czwartek, 19 stycznia 2012

Niemi świadkowie historii



Nie o ludziach dzisiaj, bo tych, którzy każdy szczegół tragicznego lotu do Smoleńska, próbują upchnąć w wygodnym dla siebie scenariuszu wydarzeń, mam już serdecznie dosyć. Kilka słów o magii, która tkwi w przedmiotach będących świadkami historii. Jest jakaś niesamowita siła w ostatniej wysłanej wiadomości tekstowej, w chwili zatrzymanej w banalnym kadrze utrwalonym w pamięci telefonu, w nagraniu zapisanym w skrzynce głosowej. Ale nawet najbardziej prozaiczne przedmioty, które w chwili tragedii towarzyszyły tym którzy zginęli, dla ich bliskich są jak święte relikwie. Zyskały bezcenną, mistyczną wartość. Czy takie przedmioty mają dusze? Czasem patrząc na stare zabytkowe rzeczy zastanawiam się co im w duszy gra? Kto je wcześniej posiadał, co „widziały”, jakich historii były świadkiem? Ja, na przykład, w swojej starej komodzie, pięknym biedermeierze z połowy XIX wieku, trzymam dziś gry komputerowe i laptopa mojej córeczki. Ładny kontrast prawda? Kto wie, co te przepastne szuflady kryły w epoce Stacha Wokulskiego, a co w czasach Nikodema Dyzmy?

Podobne pytania musiał stawiać sobie Andrzej Bart, bo z takich chyba refleksji urodziła się jego powieść „Rien ne va plus”, ku której przywiodły mnie te metafizyczne rozważania. To pierwsza książka, późniejszego autora scenariusza do filmu „Rewers”, uznanego za objawienie 2009 roku. „Rien ne va plus” to niezwykłe, niecodzienne spojrzenie na blisko 200 lat historii Polski, począwszy od Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 maja, aż do zmierzchu epoki Gomułki. Głównym bohaterem książki jest... obraz, portret włoskiego księcia, libertyna i hulaki namalowany na łożu śmierci arystokraty, któremu w tajemniczy sposób, genialnym tchnieniem swego talentu, artysta malarz, przekazał świadomość księcia i uczynił go w pewnym sensie nieśmiertelnym. Zrządzeniem losu obraz trafia do Polski. Tutaj staje się mimowolnym świadkiem historii Polski i Polaków, z jego punktu widzenia narodu dziwnego i trudnego do zrozumienia. Zaklęty w obrazie książę, przekazywany z rąk do rąk, raz trafia na salony elit towarzyskich, innym razem w znacznie mniej godne ręce. Obserwuje zmieniającą się rzeczywistość, losy swych właścicieli, razem z nimi przeżywając wzloty i upadki. Naprawdę świetna, wyrafinowana literatura. Pozostaje tylko żałować, tych ponad czterdziestu lat najnowszej historii Polski, których nie oglądamy już oczami unieśmiertelnionego arystokraty. Ech…  gdyby autor chciał powrócić do swojego dawnego dzieła.

Ciekawe co powiedziałyby przedmioty, niemi świadkowie smoleńskiej tragedii. Czy swoje własne wspomnienia zdołałyby pogodzić z zapisami z czarnych skrzynek?



*****

Dzisiaj, o godzinie 15.00, zakończył się etap głosowania w konkursie BLOG ROKU 2011. Pierwszych dziesięć blogów, zostanie ocenionych przez panią Janinę Paradowską, znaną dziennikarkę i komentatorkę polityczną. W końcowym rankingu, mój blog uplasował się na początku trzeciej dziesiątki, wśród 160 blogów zgłoszonych w kategorii polityka i społeczeństwo. Myślę, że to całkiem przyzwoity wynik. Bardzo dziękuję za wszystkie głosy oddane na mój blog.

2 komentarze:

  1. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, już wiele osób mi ją polecało.

    Też czasami zastanawiam się, co widziały przedmioty, albo domy na przykład. Mieszkam w ponad stuletnim domu, który wciąż mnie zaskakuje... może to część energii jego dawnych mieszkańców, ich uczuć, przeżyć odciśnięta jest w tych murach :-) Może jednak lepiej wszystkiego nie wiedzieć...

    Miejsce na początku trzeciej dziesiątki to bardzo dobry wynik, jak na tak młody blog! Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My przemijamy, a one trwają, wciąż stanowiąc część zmieniającej się rzeczywistości. Obcując z nimi, obcujemy z historią.

      Usuń