miłościwie nam panujący Donald Tusk, nie mógł się nachwalić kompetencji pani minister Kopacz jako szefowej resortu zdrowia. Przyznaję, że łyknąłem tę laurkę jak młody pelikan, bo i mnie wydawała się sensownym ministrem. Pochlebną opinię o pani Kopacz potwierdzał też mój przyjaciel, który w tej branży działa, więc się zna. Czyli cool, mamy dobrego ministra na tym trudnym odcinku. Tylko jakie to ma znaczenie wobec uświadomionej konieczności politycznej? Chrzanić ministerstwo, chrzanić zdrowie kiedy na stolcu marszałka Sejmu potrzebny jest wierny i oddany żołnierz. A przecież, zgodnie z konstytucyjnym porządkiem prawnym, marszałek, będący drugą osobą w państwie, przewodzi Sejmowi, który sprawuje funkcję kontrolną wobec rządu. Tylko, że w naszej fasadowej demokracji, marszałek zawsze jest przydupasem lidera partii rządzącej, zwyczajowo sprawującego funkcję premiera. Nie ma to jak skuteczna kontrola. Ale to zupełnie nie przeszkadza, żeby przy każdej okazji wycierać sobie gębę konstytucją. Nie przeszkadza również opozycji, podnosić teraz ten argument, tak jakby Ludwik Dorn czy Marek Jurek, w roli marszałków Sejmu byli wzorami niezależności. Oczywista hipokryzja. Ale taką samą hipokryzją jest uzasadnianie kandydatury pani Ewy Kopacz, jako gestu wobec idei wyrównywania szans kobiet i mężczyzn w polityce. Bardzo zręczny argument, ciemny lud na pewno to kupi.

Hipokryzją jest także burza wokół głosowania nad kandydaturą Wandy Nowickiej na stanowisko wicemarszałka Sejmu. O co kaman? Że raz jeden, posłowie skorzystali z prawa do głosowania zgodnie z własną wolą a nie wytycznymi partii?  Skucha, wynik okazał się niezgodny z oczekiwaniem światłych strażników dobrych obyczajów w demokracji, więc trzeba było głosować po raz wtóry, do skutku. Skoro demokracja się nie sprawdziła, tym gorzej dla demokracji.

6 komentarzy:

  1. Zasadniczo nie interesowałem się zbytnio polską polityką bowiem zawsze uważałem ją za ewidentnie cyniczną. Może zainteresowanie poważnie wzrosło z chwilą pojawienia się Janusza Palikota ze swoim Ruchem, bo poczułem pismo nosem, że może się dziać wreszcie coś ciekawego. Od ostatnich wyborów po dzień wczorajszy tzn pierwszego posiedzenia VII kadencji Sejmu, jak powalony, siedziałem cały prawie dzień przy telewizornii kibicując RP.Kiedy, w głosowaniu na wicemarszałka, została odrzucona Wanda Nowicka poczułem taką potworną złość, że w pewnej chwili miałem ochotę Sejm wysadzić w powietrze. Nigdy nie posądzałbym siebie o takie reakcje, tym bardziej że już żyje na tym świecie sporo lat przekraczając znacznie półmetek. dzisiaj rano, po przebudzeniu, dokonaniu ablucji i wypiciu mocnej kawy, kiedy emocje zdołały znacznie opaść, zaczęłem zastanawiać się o przyczynach mojego, wczorajszego wzburzenia. Uzmysłowiłem sobie, że dopiero głosowanie nad Wandą Nowicką otworzyło we mnie pełną skalę postrzegania mentalności wybrańców Narodu. Zobaczyłem, jak katolicyzm stworzył z tych ludzi zombi. Słuchając wielu wypowiedzi ( w tym i Mazowieckiego) na temat krzyża w Sejmie, że i owszem został on powieszony w kontrowersyjnych okolicznościach, ale skoro już jest nie róbmy halo. I tutaj miałem ochotę pojechać do studia TVN i wykrzyczeć mazowieckiemu, że skoro tak właśnie został krzyż zawieszony, bez zgody większości ówczesnych posłów, to powinien być zdjęty, bo pozostawianie go oznacza, że posłowie maja w d...ie prawo. Uświadomiłem sobie aż do poziomu swojego DNA iż stałem się zakładnikiem katofaszyzmu, z czym pogodzić się nie mogę. W tym kontekście wybór Wandy Nowickiej na wicemarszałka Sejmu, przynajmniej da szanse nowym, prospołecznym projektom ujrzeć światło dzienne. Uffff całe szczęście, że nie musiałem dzisiaj brać relanium :)

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Andrzeju, warto złapać trochę dystansu do tego co dzieje się w polityce, ponieważ angażując tyle emocji we wsparcie jednej opcji, łatwo będzie się rozczarować.

    Mnie Nowicka ani ziębi ani grzeje. Nie podoba mi się przede wszystkim wymuszanie decyzji Sejmu frazesami o dobrych obyczajach etc. Jeśli zdaniem posłów, co wynikało z głosowania, jest zbyt kontrowersyjną osobą na stanowisko wicemarszałka, to nie powinna nim być. I naprawdę nie ma tu znaczenia czy chodziło o to, czy o prztyczka w nos Palikota. Albo odpuśćmy sobie brednie o demokratycznym systemie głosowania i werdykty Sejmu niech ustala grono autorytetów kierując się dobrym obyczajem. Parafrazując znane powiedzenie – głosowanie, głosowaniem a wynik musi być taki jaki nam się podoba. Klasyczna moralność Kalego.

    Co do krzyża w Sejmie, mam inne zdanie, ale to Pan wie doskonale ponieważ dość obszernie wypowiadałem się na ten temat. Z mojego punktu widzenia krzyż jest ważnym symbolem polskiej tradycji a nie stygmatem dominacji kościoła katolickiego. Usuwanie go z przestrzeni publicznej jest elementem niszczenia polskiej tożsamości. Taki samym jak usunięcie białego orła, z koszulek naszej reprezentacji piłkarskiej, na rzecz jakiegoś absurdalnego logo. Swoją drogą bardzo ciekawe, że wokół krzyża wciąż wre a ta druga sprawa przeszła prawie bez echa.

    OdpowiedzUsuń
  3. To może na tych koszulkach również umieścić krzyż? Co Ty na to Hipokrytes?

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tych koszulkach nie trzeba niczego umieszczać, wystarczy to co na nich zawsze było. Ale pokpiwać wolno. Sam często stosuję taką technikę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Hipokrytesie, wiem jaki jest Pana pogląd ws krzyża. Nie mniej jednak, mimo iż jest on mi obojętny, jestem całkowicie został wprowadzony za jego usunięciem choćby dlatego że zawieszony został w sposób "partyzancki". jeśli Pan uważa iż taka mamy tradycję ( nie akceptuję takiego podejścia do problemu ) to powinna zostać wówczas przeprowadzona w Sejmie debata w tej sprawie i Sejm powinien taką decyzję podjąć. Dlatego jestem za usunięciem aby przywrócić stan początkowy z ewentualnym powrotem do rozpoczęcia dyskusji. Co do tradycji i tożsamości, to przypomnę, że około 30 lat wcześniej Polska przyjęła chrzest w obrządku wschodnim. Poza tym jestem przeciwnikiem określania tradycyjności jako podstawy zachowań bowiem tradycje oparte są o zespół poglądów zupełnie nie przystających do poziomu intelektualnego, współczesnego rozwoju. Tradycje to hamulec rozwojowy. Tradycja i jak to Pan pisze- tożsamomość spacyfikowała idee równości, toleracji, co widać w ostatnich wypowiedziach tzw liberalnej części parlamentu (Niesiołowski, Pitera, Gowin i inni tradycjonaliści z PO, że nie powiem o narodowych katolików i narodowych socjalistów z PiS. Tradycją polską jest orzeł a nie krzyż. Krzyż jest tradycją i tożsamością Zakonu Krzyżackiego.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Andrzeju, krzyż krzyżem, natomiast mój głęboki sprzeciw budzą pańskie stwierdzenia ta temat roli tradycji. Tradycja jest opoką. To ona tworzy system wartości, na którym opiera się cywilizacja i kultura. W świecie, szeroko rozumianej tolerancji, nie ma miejsca na moralność, nie ma żadnych świętości, wszystko można relatywizować. Zamazywana jest granica między dobrem a złem, a to jest prosta droga do patologii i degeneracji społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń