wtorek, 3 stycznia 2012

Wieszczem być…


Obraz Jana Matejki „Wernyhora”

Początek roku sprzyja refleksjom nad przyszłością polskiej polityki. Większość komentatorów jest zgodna, że zderzenie z kryzysem będzie miało decydujący wpływ na kształt sceny politycznej. Ale jest też kilka innych okoliczności, które moim zdaniem, zdefiniują nowe rozdanie, choć wcale nie musi to nastąpić już w bieżącym roku. Omówię je pokrótce, w kolejności w jakiej należy się ich spodziewać.

Nowa oś sporu politycznego

Ten podział właściwie już się dokonał. Niezręczne przemówienie Radosława Sikorskiego w Berlinie wzniosło nowy mur między Polakami. Nagle okazało się, że zwolennicy Unii Europejskiej rozumianej jako wspólnota suwerennych państw, zostali zepchnięci na pozycję eurosceptyków, a nawet eurofobów. W eleganckim towarzystwie, koncepcja federacji stała się obowiązującym trendem w tym sezonie politycznym i jest chętnie przeciwstawiana wizji ciemnogrodu reprezentowanego przez PiS (który histerycznym pohukiwaniem idealnie się w tą szufladkę wpasował). Ale wielka ofensywa medialna, wspierająca profederacyjny kurs rządu, ostatnio straciła impet. Badania opinii publicznej najwyraźniej pokazały, że ten eurofanatyzm budzi nieufność. Przekaz został stonowany, intencje Sikorskiego nieco rozmyto, osłabiając wrażenie dążenia do pogłębionej integracji za wszelką cenę, pojawiły się miękkie interpretacje definicji federacji. Emocje trochę opadły, dyskusja staje się bardziej rzeczowa, ale tak czy inaczej, nowa oś sporu jest faktem. Trudno dziś sobie wyobrazić, by poważna siła polityczna mogła funkcjonować bez jasnego określenia stanowiska wobec przyszłości Europy, w kontekście planowanych zmian traktatowych i poza traktatowych.

Oblicze Ruchu Palikota

Ekipa Palikota zdążyła narobić sporo szumu, podnosząc kontrowersyjne hasła światopoglądowe, ale niewiele z tego wynika. Sam Janusz Palikot stoi w rozkroku między wizerunkiem szokującego showmana, a konterfektem poważnego polityka, który jestem przekonany, swoje ambicje polityczne lokuje już w Pałacu Prezydenckim. Rozpoznawalne postacie z tej partii to działacze na rzecz swoich wąsko rozumianych interesów środowiskowych: gejowskich, proaborcyjnych, feministycznych, antyklerykalnych, trans płciowych. Gdzie są ci pełni sukcesów przedsiębiorcy, którzy mieli stanowić oblicze tej partii? Ruch Palikota wciąż jest na fali, korzystając z taryfy ulgowej przysługującej sejmowemu beniaminkowi, ale powoli przychodzi czas na określenie tożsamości. Grupa odjazdowych happenerów czy poważna oferta polityczna?

Osłabienie Platformy Obywatelskiej

To nieuchronna kolej rzeczy. Sukces PO opiera się na dwóch podstawach. Pierwsza to niepodejmowanie niepopularnych społecznie decyzji, czego efektem stała się kadencja zmarnowanych szans, w czasie względnie korzystnej koniunktury. Drugą jest stanowienie alternatywy wobec znienawidzonego PiS-u. Jestem głęboko przekonany, że to wyborcy głosujący przeciw PiS zapewnili zwycięstwo Platformie. Jarosław Kaczyński jest jokerem w talii kart Donalda Tuska. Wszystko co dobre ma jednak swój kres. Premier wciąż boi się reform, ale nawet ta jedna, emerytalna, zapowiedziana w expose, plus niekorzystne zmiany podatkowe odbiorą mu sporo popularności. Na ile osłabi to PO, zależy od siły zderzania z kryzysem.

Nowa rola Jarosława Kaczyńskiego

Przypuszczam, że w ciągu najbliższych dwóch lat, w Prawie i Sprawiedliwości nastąpią istotne przeobrażenia. Sądzę, że Jarosław Kaczyński rozumie, iż nie jest już w stanie sięgnąć po władzę. Wie, że uosabia zbyt głębokie podziały, personifikuje nienawiść znacznej części Polaków i żaden projekt polityczny, który on będzie podejmował nie ma szans na szersze poparcie. Nawet ewentualna kompromitacja rządu Donalda Tuska nie zmieni tej sytuacji. Zniechęcony elektorat prędzej popłynie do Palikota niż do Kaczyńskiego. Dlatego też, prezes PiS, z czasem usunie się w cień, ale na swoich warunkach. Z pewnością nie mógł tego uczynić pod presją secesjonistów. Przygotowanie do przejęcia władzy już się rozpoczęło. Na początku listopada, w notce „Wielka Czystka” przewidywałem, że miejsce Zbigniewa Ziobro w zarządzie partii zajmie Mariusz Kamiński, co wkrótce nastąpiło. Kiedy nowy wiceprezes zdoła zbudować silną pozycję w partii, zostanie namaszczony na następcę, a realna władza będzie stopniowo przechodzić w jego ręce. Jarosław Kaczyński pozostanie guru narodowej, socjalnej prawicy, ale zadowoli się rolą mentora i patrona inicjatyw politycznych. Będzie miał podobną pozycję do tej, którą Aleksander Kwaśniewski cieszy się na lewicy.

W powyższym kontekście, dzisiejsze rokosze, secesje i przegrupowania uważam za falstart. Do następnych wyborów szmat czasu, a dopiero fundamentalne zmiany umożliwią nowe rozdanie. Nie widzę w nim miejsca dla Solidarnej Polski, jako samodzielnego bytu politycznego. SP i PiS odwołują się do tych samych wyborców, a proweniencja Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobro bardzo utrudnia poszerzanie elektoratu. Za to osłabiona, przesunięta na lewo Platforma zrobi miejsce dla rozsądnego, konserwatywno-liberalnego projektu politycznego w stylu PJN. To będzie szansa dla Pawła Kowala, o ile wcześniej nie da się uwieść PO albo nie rozmieni się na drobne wchodząc w alians z „ziobrystami” czy kanapą Marka Jurka. Najwyższy czas, by prawica w Polsce przestała być utożsamiana z socjalnym programem ekonomicznym. Przyszłość lewej strony politycznej sceny zależy od tego, jak ostatecznie skrystalizuje się oblicze Ruchu Palikota. Palikot w czapeczce błazna na głowie jest ostatnią szansą Leszka Millera i jego formacji.

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się z tezą, że "dzisiejsze rokosze, secesje i przegrupowania" są falstartem. Za trzy lata skrót ugrupowania Solidarna Polska będziemy pisać: Śp.
    Co piszesz o Ruch Palikkota - całkowita racja. Wciąż jest to ameba, takie ni pies ni wydra. Wypada jednak zauważyć, że wejście tego dziwnego tworu do parlamentu odbyło sie z pożytkiem dla polskiej polityki.
    Poza tym, czy się jest bardziej pro-europejskim czy mniej, nie można lekceważyć faktu, że o przyszłości Polski zdecyduje nie tyle wola polityków brukselskich, ile ich skuteczność w ratowaniu gospodarki wspólnotowej. Na nic zaklęcia i buńczuczne miny polskiej, pożal się boże, prawicy. Jeśli zawali się strefa Euro, to Polska też oberwie. Więc podwórkowe swary facecików, ktorym wydaje się, że bronia jakiejś racji stanu są raczej niepoważne.
    W sumie łatwo dziś o prognozy, można je snuć, dodając za każdym razem magiczną formułkę "jeśli Europa upora się z kryzysem..."
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam niespodziewanego gościa:)

    W polityków brukselskich nie wierzę, już prędzej w determinację Angeli Merkel. Obawiam się również, że nic dobrego nie wyniknie ze sztucznego podtrzymywania strefy euro w jej obecnym kształcie. Ten projekt obarczony jest grzechem pierworodnym, polegającym na tym, że interes polityczny zdominował racje ekonomiczne. Trwanie w nim za wszelką cenę rozciąga skutki kryzysu na bardzo długą przyszłość. Warto byłoby pomyśleć o wyprowadzeniu z unii walutowej niektórych państw z grupy PIIGS. Tak czy inaczej Polska nie ma w tej sprawie nic do roboty. Należy zająć się reformowaniem własnej gospodarki, tak by była jak najlepiej przygotowana na złe scenariusze.

    Do Janusza Palikota mam wiele sympatii za liberalne, racjonale i rzeczowe podejście do ekonomii. Natomiast drażni mnie ta gorliwość neofity w sferze postulatów światopoglądowych. Brzmi to strasznie fałszywie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie oś sympatii/antypatii do JP przebiega inaczej: podoba mi sie że narobił fermentu w postrzeganiu udziału KK w podziale środków budżetowych (też jestem za rozdzialem KK od państwa!) lecz drażni mnie prywatna obsesja Palikota na punkcie Schetyny i innych prominentów PO. A już zupełnie nie akceptuję, gdy Palikot w krytyce rządu próbuje być bardziej chamski i radykalny niż członkowie PIS. To niepotrzebne, obliczone na tani poklask podgrzewanie atmosfery. Dziś też wespół z PISem domaga się odejścia Arłukowicza. Naiwniak!
    Na temat ew. wyjścia krajów PIIGS ze strefy Euro nie umiem się wypowiedzieć. Znam argumenty za i przeciw. Lecz sam nie wiem. Czekam raczej z niepokojem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również jestem za rozdziałem kościoła od państwa. Kościół nie powinien mieszać się do polityki a sprawa finansowania Kościoła powinna być przejrzyście uregulowana. Jednak czym innym jest dla mnie realizacja tych postulatów a czym innym walka z symbolami chrześcijańskimi, które są elementem polskiej tradycji i są ważne dla większości Polaków. Również dla mnie, choć nie jestem osobą religijną. Antykatolicki czy antyklerykalny radykalizm nie podoba mi się tak samo jak radykalizm katolicki.

    Palikot się miota. Żeby być wyrazistym, trzeba mieć silnego wroga, a do kopania Jarosława Kaczyńskiego stoi dziś bardzo długa kolejka chętnych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa ta koncepcja usunięcia się Kaczyńskiego, ale chyba mało realne. On kocha władzę i będzie się jej trzymał kurczowo do końca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sądzisz, że zamknięty w bunkrze pośle w bój kobiety i dzieci, potem sam będzie się ostrzeliwał, aż w końcu kiedy zabraknie naboi popełni samobójstwo?:) Nie sądzę. Rola guru z Sulejówka nie jest wcale taka zła. Gra toczy się o wyjście z twarzą z klinczu, w którym znalazła się opcja, nazywana w Polsce (nie wiedzieć czemu) prawicową.

    OdpowiedzUsuń
  7. Prezydent Palikot – to brzmi jak obelga. Co za czarna wizja!
    alina

    OdpowiedzUsuń
  8. Hipokrytesie ,dzięki za blog. Zaglądam na każdy nowy wpis.Wiele korzystam . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. alina- Prezydent Kaczyński brzmi lepiej ?

    OdpowiedzUsuń
  10. @alina
    Mnie też ta wizja nie pociąga:)

    @Anonimowy 13:12
    Bardzo dziękuję za tak pochlebną opinię. Zachęcam do komentowania wpisów:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hipokrytesie, na nic zachęta,jestem zielona w polityce . Wolę poczytać ,tu u Ciebie i na innych blogach .Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wierzę;) W każdym bądź razie proszę koniecznie nadal czytać!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń