niedziela, 27 listopada 2011

Na marginesie dyskusji o kaesie



W mediach trwa kolejna jałowa dyskusja, tym razem na temat kary śmierci. Jarosław Kaczyński najwyraźniej pozazdrościł sławy rycerza przegranej sprawy Januszowi Palikotowi i sam wstąpił na ścieżkę, którą ten kroczy od dnia wyborów. Mieliśmy dyskusję o krzyżu i legalizacji trawki, czemu więc nie pogadać o karze śmierci. Przed sobą mamy jeszcze kilka frontów, które można otworzyć: aborcja, in vitro, prawa mniejszości seksualnych więc na razie pewnie nie będziemy się nudzić, choć tutaj liczyłbym raczej na Ruch Palikota, albo na SLD, które być może zechce włączyć się do zabawy. Zamierzałem powstrzymać się od komentowania tej sprawy, ale kilka wątków pobocznych, nie dotyczących samego meritum sprawiło, że zmieniłem zdanie.

Oręż bratobójczej walki

Intencje są tutaj jasne. Tym razem kara śmierci występuje jako oręż w walce ze schizmą w PiS, a dokładnie manewr uprzedzający spodziewany cios konkurentów. Jarosław Kaczyński słusznie założył, że Zbigniew Ziobro, który zbudował swoją pozycję w PiS w oparciu o wizerunek twardego szeryfa i postulaty zaostrzenia kodeksu karnego (równie skutecznie, jak wcześniej Lech Kaczyński) będzie chciał nawiązać do tej retoryki na nowej drodze życia. Uprzedzający cios osłabi siłę argumentów Ziobry, gdyby ten zdecydował się z nich skorzystać.

Nie da się

Głos w sprawie kary śmierci zabrali prawni eksperci i autorytatywnie oświadczyli, że nie ma możliwość prawnych przywrócenia kary śmierci, ponieważ Polska ratyfikowała Europejską Konwencję Praw Człowieka oraz Traktat Lizboński. Wypowiedzenie tych traktatów wiązałoby się w wyjściem z UE a raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie podejmował tak daleko idących kroków z powodu kary śmierci. Ale przy tej okazji nasuwa się pewna refleksja. Okazuje się, że Janusz Korwin Mikke nie mylił się wiele twierdząc, że po ratyfikacji traktatu lizbońskiego, kompetencje polskiego sejmu sprowadzają go do roli sejmiku wojewódzkiego.

Puszczanie bąków

W niniejszym wpisie nie chcę wchodzić w meritum dyskusji na temat „kary śmierci”, poprzestanę więc na krótkiej deklaracji swojego stanowiska. Należę do zwolenników kary śmierci, która mogłaby być orzekana w szczególnie drastycznych, nie budzących wątpliwości sytuacjach. Rozumiem jednak argumenty przeciwników KS-u i choć uważam, że opierają się na fałszywych przesłankach jest to sprawa, o której powinniśmy  dyskutować. Wydawało mi się, że to dość racjonalne, koncyliacyjne stanowisko.

Nic bardziej błędnego. We wczorajszym programie „Babilon” głos w tej sprawie zabrała profesor Magdalena Środa. Muszę przyznać, że ta pani z niebywałym talentem podnosi mi ciśnienie tętnicze. Ilekroć raczy otworzyć buzię, nóż spoczywający dotąd w bezpiecznym miejscu, w tajemniczy sposób odnajduję w swojej kieszeni. Otóż pani profesor uważa, że nie może być żadnej dyskusji na temat kary śmierci bo to haniebny relikt barbarzyństwa. Jesteśmy już podobno na tak dalece zaawansowanym etapie rozwoju cywilizacji, na którym takich spraw po prostu nie da się dyskutować. Jednocześnie dała do zrozumienia, że wszelkie rozważania na ten temat, to takie samo faux pas jak puszczenie bąka w eleganckim towarzystwie. Ze smutkiem zauważam, że opinie niektórych blogerów, których szanuję, są bardzo podobne. Zawsze z dużą nieufnością podchodzę do płomiennych tyrad, pełnych frazesów o równości, otwartości i tolerancji, pod którymi kryją się zwykle niezmierzone pokłady hipokryzji. Jak widać tolerancja, kończy się tam gdzie światopogląd jej wyznawców.

10 komentarzy:

  1. Niektórych udusiłabym własnoręcznie, ale jak się poczyta o zapadających w Polsce wyrokach, o jakości sądzenia, trzeba wrzeszczeć przeciwko, bo pozabijamy niewinnych. I w tym konteście p. Środa ma rację, nie ma o czym gadać! W USA, dzięki badaniom DNA, już wiadomo, że spory % straconych było bez winy. Rodziny dostają odszkodowania; od państwa, oczywiście. Dopiero, kiedy sędzia i prokurator, będą odpowiedzialni, karnie i materialnie za zapadające wyroki, będzie można zacząć dyskusję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomyłki sądowe dotyczą tak zwanych procesów poszlakowych. Ja opowiadam się za orzekaniem kary śmierci w sytuacjach gdy osoba sprawcy nie budzi żadnych wątpliwości i w przypadku szczególnie ciężkich zbrodni. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ktoś taki jak Adreas Breavik miałby uniknąć kary śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja jednak popieram pania prof. w cywilizowanych spoleczenstwach niema miejsca na 'czape"..........qtafon

    OdpowiedzUsuń
  4. W tym problem, że nawet Ty tego nie rozumiesz. Jeśli nie Ty, to kto? A scyzoryk wyrzuć w cholerę. Przestanie Ci się otwierać nie tylko na widok prof. Środy. Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Stanisław Andrzej Penksyk

    Jak się scyzoryk nie otworzy to krew zaleje albo szlag trafi, więc na jedno wychodzi. Ja nie mam problemu z tym, że ktoś ma inne poglądy, bo tak się jakoś składa, że to dość częste zjawisko:) Ale bywają osoby, które wywołują taką reakcję, nic na to nie poradzę.

    Wracając do rzeczy. Czego nie rozumiem? Tego, że pani Środa jest krynicą mądrości i tolerancji? Że jestem jaskiniowcem opowiadając się za karą śmierci? A może dlaczego Andreas Breavik miałby uniknąć kary śmierć? W zasadzie to chyba wszystko jedno, bo jest faktem, że nie rozumiem żadnej z tych rzeczy.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, oznacza to, że nie wprowadzimy KS-u we środę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście, jestem przeciwnikiem KS nie dlatego że jest ona niezgodna z tym czy tamtym, ale dlatego, że w moim przekonaniu pozbawienie życia szczególnie niebezpiecznego i wrednego przestępcy nie jest żadną karą. Kara ma to do siebie, że działania represyjne wobec takiego przestępcy musi przez cały czas jego życia wypalać jego umyśle powody retorsji i to nie byle jakich. Mogę się zgodzić ewentualnie z wyrokiem śmierci, który nie wiadomo kiedy będzie wykonane ( np za 10- 15 lat a nawet może za 20)taki skazaniec nie zna dnia ani godziny, nie wie czy strażnik idący do niego każdego dnia nie wyprowadzi go do celi śmierci. Oczywiście Prezydent może ułaskawić po stosunkowo długim czasie jeśli resocjalizacja się uda ( zawsze taki człowiek się zmienia). Poza tym w moim przekonaniu więźniowie powinny sami utrzymywać siebie poprzez ciężką pracę a ponadto powinni mieć zasądzony obowiązek zadośćczynienia rodzinie swoich ofiar.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
  8. Obawiam się, że z tymi poglądami, wśród miłosiernych, humanitarnych, pełnych empatii blogerów, którzy uważają, że domagając się kary śmierci dla zwyrodniałego mordercy jestem większym zwyrodnialcem od niego, w lewicującej blogosferze kariery Pan nie zrobi:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba ma Pan rację :) nie mniej jednak czuję się w dalszym ciągu socjaldemokratą :)

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń