sobota, 21 kwietnia 2012

Sumienie a wolny rynek



Jestem przeciwnikiem ustawowej regulacji tak zwanej klauzuli sumienia dla farmaceutów, ale z zupełnie innego powodu niż aktywni w mediach krytycy tego pomysłu. Dla mnie, w ogóle nie jest to problem, który powinno się rozstrzygać w kategoriach etyczno-moralnych. W wolnym kraju, takich spraw nie należy regulować tworząc akty prawne. Właściciela apteki, tak samo jak właściciela sklepu spożywczego, nikt nie powinien zmuszać, by w swojej placówce sprzedawał to, czego sprzedawać nie chce. Jeżeli właściciel wegetarianin, w swoim spożywiaku nie ma zamiaru handlować wędlinami, niech nimi nie handluje. Na tej samej zasadzie, właściciel apteki powinien sam decydować o sprzedaży środków farmakologicznych niszczących płodność. Urzędnikom nic do tego. Klient po prostu pójdzie do innego sklepu, czy apteki. Jeżeli uczyni tak wielu klientów, przedsiębiorca nie sprosta konkurencji i zbankrutuje. Tak to powinno wyglądać w systemie wolnorynkowym. U nas, rynek jest wolny tylko z nazwy, więc oczywiście wygląda to inaczej. Co więcej, nie ma tu za grosz konsekwencji. Nikt przecież nie zmusza, właściciela sklepu spożywczego do sprzedaży alkoholu. Jest dokładnie odwrotnie. Trzeba ubiegać się o specjalną koncesję na taką sprzedaż.

Farmaceuci, którzy walczą o klauzulę sumienia twierdzą, że jeśli np. sprzedaż pigułek wczesnoporonnych stoi w sprzeczności z ich sumieniem, to odmawiając ich sprzedaży muszą się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami prawnymi. Zgodnie z prawem apteka jest bowiem zobowiązana do posiadania wszystkich dostępnych leków lub ich zamówienia. Tu jest więc pies pogrzebany. Zamiast ustawowo regulować klauzulę sumienia, panie Gowin, należałoby po prostu znieść ten przymus. Zwłaszcza, że w przypadku wprowadzenia przepisów postulowanych przez posła Jacka Żalka z PO, widzę zupełnie nowe zagrożenie. Kogo klauzula sumienia miałaby dotyczyć? Właściciela apteki, czy zatrudnionego w niej farmaceuty? Zapewne obu. Co w takim razie w sytuacji, w której wbrew woli właściciela, farmaceuta zamierza korzystać z klauzuli sumienia? Pojawia się konflikt na linii pracodawca – pracownik. Nie ma problemu, jeżeli pracownik pójdzie szukać pracy w aptece, której właściciel podziela jego poglądy. Założę się jednak, że po ustawowej regulacji tej kwestii, z miejsca pojawią się interpretacje prawne mówiące, że zwolnienie pracownika apteki z powodu klauzuli sumienia, to dyskryminacja z uwagi na wyznawany światopogląd i sąd pracy będzie orzekał przywrócenie na stanowisko.

W rozważaniach na ten temat, trudno oczywiście pominąć dyżurny argument z jedyną apteką w mieście. Owszem, to może być jakiś problem. Jeżeli jednak ten problem dotknie większej liczby klientów, powstanie w końcu druga apteka, której właściciel nie będzie miał kłopotów z sumieniem. Każda nisza rynkowa jest okazją, z której ktoś prędzej czy później skorzysta. Nie sądzę, by stosowanie klauzuli sumienia miało być zjawiskiem powszechnym. Przypuszczam też, że w przypadku środków antykoncepcyjnych znacznie większym problem jest wstyd przed ich zakupem. A wtedy i tak jedynym rozwiązaniem jest apteka w innym mieście, poza środowiskiem, w którym się mieszka.

Podsumowując, w samej klauzuli sumienia, rozumianej jako akt woli właściciela apteki, a nie regulacja ustawowa, nie widzę nic złego. Zapewne, dobrą praktyką byłoby oznaczanie aptek, które chcą z niej korzystać, specjalną naklejką z piktogramem, umieszczaną na drzwiach wejściowych. To pozwoliłoby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, kiedy farmaceuta odmawia klientowi sprzedaży danego specyfiku. Jednocześnie, wszyscy krytycy klauzuli sumienia wiedzieliby, z których aptek nie korzystać z powodów ideologicznych. Decyzję właściciela apteki zweryfikuje rynek. 

29 komentarzy:

  1. Dla mnie sytuacja jest o wiele bardziej prosta. Każdy ma prawo narzucić sobie pewne ograniczenia ale także nikt nikogo nie zmusza do pracy w okreslonych zawodach. Jeżeli zaczniemy cos grzebać przy tzw. klauzuli sumienia to możemy dojść do absurdów. W sklepie nie kupimy flaszki bo obsługuje przeciwnik wódeczności i AA. Od katolika sprzedawcy nie kupimy kiełbasy w piątek a od skrajnego lewicowca w poniedziałek. Od chomofoba nie kupimy w sklepie meblowym sypialni no chyba że udowodnimy że nie będziemy w nim spać z partnerem a tylko z kobietą........ itd itd. Dojdziemy do absurdów chyba że odpowiemy sobie na zasadnicze pytanie; co jest dla kogo !?.
    Każda apteka ma miec pełny, dostepny i legalny asortyment przypisany do aptek. Przepraszam, ale g...o mnie obchodzi światopogląd czy jakies klauzule aptekarza. Jeżeli jednak dojdzie to tego to mam pytanie. Co sie stanie z pracownikiem który wbrew klauzuli sumienia sprzeda specyfik pacjentowi. Czy kierownik będzie miał prawo dyscyplinarnie zwolnić pracownika ?.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale to właśnie jest sprowadzenie sprawy do absurdu. Taka sytuacja nam nie grozi z prostego powodu. Sklep spożywczy, żeby utrzymać się na rynku, musi mieć jak najszerszy asortyment. Przedsiębiorca, który w biznesie będzie się kierował kryteriami ideologicznymi długo nie pociągnie. Zwróć uwagę, że żadna ustawa nie wymaga przecież sprzedaży kiełbasy w piątek, a jednak można ją wtedy wszędzie kupić.

      I jeszcze jedno. Twoje podejście, wbrew pozorom komplikuje sprawę, bo wprowadza ją na grunt argumentów etyczno-moralnych, stawiając pytanie o to, jakimi kryteriami należy się kierować uprawiając zawód aptekarza. Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich w Polsce twierdzi, że zmuszanie farmaceutów do sprzedawania środków farmakologicznych niszczących płodność jest sprzeczne z Kodeksem Etycznym Aptekarza, w którym w par. 3 stwierdza się, że powołaniem aptekarza jest współudział w ochronie życia i zdrowia oraz zapobieganie chorobom, a także z par. 4. mówiącym, że farmaceuta musi posiadać wolność postępowania zgodnie ze swoim sumieniem.

      A odpowiadając na Twoje pytanie. Kierownik nie będzie miał okazji zwolnić pracownika, w sytuacji o której piszesz ponieważ ona nie zaistniej. Jeżeli w aptece będzie obowiązywała klauzula sumienia, właściciel nie będzie zamawiał środków farmakologicznych związanych z ograniczeniem płodności, więc pracownik nie będzie mógł ich sprzedać.

      również pozdrawiam

      Usuń
    2. Uwagi.
      lek np. wczesno poronny może także być lekiem na inne dolegliwości a lekarz nie pisze na rp. do czego a tylko ewent. jak zazywać.
      Absolutnie nie sprowadzam sprawy na grunt etyczno-moralnych a wręcz odwrotnie. Są dziedziny wolne od etyki i moralności z wyjątkami......... temat do pracy doktorskiej.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Rozwiązanie wolnorynkowe pozwala właśnie uniknąć dyskusji na temat rozmaitych zastosowań środków wczesnoporonnych. Zresztą w jednym z komentarzy pojawiła się wątpliwość, czy takie środki w ogóle są dostępne w polskich aptekach. Próbowałem to sprawdzić, ale informacje są sprzeczne. Przyznam, że głębiej nie chce mi się drążyć tej kwestii.

      Usuń
  2. Chwilami mam wrażenie, że obecnie przeżywamy jakiś swoisty szok kulturowy. Od zawsze oczywistą oczywistością było to, że 99% społeczeństwa to katolicy. Teraz nagle okazuje się, ze w tym procentach się coś nie zgadza, więc przynajmniej w ustawie trzeba zapisać dominację.
    Dobrze to widać na przykładzie aborcji - problemem nie jest faktyczna ich ilość wykonywana poza Polską czy w podziemiu, ale brak zapisu ustawowego w odniesieniu do tej niewielkiej ilości wykonywanej oficjalnie.
    Ja jestem katoliczką i martwi mnie to, że Kościół nie wierząc w moc ewangelizacji, woli aby państwo usankcjonowało prawnie zasady moralne jednej z religii.
    W takich wypadkach lubie spogladać w kierunku Francji. Jest tam wielu muzułmanów, wyobraźmy sobie, ze zdobywają władzę i wprowadzają własne zasady? Ja jestem katoliczka, jak bym się czuła zmuszona do chodzenia np. w burce? Wyobrażając sobie takie coś, zdecydowanie łatwiej do wyobrażenia sobie jak czują się nie-katolicy w naszym społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To skomplikowany problem. System prawny, a także przyjęte przez społeczeństwo normy moralne, w znacznym stopniu opierają się przecież na zasadach moralnych wywodzących się z religii chrześcijańskiej, przede wszystkim, z dekalogu. Nie wolno z tym jednak przesadzać. Jeżeli przyjmujemy, że nie należy zakazywać prawnie stosowania środków antykoncepcyjnych, tak samo nie powinno się nakazywać ich sprzedaży ludziom, dla których stanowi to gwałt na ich sumieniu. Tak rozumiem wolność światopoglądową.

      Francja to ryzykowny przykład. Demografia wskazuje na to, że za jakiś czas muzułmanie będą tam stanowili większość. A wtedy burki będą obowiązkowe.

      Usuń
    2. Dlatego właśnie odwołuję się do Francji. Skoro narzucanie innym noszenia burek potępiamy, to dlaczego mamy narzucać innym nasz światopogląd?
      Na jednym ze swoich blogów pisałam jak widzę ten problem:
      http://mojawiarakatolicka.blox.pl/2012/04/Klauzula-sumienia.html

      Usuń
    3. Przykład z burkami jest chybiony. Byłby uzasadniony gdybyśmy dyskutowali o ustawie, która ma zakazywać sprzedaży środków antykoncepcyjnych w ogóle. Tutaj, równie dobrze można powiedzieć, że to kupujący chcą narzucać swój światopogląd farmaceutom. W moim przekonaniu powinna obowiązywać zasada: To właściciel apteki (nie zatrudniony w niej farmaceuta) decyduje o tym, czego nie sprzedaje w swojej aptece. Komu to nie odpowiada, kupuje gdzie indziej.

      Przeczytałem Twój wpis. Lekarstwem na mieszane uczucia jest właśnie zdroworozsądkowe spojrzenie z perspektywy wolnego rynku a nie rozterek etyczno-moralnych. Kurcze, to ile Ty masz tych blogów?:)

      Usuń
  3. Środki hormonalne działają antykoncepcyjnie, ale też leczniczo, np. regulując cykl miesiączkowy(bez regularnego cyklu niemożliwe jest stosowanie tzw. kalendarzyka małżeńskiego, propagowanego "klauzulowców") Jest też wiele farmaceutyków, które odpowiednio zastosowane, mogą wywołać poronienie, chociaż, zasadniczo, służą do leczenia innych schorzeń. Czy chory, oprucz recepty, będzie musiał dostarczyć zaświadczenie o chorobie i konieczności stosowania podejrzanego(dla kat. farmaceuty) leku? Czy pora umierać, bo następna apteka daleko i brak sił by do niej dotrzeć, zwłaszcza, że i tam może o sposobie (nie)leczenia decydować aptekarz z sumieniem? Zważywszy na statystyki wiernych, (teoretycznie?), w małych miastach i ich okolicach, może nie być żadnej apteki bez sumienia; już miejscowi proboszcze i aktyw parafialny o to zadba. Co wtedy z prawami wolnego rynku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wtedy z prawami wolnego rynku? To samo. Jeżeli jest popyt, pojawi się też i podaż. Nikt nie będzie dostarczał żadnych dodatkowych zaświadczeń, kupi po prostu w innym miejscu. Jak już pisałem wyżej, nie wierzę by wiele aptek chciało korzystać z tej klauzuli, nawet przy założeniu demonizowanej działalności proboszczów.

      Usuń
  4. Przecież nie każdy farmaceuta jest właścicielem apteki, jak u kogoś pracuje to bez takiej regulacji jak nie będzie sprzedawał pigułek to go szef pogoni z pracy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym między innymi piszę w tekście. Trudno żeby sumienie farmaceuty pracownika, miało dyktować właścicielowi apteki co może sprzedawać a czego nie. Ale wcale nie tak łatwo pogonić pracownika i tu widzę problem.

      Usuń
  5. Mogą nie sprzedawać prezerwatyw, bo to nie sa LEKI i można je kupić wszędzie, od kiosku z gazetami poczynając. Ale preparaty antykoncepcyjne należą do LEKÓW i jako takie są sprzedawane wyłącznie w aptekach, wiele tylko na receptę. Jakim prawem ortodoks religijny usiłuje wymusić dla siebie prawo do segregacji recept, pacjentów i sabotować zalecenie lekarza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To proste. W wolnym kraju, nikt nikomu nie powinien narzucać co ma sprzedawać we własnej aptece. Tak samo jak, nikt nikogo nie będzie zmuszał do robienia zakupów w tym czy innym miejscu.

      Usuń
  6. Podpisuję się pod ostatnim akapitem artykułu. To kwintesencja problemu (zresztą nadmiernie rozdmuchanego, jakbyśmy nie mieli ważniejszych spraw do załatwienia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, u nas rozdmuchane są same najważniejsze problemy. Zresztą póki co, mgła smoleńska pokrywa wszystkie inne tematy, również ten z klauzulą sumienia.

      Usuń
  7. Diabeł tkwi w szczegółach i Wittgenstein się kłania.

    Jakie to "pigułki wczesnoporonne" są w Polsce w wykazie leków dopuszczonych do obrotu aptecznego (tzn tak, aby pacjentka wzięła receptę od lekarza i kupiła sobie sama ten lek w aptece)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Jeśli takich nie ma, to cały problem jest znacznie mniejszy, ponieważ ogranicza się do środków antykoncepcyjnych.

      Usuń
  8. Sumienie to mogą sobie wsadzić w buty.
    Póki co, w tym katolandzie nie ma przymusu pracy.
    Praca nie zgodna z moim sumieniem,nie podejmuję tej pracy i tyle.
    Przeważająca ilość to apteki prywatne.W każdej chwili mogą zrezygnować z działalności-katolickie buraki.
    Co do oznakowania aptek-pełna zgoda.Ludzie będą wiedzieli do której udać się po leki.Zobaczymy jak długo ci z sumieniem utrzymają się na "wolnym rynku"-jak twierdzi klęcznikowy rząd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie, skoro apteki są prywatne to „buraki”, do których one należą powinni sami decydować o tym czego nie sprzedają.

      Usuń
  9. Czy na "klauzulę sumienia" mogłyby się też powoływać inne katolickie osoby biorące udział w tych zbrodniczych procederach ? Pracownicy hurtowni, przewoźnicy ? A sprzedawcy noży i broni palnej?
    Niedawno właściciel pobliskiego kiosku wyraził zdziwienie zapytany o "Fakty i Mity". Stwierdził, że nie zamawia. Przestałem kupować tam cokolwiek, jeśli jest to Kiosk Katolicki. Takie punkty handlowe powinny być znakowane, np. krucyfiksem, albo portretem JP2, czy też jego pupila Marciala Maciela Degollado. A może Rydzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mojego rozumienia idei wolnego rynku, każdy właściciel hurtowni, apteki, sklepu z nożami czy firmy przewozowej powinien mieć możliwość decydowania jakim towarem nie chce handlować, albo jakiego towaru nie chce przewozić. Jego decyzję zweryfikują kupujący np. rezygnując z korzystania z oferowanych przez niego usług. Tak jak Pan to zrobił, rezygnując z kupowania w pobliskim kiosku.

      Natomiast handel bronią palną, póki co jest w Polsce nie legalny.

      Usuń
  10. "Według mojego rozumienia idei wolnego rynku, każdy właściciel hurtowni, apteki, sklepu z nożami czy firmy przewozowej powinien mieć możliwość decydowania jakim towarem nie chce handlować"

    Jest tylko jeden problem - działalność aptek nie jest działalnością całkowicie wolnorynkową. Należy uzyskać zezwolenie (czy coś podobnego) od korporacji, która może odmówić, jeżeli aptek jest "za dużo". Działalność apteczna jest w różny sposób ustawowo chroniona przed nieuczciwą (?) konkurencją, a przywileje, jak to zwykle bywa, narzucają różne ustawowe wymagania - w tym wypadku sprzedaż wszystkich leków.

    Poza tym przyznasz Hipokrytesie, że handlowanie środkami antykoncepcyjnymi to grzech znacznie mniej doskonały od handlowania środkami wczesnoporonnymi. Tutaj pojawia się pytanie o istnienie etycznego "mniejszego zła" - czy środki antykoncepcyjne nie zmniejszają ilości aborcji?

    Analiza całości tematu moim zdaniem wykazuje, że dyskusja o zakazaniu sprzedaży tych leków jest oderwana od realiów. Środki typowo wczesnoporonne w Polsce nie są dopuszczone do obrotu, środki przez niektórych uważane za takie (np. Postinor) pod inną nazwą są używane do leczenia różnych chorób, niesprzedawanie środków antykoncepcyjnych to taktyka umycia rąk.

    Dlaczego ta dyskusja jest prowadzona? Ano mamy teraz w Polsce Popiełuszkę na opak, który zgodnie z taktyką "Dobro Złem zwyciężaj" prowokuje niepotrzebne konflikty.

    Mjrr Kropaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rynek aptek regulowany jest w innym zakresie. Zgodnie z przepisami przedsiębiorca nie może posiadać więcej niż 1% aptek na terenie województwa, nie może być również członkiem grupy kapitałowej, która ten warunek spełnia.

      Ja nie jestem przeciwnikiem antykoncepcji. Zgadzam się, że stosowanie środków antykoncepcyjnych ogranicza zjawisko aborcji. W ogóle nie traktuję tych problemów w kategoriach grzechu. Dlatego nie chcę debatować o tym co jest grzechem mniejszym, a co większym. Tak jak powtarzam w większości komentarzy, uważam że ten problem powinien rozstrzygać indywidualnie właściciel apteki. Ta dyskusja tak naprawdę dotyczy swobody dysponowania własnym biznesem.

      Usuń
  11. Stowarzyszeniu Farmaceutów Katolickich ciąży niezmiernie obecne prawo, mianowicie ustawa z dnia 6 września 2001 r. (prawo farmaceutyczne), która stwierdza, że:Art. 95. 1. Apteki ogólnodostępne są obowiązane do posiadania produktów leczniczych i wyrobów medycznych w ilości i asortymencie niezbędnym do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych miejscowej ludności ze szczególnym uwzględnieniem leków refundowanych, na które ustalono limit ceny na podstawie odrębnych przepisów, z zastrzeżeniem ust. 2.2. Wojewódzki inspektor farmaceutyczny na wniosek kierownika apteki może zwolnić aptekę z prowadzenia środków odurzających grupy I-N i substancji psychotropowych grupy II-P.3. Jeżeli w aptece ogólnodostępnej brak poszukiwanego produktu leczniczego, w tym również leku recepturowego, farmaceuta, o którym mowa w art. 88 ust. 1, powinien zapewnić jego nabycie w tej aptece w terminie uzgodnionym z pacjentem.Co więcej, zgodnie z ustawą (Art. 86) na pracownikach aptek ciąży obowiązek udzielania informacji na temat produktów leczniczych i wyrobów medycznych. Obecnie zatem farmaceuta nie ma prawa odmówić sprzedaży hormonalnych preparatów antykoncepcyjnych, prezerwatyw czy antykoncepcyjnych wkładek wewnątrzmacicznych (tzw. spiral), ma za to obowiązek udzielania na ich temat informacji pacjentom oraz sprowadzenia w ustalonym z klientem terminie produktów tymczasowo w aptece niedostępnych. Prawo przewiduje zresztą sankcje dla placówek, które powyższych regulacji nie przestrzegają (Art. 103):Wojewódzki inspektor farmaceutyczny może cofnąć zezwolenie, jeżeli:(...)3) apteka nie zaspokaja w sposób uporczywy potrzeb ludności w zakresie wydawania produktów leczniczych. Wszystko wskazuje na to, że aptekarze katoliccy planują zastąpić rzekomą dyskryminację polskich farmaceutów realną dyskryminacją pacjentek i pacjentów, którzy katolikami nie są bądź nie zgadzają się z rygorystyczną interpretacją katolickich powinności. Czemu piszę o rzekomej dyskryminacji? Nikt religijnego aptekarza nie zmusza do stosowania preparatów antykoncepcyjnych, nikt także nie oczekuje odeń aprobaty dla wyborów światopoglądowych klientów. Od niego wymaga się jedynie dystrybucji środków medycznych akceptowanych przez prawo i dostarczania rzeczowej informacji na ich temat — to podstawa obowiązków zawodowych farmaceuty. Zastosowanie zdobytej informacji czy zakupionych leków to kwestia sumienia pacjenta.Można by zastanawiać się, czy właściciel apteki prywatnej nie powinien mieć prawa decydowania o swoim asortymencie, jednak apteka nie jest traktowana przez prawo jak zwykły sklep. Ustawa wyraźnie mówi:Art. 86. 1. Apteka jest placówką ochrony zdrowia publicznego, w której osoby uprawnione świadczą w szczególności usługi farmaceutyczne, o których mowa w ust. 2.2. Nazwa apteka zastrzeżona jest wyłącznie dla miejsca świadczenia usług farmaceutycznych obejmujących:1) wydawanie produktów leczniczych i wyrobów medycznych, określonych w odrębnych przepisach;2) sporządzanie leków recepturowych, w terminie nie dłuższym niż 48 godzin od złożenia recepty przez pacjenta, a w przypadku recepty na lek recepturowy zawierający środki odurzające lub oznaczonej „wydać natychmiast" — w ciągu 4 godzin;3) sporządzenie leków aptecznych;4) udzielanie informacji o produktach leczniczych i wyrobach medycznych.Właściciel apteki godzi się zatem prowadzić biznes bardzo konkretnej, ściśle zdefiniowanej przez prawo natury i na sam wolny rynek powoływać się nie może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten wyczerpujący komentarz. Zdaję sobie sprawę, że prawo farmaceutyczne ogranicza prawa właścicielskie właściciela apteki. Dlatego też w swoim tekście zwracam uwagę, że nie ustawowa regulacja klauzuli sumienia, a zmiana prawa farmaceutycznego byłaby, moim zdaniem, właściwszym rozwiązaniem.

      Usuń
  12. Mam wrażenie, że jesteś jedną z nielicznych osób chwytających, o co może chodzić w tym pomyśle: o kolejne ograniczenie prawa właściciela apteki do decydowania o tym, jaki asortyment ma być w niej sprzedawany. W tym wypadku sumienie pracownika zostałoby postawione ponad sumieniem właściciela i klientów/ w przypadku ustanowienia konsekwencji prawnych za jego zwolnienie stałby się panem i władcą klienta i pracodawcy. Zgodnie z obecną konstytucją nikt nie musi ujawniać swojego światopoglądu.
    Pomijając już, że samo domaganie się prawa do narzucania swojego światopoglądu nieznanym osobom budzi co najmniej wątpliwości;)
    Liberał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ustawowe regulowanie tego typu kwestii musi mieć opłakane skutki. Swoja drogą, ciekawe czy są jakieś dane, ile aptek chciałoby korzystać z klauzuli sumienia?

      Usuń
  13. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń