poniedziałek, 28 maja 2012

W tym szaleństwie jest metoda



Osobiście, mam bardzo liberalne podejście do palenia trawki. Być może dlatego, że w przeciwieństwie do większości polityków zabierających głos w tej sprawie, wiem o czym mówię. W okresie niepokornej młodości, nie raz i nie dwa miałem okazję zapalić jointa. Dzięki temu zdaję sobie sprawę, jak niewiele ma to wspólnego, z utrwalonym w świadomości społecznej, obrazkiem brudnego narkomana klęczącego w dworcowym kiblu ze strzykawką wkłutą w przedramię. Czarna propaganda zrobiła jednak swoje, a lektury w rodzaju „My, dzieci z dworca ZOO” Christiane F, dopełniły reszty. Swój pogląd w kwestii depenalizacji marihuany wyłożyłem kilka miesięcy temu w tekście pt. „Odlot”, nie będę się więc powtarzał. Kto ciekaw, proszę sięgnąć do tamtej notki.

Należę do krytyków happeningowego stylu uprawiania polityki, któremu hołduje Janusz Palikot. Uważam, że kłóci się on z ambicjami odegrania poważnej roli w życiu publicznym. Trudno też zyskiwać w ten sposób nowych wyborców. Wygląda na to, że potencjał tej niszy został zagospodarowany. Idąc dalej tą drogą można już tylko tracić, co zdają się potwierdzać sondaże, coraz mniej łaskawe dla sztukmistrza z Lublina. Ale to co nie sprzyja budowaniu poparcia dla partii Palikota, może być korzystne dla sprawy. W przypadku postulatów antykościelnych działa to dosyć słabo, ale akurat hasło legalizacji marihuany idealnie komponuje się z taką formą ekspresji. Niewątpliwie, od października ubiegłego roku, kiedy problem ten po raz pierwszy pojawił się jako postulat ugrupowania politycznego zasiadającego w Sejmie, wałkowanie zagadnienia odniosło już pewne pozytywne skutki. Im więcej happeningów, im częściej trwa w mediach dyskusja na ten temat, rzecz wydaje się mniej straszna. Wizerunek demonicznej używki powoli zostaje odczarowany. Jeszcze do niedawna, żaden poważny polityk nie miałby odwagi popierać istotnej liberalizacji prawa antynarkotykowego. W tym kontekście, deklaracja Aleksandra Kwaśniewskiego to prawdziwa sensacja. Nie jest to człowiek z mojej bajki, ale był przecież najpopularniejszym prezydentem Polski po 1989 roku i dla znacznej części społeczeństwa wciąż jest autorytetem politycznym. Takie głosy nie mogą więc pozostać bez wpływu na stosunek opinii publicznej do tej sprawy. Do legalizacji konopii zapewne droga daleka, ale pewna ewolucja poglądów jest faktem.

W tym wszystkim, nie należy oczywiście zapominać, że trawka to jednak używka. I choć nie wywołuje agresji, tak jak alkohol, to podobnie jak on krótkotrwale wpływa na zmianę percepcji rzeczywistości. Należy więc raczyć się nią w sposób odpowiedzialny i z umiarem.

7 komentarzy:

  1. A kto to jest teraz Kwaśniewski? Polityczny emeryt co może gadać sobie co chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emeryt powiadasz. Kiedy zabiera głos w sprawach Unii Europejskiej albo sytuacji na Ukrainie to dla wielu jest uznanym guru. Ale jak o depenalizacji trawki to bredzący emeryt? Zawsze bawi mnie to elastyczne podejście do autorytetów:)

      Usuń
  2. @Anonimowy - tak, jak napisał Hipokrytes:
    (...) dla znacznej części społeczeństwa wciąż jest autorytetem politycznym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również za swoich młodych czasów zapaliłem skręta ..no może kilka skrętów od których się nieuzależniłem. Uzależniłem się od nikotyny a konkretnie od papierosów. W środowisku szkolnych niezapalenie równało się z podejrzeniem o donosicielstwo i mogło skutkować z odstawieniem od grupy. Tak więc paląc papierosy wpadłem w nałóg, z którego już milion razy próbowałem wyjść z kiepskim skutkiem ( obecnie jestem na etapie niepalenia przez 7 miesiąc). Uważam, że alkohol, nikotyna jest o wiele gorszą używką niż marihualna a mimo tego powszechnie i legalnie dostępne...to dopiero paradoks. Też uważam, że histeria antymarihuanowa jest spowodowana kompletną ignorancją na temat tej rośliny, tym bardziej, że istnieje wiele poważnych opracowań naukowych wskazujących na to, że marihuana jest lekarstwem na wiele nieciekawych schorzeń. Niestety mamy durną klasę polityczną, kompletnie, intelektualnie nieprzygotowaną do pragmatycznego podejmowania działań. Co do Palikota, to owszem nieco się rozczarowałem bo oczekiwałem mocnych i niekonwencjonalnych, praktycznych działań. Wiem, że ilość posłów RP nie daje możliwości przeforsowania projektów, ale mimo tego powinien co chwilę przekazywać mediom że posiada projekty i propozycje różnorakich rozwiązań. Nie mniej jednak wolę nawet jego niż pozostałych polityków, którym spokojnie przychodzi mawiać kompletne bzdury, forsować debilne ustawy i udawać mądrych. Rzygać mi się chce na te zakazane i zakłamane mordy. Dochodzę do przekonania, że chyba jedyną rozsądnym ugrupowaniem jest NP z JKM na czele, którego po prostu rozumiem. Rozumiem tez zasadę, że chcącemu nie dzieje sie krzywda jak również iż każdy ma wolność wyboru. Jeśli chcę zapalić to biorę sam za siebie odpowiedzialność i to jest proste i jasne i sprawiedliwe.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcącemu nie dzieje sie krzywda! Otóż to!

      A papierosy? Swoje wypaliłem. Rzuciłem ponad 8 lat temu. Tak po prostu, bez przygotowań, postanowień i wspomagaczy. Od bardzo dawna już mnie do nich nie ciągnie. Życzę wytrwałości. Najgorsze mam Pan za sobą, teraz już jest z górki.

      Usuń
    2. Zioło ma u nas, z przyczyn ode mnie niezależnych, złą prasę. Obrywa jeszcze za tzw. "kompot" sprzed bez mała trzydziestu lat. Z alkoholu i tytoniu, a właściwie z ich opodatkowania tworzy się duża część budżetu państwa. Żaden rząd nie zrezygnuje z takich dochodów. A gandzia jest niepewna.

      Z drugiej strony wielu ludzi zrobi bardzo wiele i jeszcze więcej zgodzi się zapłacić, by depenalizacja "miękkich" nie nastąpiła.
      Gdyby każdy dorosły mógł w sklepie na rogu albo w aptece czy hurtowni szybkozłączek zaopatrzyć się w środki łagodnie psychoaktywne spadłyby dochody zorganizowanej przestępczości. Gangi nie mogłyby z powodu braku środków korumpować notabli, a życzliwość tychże jest warunkiem koniecznym do rozwoju mafii. Tutaj ręka rękę myje.

      Reasumując: W obecnym układzie politycznym uwolnienia konopii NIE BĘDZIE.

      Usuń
    3. Nie sądzę by legalizacja marihuany wpłynęła na zmniejszenie spożycie alkoholu czy tytoniu. Każda z tych używek jest inna. Natomiast opodatkowanie trawki zasiliłoby budżet zamiast kiesę półświatka. Gangi z pewnością lobbują przeciw liberalizacji prawa w tym względzie. Do uwolnienia konopii szybko raczej nie dojdzie, choć przykład dali już sąsiedzi zza południowej miedzy.

      Usuń