poniedziałek, 7 listopada 2011

Wielka czystka



Jarosław Kaczyński bardzo lubi odwoływać się do tradycji piłsudczykowskich, ale jego styl sprawowania władzy zdradza raczej fascynacje osobą  Josefa Wissarionowicza, czym z kolei się nie chwali. Wszystkich, którzy przejawiają własne ambicje polityczne lub okazują choćby cień zwątpienia w geniusz posunięć politycznych wodza, odkrawa po kolei niczym plasterki salami. W ten sposób ofiarami despotii padli ci najbardziej oddani PiS-owcy.

To ciekawe, że trzymając się tej historycznej analogii, zwraca uwagę cały szereg skojarzeń personalnych. Ludwik Dorn, błyskotliwy intelektualista, najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego z okresu początków kariery politycznej prezesa, zasłużony działacz Porozumienia Centrum, a potem PiS, nazywany trzecim bliźniakiem, a dzisiaj jak sam o sobie mówi „PiS-owiec na wygnaniu”, to postać przywołująca na myśl osobę Lwa Dawidowicza Trockiego. Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, bez mrugnięcia okiem pomagali eliminować działaczy, którzy zboczyli z wyznaczonej linii partii, a kiedy sami urośli w siłę podzielili los Kamieniewa i Zinowiewa. Na szczęście, dla PiS-owskich renegatów, czasy się odrobię zmieniły. Zmieniły się też metody politycznej anihilacji. Ludwik Dorn, miast wyzionąć ducha z czekanem w czaszce, wrócił w pokutnym worku na PiS-owską orbitę, a Ziobrze i Kurskiemu nie grozi kulka w łeb, po pokazowym procesie, w którym w rolę oskarżyciela wcieliłby się Karol Karski. Za to wymienieni sowieccy towarzysze, jako ofiary stalinowskich czystek, zostali przez historię zapamiętani jako ci dobrzy komuniści, choć byli takimi samymi skurwysynami jak Wujaszek Joe (kto wie czy Trocki nie byłby nawet gorszy). Klasyczny syndrom ofiary. Nasi rozłamowcy, w role ofiar złego despoty, wcielili się tylko chwilowo, więc nie mogą liczyć na podobną ułomność historycznej pamięci.

Aż trudno się oprzeć pokusie, by jeszcze przez chwilę pozostać w tej konwencji, poszukując dalszych personalnych podobieństw. W rolę uzdolnionego politycznie, bezwzględnie lojalnego Mołotowa, najlepiej wcieliłby się, nieżyjący już, Przemysław Gosiewski. Wobec braku tej możliwość, godnie mógłby go zastąpić, pozbawiony własnych ambicji politycznych, Adam Lipiński. Wizerunek polityczny i dotychczasowa kariera, doskonale predysponują Mariusza Kamińskiego, by z oskarową finezją zmierzył się z postacią Ławrientija Berii. Tylko którą figurą, w tym historycznym pasjansie, zostałby Antoni Macierewicz? Feliks Edmundowicz Dzierżyński? To chyba zbyt łatwe skojarzenie. I byłby tu pewien anachronizm wobec pozostałych członków obsady.

Ale żarty żartami, a chyba warto rzucić okiem na prawdopodobne scenariusze polityczne. Inicjatywa „ziobrystów” bardzo zaszkodzi PiS. Rozłamowcy z PJN mogli liczyć na przejęcie części zwolenników PO, oraz wyborców o sympatiach konserwatywno-liberalnych, którzy nie biorą udziału w wyborach ponieważ nie ma dla nich oferty politycznej. Profil „ziobrystów” plasuje ich na prawo od PiS, a tam mogą walczyć jedynie ze swoją byłą partią, o ten sam elektorat. Taka walka nie przyniesie ani jednego, nowego głosu, za to ubyć może sporo, bo kłótnie w rodzinie zawsze zniechęcają wyborców. Ale i sam PiS, w ciągu dwóch najbliższych lat, ulegnie istotnym przeobrażeniom. Mariusz Kamiński, który najprawdopodobniej zajmie stanowisko wiceprezesa, zwolnione przez Zbigniewa Ziobrę, zbuduje w tym czasie silną pozycję w partii. I paradoksalnie, dostanie to, czego teraz chciał Ziobro. Zostanie namaszczony na następcę, a realna władza w partii będzie stopniowo przechodzić w jego ręce. Jarosław Kaczyński pozostanie guru narodowej, socjalnej prawicy, ale zadowoli się rolą mentora i patrona inicjatyw politycznych. Będzie miał podobną pozycję do tej, którą  Aleksander Kwaśniewski cieszy się na lewicy.

Nie można zapominać, że wszystkie te zmiany będą miały miejsce w kontekście starcia z kryzysem, co moim zdaniem doprowadzi do rozbicia Platformy Obywatelskiej. Wiele wskazuje na to, że w bieżącej kadencji, polską politykę czeka wielka czystka. Za 4 lata (kto wie czy nie szybciej) będziemy mieli do czynienia z kompletnie przemodelowaną sceną polityczną.


*****

Zabawa w skojarzenia historyczne dotyczy wyłącznie pewnych podobieństw w stylu uprawiania polityki. Aż tyle i tylko tyle. Proszę więc nie czynić mi zarzutów, iż w sposób niegodziwy porównuję współczesnych polskich polityków do komunistycznych zbrodniarzy. Nie było to moją intencją.

3 komentarze:

  1. Hofman - Georgij Malenkow zwany Melanią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Wszystkie znane przypadki kultu jednostki łączą podobne skojarzenia.

    OdpowiedzUsuń