fot. Grzegorz Celejewski
Prowokacja! Słowo to robi w ostatnich dniach oszałamiającą
karierę. W piątek, w Sejmie i przyległościach, wszyscy prowokowali wszystkich,
a przynajmniej takie można odnieść wrażenie słuchając podnoszonych zarzutów.
Donald Tusk sprowokował Jarosława Kaczyńskiego, Kaczyński Palikota, a ten z
kolei posła SLD. Ewa Stankiewicza prowokowała Stefana Niesiołowskiego, marszałek
Ewa Kopacz związkowców z Solidarności, a koalicja rządowa wszystkich Polaków
sprzeciwiających się podniesieniu wieku emerytalnego. Uff, nie wiem czy nie
pominąłem jakiejś ważnej prowokacji. W całej tej hałastrze prowokatorów był
jednak ktoś kto nie prowokował. A raczej obawiając się, że sprowokować może, nie
robił tego co należało zrobić. Tym zbiorowym ktosiem jest niestety policja, która
bezradnie przyglądała się radosnej twórczości związkowców szarpiących się z
posłami usiłującymi przełamać blokadę Solidarności oblegającej Sejm.
Ograniczenie swobody obywatelskiej jest pogwałceniem prawa i podstawowych
reguł demokracji, którą wszyscy chętnie wycierają sobie gębę, wtedy kiedy im to
pasuje. I nie ma tu nic do rzeczy fakt, że w głębi duszy mało kto tych biednych
posłów żałuje.
Związki Zawodowe są niezwykle destrukcyjnym uczestnikiem
demokratycznego systemu władzy. A kiedy
są silne, tak jak w Polsce, politycy stają się zakładnikami działaczy związkowych
brnąc w populistyczne obietnice. Karykaturę liberalnej gospodarki, którą mamy okazję
doświadczać, w znacznej mierze zawdzięczamy związkokracji. Utrzymywanie nierentownych
przedsiębiorstw i całych branż, wysokie koszty prywatyzacji, masa przywilejów
socjalnych, nadmierny fiskalizm, to wszystko haracz jaki płacimy w imię spokoju
społecznego, którego depozytariuszem są związki zawodowe. Demonstracje, pikiety,
protesty i marsze są pełnoprawnym elementem systemu i nie ma co się na to obrażać. Czym innym
jednak jest przekraczanie granic prawa, co miało miejsce w piątek. Nie
rozdzierałbym szat i byłbym nawet skłonny zbagatelizować to krótkotrwałe „aresztowanie”
posłów w Sejmie, widząc w tym akt o
charakterze symbolicznym, gdyby szef Solidarności zadeklarował post factum, że metod tego rodzaju nie zamierza więcej stosować. Tak się jednak nie stało. Piotr Duda zaprezentował
niesłychaną butę lansując śmiałą tezę, iż związkowcy chronili posłów przed
gniewem ludu, z którym spotkaliby się na ulicy. Taki tekst, jako żywo
przypomina argumentację stosowaną przez gangsterów wymuszających haracze za
rzekomą ochronę. Duda, niczym ojciec chrzestny wydał rozkaz żeby nikogo z Sejmu nie
wypuszczać i jego zdaniem posłowie mieli obowiązek się do niego stosować,
cytuję: „Bezczelność i głupota tego posła (Pawła Suskiego z PO). Nie dość, że
źle zagłosował, myślał bezmyślny poseł, że on wyjdzie bo ma immunitet. To my
cię chłopie tu chronimy, żeby ci się nic gorszego nie stało. Niech przeprosi
ten poseł za to, że tak głosował. Rozkaz był jeden, że nikt nie wychodzi”.
Duda to przeciwnik zupełnie innego kalibru niż niezbyt lotny i
ciepło kluchowaty Janusz Śniadek. Twardy, charyzmatyczny fighter, któremu bardzo
szybko wyrastają skrzydła. Piątkowa
awantura to mimo wszystko drobiazg, gorzej gdyby wkrótce okazało się, że przewodniczący zasmakował
w takich akcjach. W przededniu EURO 2012 mogłoby to być groźne. Łatwo sobie wyobrazić
scenariusz, zgodnie z którym podobne ekscesy mają miejsce przy okazji licznie organizowanych
protestów w trakcie piłkarskiej imprezy, choćby jakaś blokada paraliżująca
miasto w dniu meczu, uniemożliwiająca dotarcie na stadion. I tu znowu pojawia się
słowo – prowokacja. W takich okolicznościach, policja zostałaby zmuszona do
znacznie bardziej stanowczej reakcji niż w ubiegły piątek. A stąd już tylko krok
do ulicznych zamieszek. Taki rozwój wypadków zapewne bardzo by odpowiadał prezesowi PiS, który niestrudzenie próbuje zbudować obraz sytuacji oparty na
kliszy z 1980 roku, gdzie słuszny gniew ludu stanął na przeciw kordonu ZOMO. Mam
nadzieję, że szef Solidarności nie pozwoli się wykorzystać w ten sposób. Zakładam, że
zdaje sobie sprawę z błędów popełnionych w piątek a jego postawa jest nieodzownym atrybutem budowanej legendy twardego lidera związku.
Nadzieja, że Duda nie zasmakuje polityki i poklasku motłochu ... to słaba nadzieja.
OdpowiedzUsuńJa jej nie mam. Sytuacja zmierza do konfrontacji siłowej. Nie trzeba być meteorologiem, żeby przewidzieć nadchodzącą burzę.
laudate44
To zależy co masz na myśli pisząc o konfrontacji siłowej. Jeśli próbę przejęcia władzy w wyniku zamachu stanu, uważam to za grubą przesadę wpisującą się w retorykę o pełzającym puczu. Jeśli zamieszki uliczne, jest to bardzo możliwy scenariusz. Emocje społeczne muszą gdzieś w końcu znaleźć jakieś ujście.
UsuńNie chodzi mi o "klasyczny"zamach stanu, przejęcie instytucji państwwych przy pomocy wojska itp. Konfrontacja polega na zmanipulowaniu tłumów do tego stopnia, że ktoś słabszy emocjonalnie (jak Niesiołowski, ale nie o takiej pozycji społecznej jak on) nie wytrzyma i rozpęta jatkęna skale większą niż zabójstwo Rosiaka w Łodzi. Zamieszki uliczne na dużą skalę oraz ofiary w ludziach byłyby bardzo na rękę paru politykom wyczekującym sposobności do obalenia rządu pod pretekstem np. "wyczerpania zaufania społecznego", "ostatecznej kompromitacji" itd. Nie od dziś wiadomo, ze jak coś złego się dzieje to to jest wina... sam wiesz kogo.
Usuńlaudate44
O ryzyku takiego mniej więcej scenariusza piszę w tekście. Użycie siły wobec blokujących miasto związkowców mogłyby się zamienić w regularne zamieszki i przelew krwi. Bez względu na przyczynę zajść byłby to kapitał polityczny dla JK. Niezależnie jednak od retoryki „ostatecznej kompromitacji” czy „wyczerpania zaufania społecznego”, która zresztą już dziś jest używana, nie widzę legalnych możliwości obalenia rządu. Zaryzykuję jednak tezę, że Duda nie jest taki głupi żeby dać się wmanewrować w tak otwarty konflikt.
UsuńPrzypomina się tłumaczenie gwałciciela, że przecież "baba nosiła mini i go prowokowała". Albo dzieciaka, który bije kolegę "bo on się przezywa". Czasem odnoszę wrażenie, że Sejm to piaskownica;)
OdpowiedzUsuńLiberał
To nie pierwszy raz kiedy te same argumenty służą do ataku albo do obrony w zależności od tego czego chce się dowieść. Naprawdę ciekawy jest ten case Niesiołowski/Stankiewicz. Cytując wczorajszy wpis Warzechy z Twittera: „żenujące, do jakich łamańców mogą się posuwać niby kulturalni ludzie, byle bronić chama, bo to ich cham”. A dzisiaj, ci niby kulturalni ludzie mają nowy problem. Kiedy wydawało się już, że odkręcili kota ogonem odezwał się Donald Tusk i teraz trza będzie prostować te łamańce.
UsuńPiotr Duda to były komandos i wie co robi. Zasmakował we władzy i chce odgrywać główną rolę w polityce. Solidarność, zbrojnym ramieniem PIS?
OdpowiedzUsuńMarcinXXL
Mówisz jak Kutz wczoraj u Olejnik:) Miałem okazję poznać mentalność działaczy związkowych i uważam, że facet się po prostu zapędził nie zdając sobie za bardzo sprawy z możliwych konsekwencji prawnych. Zaskoczyła go wrzawa wokół tej sprawy i budowanie w oparciu o nią wizji, że istnieje jakiś polityczny plan zgodnie z którym bojówki Solidarności mają wyrąbać Kaczyńskiemu drogę do władzy, a on zostać namaszczonym na jego następcę. Przyznaję, że bawią mnie takie histeryczne analizy. Niemniej jednak odgrywają pozytywną rolę prewencyjną. Przed piątkiem, granice tego, na co można sobie pozwolić w ramach ulicznego protestu nie były dla Dudy wyraźne. Teraz optyka się wyostrzyła. I bardzo dobrze. Szef Solidarności właśnie zauważył, że w wielkiej polityce obowiązują inne reguły gry niż w przepychankach na poziomie związkowym. Jak jest w istocie, przekonamy nie w czasie Euro.
UsuńNie przeceniałbym Dudy. Robi na mnie wrażenie dość ograniczonego cwaniaka, który bada wytrzymałość rządu. Prowokuje i straszy, ale cofnie się, jeśli trafi w pustkę. Tylko o tę '"pustkę" bardzo trudno, zwłaszcza że posłom puszczaja nerwy, a żądne sensacji i podgrzewające atmosferę "środki masowego przekazu" krażą w pobliżu jak sepy.
OdpowiedzUsuńDudy nie należy przeceniać, ale też lekceważyć. Właśnie dlatego uważam, że te wszystkie analizy a’la Kutz są grubą przesadą. Bezsprzecznie natomiast jest to sprawny i charyzmatyczny lider związku, który moim zdaniem będzie prowadził bardziej autonomiczną (w sensie partyjnych powiązań) politykę niż jego poprzednik. Choć Solidarność jest skazana na PiS (dopóki ten będzie w opozycji, czyli bardzo długo), bo łączy ich socjalny populizm, a nie dzieli etos jak w przypadku SLD. Związki muszą się wyszumieć, taka ich rola, ważne żeby nie posuwały się zbyt daleko.
UsuńA ja mam trochę pieniążków na zagranicznym koncie (zostały po krótkim okresie saksów). Jak zaczną się zamieszki biorę dzieci pod pachę, oba auta, rowery, kajak pojedzie na przyczepce, pakuję szmatki żony, wysadzę albo spalę dom i znikam.
OdpowiedzUsuńWreszcie ci wszyscy PiS-owcy albo PO-wcy będą musieli coś po mnie posprzątać (dotąd było odwrotnie).
Bez paniki:) Nawet zadymy w Grecji, znacznie bardziej efektowne od naszych, nie zmuszają Greków tak radykalnych rozwiązań.
UsuńAle, ale, gdzie pływasz tym kajaczkiem, który w razie czego zamierzasz wywieźć na przyczepce? Ja dwa lata temu przesiadłem się żagli właśnie na kajak.
Mieszkam na Południu i tu polecam Białą i Czarną Nidę. Nadaje się idealnie na rekreacyjne 1-2 dniowe wypady. Jest przy niej dobry hotel-karczma. Tam czasami można załapać się na różne propisowskie obrzędy, w obrębie obiektu jest ołtarz polowy a przy wejściu znak "Zakaz wstępu dla telewizji TVN".
UsuńNa dłuższe wypady - oczywiście Wigry z przyległościami.
mjr Kropaczka
Ja pływam wokół Warszawy. Może kiedyś dotrę na południe.
UsuńTo ja teraz w temacie. Czyli prowokacyjnie rzucę coś z zupełni innej beczki:
OdpowiedzUsuńhttp://www.kontrowersje.net/tresc/bendem_palowac_za_listewkem_podniesionom_na_wladzem
Cóż, Wałęsa to Wałęsa, pastwienie się nad nim to łatwizna. Przesadził, wiadomo, że szybciej mówi niż myśli, nic nowego. Wbrew pozorom nie odbiegł jednak wcale tak daleko od konwencji, którą wprowadził Duda występujący w roli ojca chrzestnego. W końcu wypowiedź LW mieści się retoryce porachunków gangsterskich. Zbyt wielkich pokładów sympatii do związkowców u mnie nie znajdziesz;)
Usuń