wtorek, 10 kwietnia 2012

Mściciel w państwie bezprawia



Jeżeli ktoś jeszcze miał wątpliwości, czy Jarosław Kaczyński odegra istotną rolę w polskiej polityce, wczorajszy wywiad w Onecie powinien pozbawić go złudzeń. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nie jest już politykiem. Jest mścicielem, którego celem jest wyrównanie rachunku krzywd. By tego dokonać konieczna jest władza. Jednak im głębiej brnie w smoleński radykalizm, tym bardziej odpycha od siebie ster rządów. Dotychczas, w oficjalnych wypowiedziach nie wykluczał spiskowych teorii katastrofy. We wczorajszym wywiadzie poszedł krok dalej. Jako najbardziej prawdopodobną, otwarcie wymienia wersję zamachu, między wierszami  wskazując winnych. „Wszystko wskazuje na to, że skończyło się zamachem” – mówi Kaczyński. „Mam poczucie, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany” – dodaje.

Ta retoryka zapewne na mur beton cementuje coraz mniej liczną grupę radykałów, ale odrzuca pozostałych. Niezależnie od wielu niejasności i błędów popełnionych w toku smoleńskiego śledztwa, nie da się, rozumując logicznie, uprawdopodobnić wersji zamachu. Taką teorię można zbudować wyłącznie na emocjach i mitach, a nie na faktach. Jarosław Kaczyński najwyraźniej nie dostrzega, że krucjata smoleńska jest źródłem jego porażek. Wizja rządów Kaczyńskiego, owładniętego psychozą smoleńską po prostu przeraża. Zrozumieli to rozłamowcy z PJN i Solidarnej Polski. Nie chcieli ginąć w prywatnej wojnie prezesa, w której nie ma szans na zwycięstwo.

Ale jest też druga strona medalu. Przebieg śledztwa niewątpliwie obnażył słabość państwa polskiego. Brak dostępu do wraku samolotu, nie odzyskanie czarnych skrzynek, piętrzące się niejasności, są paliwem dla działań Kaczyńskiego i Macierewicza. Odpowiedzią na radykalizm PiS jest dezawuowanie wszelkich wątpliwości. Zamiast merytorycznej dyskusji są kpiny. Można czasem odnieść wrażenie, że priorytetem jest zrobienie na złość Kaczyńskiemu, a nie uczciwe wyjaśnienie tej tragedii. Nie mam niestety przeświadczenia, że polski rząd zrobił w tej sprawie wszystko co było możliwe.

Jest w tej historii jeszcze jedna rzecz, dla której nie znajduję usprawiedliwienia. Kwestia odpowiedzialności politycznej. To niebywałe, że przy tylu nieprawidłowościach popełnionych przez organa władzy państwowej, potwierdzonych później w raporcie komisji Jerzego Millera, nikt nie poniósł odpowiedzialności politycznej za tą tragedię. W katastrofie smoleńskiej zginął Prezydent Rzeczpospolitej, wielu dowódców wojskowych,  posłów i ważnych urzędników państwowych. W normalnym kraju, dymisje na najwyższym szczeblu posypałyby się nazajutrz po ujawnieniu błędów związanych z organizacją lotu. Tymczasem, minister Klich pożegnał się z resortem obrony narodowej dopiero przed wyborami parlamentarnymi, czule żegnany przez premiera. Krótko po katastrofie awansowano szefa Biura Ochrony Rządu. Tomasz Arabski zachował stołek szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zresztą wskazywanie winnych to nie moja rola. Sytuacja, w której praktycznie nikt nie poniósł odpowiedzialności politycznej w tak doniosłej i wrażliwej sprawie to bezprzykładna arogancja władzy. To coś więcej niż zbrodnia, to błąd jak powiedziałby Talleyrand. Taka postawa rządzących w pewnym stopniu legitymizuje działania PiS.

Wypada zauważyć, że głównym beneficjentem tej sytuacji jest Donald Tusk. Wobec kolejnego zaostrzenia retoryki Kaczyńskiego znowu odezwą się głosy nawołujące do konsolidacji wszystkich sił wokół PO, bez względu na wszystko. Byle tylko ten wstrętny Kaczafi nie zbliżył się w okolice tronu. W ten sposób, nawet w obliczu kolejnych porażek rządu  premier może spać spokojnie.

12 komentarzy:

  1. Akapit 3. Serio uważasz, że jak złom ze Smoleńska znajdzie się na terytorium Polski to państwo stanie się silniejsze? Bo ja nie.
    Niejasności wokół śledztwa? One są wciąż te same. To raczej pietrzą się bzdury wypowiadane przez wyznawców teorii helowej zakrzykujących winę Lecha Kaczyńskiego i jego zastraszonej świty.
    Jakoś często komentatorzy silący się na bezstronność pomijają kontekst tej niepotrzebnej z punktu widzenia kraju, wymuszonej na Rosjanach wizyty oraz chorobliwą nadwrażliwość i arogancję prezydenckiej kancelarii. Oraz półgodzinne spóźnienie Szefa na pokad samolotu. No i na koniec: kto zastraszył pilota Protasiuka? Putin?

    laudate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.Nie wiem czy wrak powinien zostać sprowadzony do Polski, nie podnoszę w tekście tego argumentu. Wskazuję natomiast, że polska prokuratura i komisja Millera nie miały dostępu do wraku samolotu. Twoim zdaniem nie jest to kuriozum świadczące o słabości państwa?

      2.Niejasności nie są wciąż te same. Badania fonoskopijne dokonane przez krakowski instytut nie potwierdziły obecności generała Błasika w kabinie pilotów. Okazało się również, że jego ciała wcale nie znaleziono w kokpicie. W ten sposób teza o bezpośredniej presji wywieranej na pilotów nie znajduje potwierdzenia w ustaleniach śledztwa i można ją traktować wyłącznie jako hipotezę. Tymczasem raport MAK wskazywał na coś zupełnie innego.

      3.Nie jestem fizykiem i chciałbym żeby rewelacje PiS-owskich ekspertów z USA obalali inni fizycy, a nie zaśmiewający się w kułak dziennikarze. Tylko jak to zrobić, skoro brak dostępu do wraku samolotu?

      4.Każda sprawa tego kalibru rodzi teorie spiskowe, które znajdują swoich wyznawców. Ile jest hipotez w sprawie katastrofy w Gibraltarze, ile na temat zamachu na Kennedy’go? Pożywką dla tych teorii są błędy i zaniechania popełnione w śledztwie. Dokładnie tak samo jest w przypadku katastrofy smoleńskiej.

      5.Mówienie o winie Lecha Kaczyńskiego opiera się na emocjach, a nie na faktach.

      6.Konflikt między Kancelarią Prezydenta a Kancelarią Premiera był faktem, a odpowiedzialność za jego istnienie ponoszą obie strony (a w znacznym stopniu absurdalne uregulowania konstytucyjne). Twierdzenie, ze Kaczyński był wyłącznie zły, a Tusk dobry jest nie obiektywne i mówiąc delikatnie mija się z prawdą. Polecam dwie książki Majewskiego i Reszki – „Daleko od Wawelu” (o prezydenturze Kaczyńskiego) i „Daleko od miłości” (o premierowaniu Tuska).

      7.Zastraszenie Protasiuka to znowu fakt medialny. Incydent w trakcie lotu do Gruzji (rozumiem, że o to Ci chodzi) wyglądał inaczej niż wersja, którą wciąż powtarza się w mediach. To link do artykułu na ten temat. Z Wyborczej, a nie z Gazety Polskiej czy Gościa Niedzielnego: GW - incydent gruziński

      Jeszcze dokładniej opisuje tą sprawę Adam Bielan w swoim sławnym, nieautoryzowanym wywiadzie dla Newsweeka: Bielan – incydent gruziński

      Usuń
  2. Znowu polityczny cyrk i wichrzycielski wiec pod Pałacem Prezydenckim, zamiast spokojnego pochylenia się nad ofiarami katastrofy. Znowu stoi tam krzyż.
    Czy to nigdy się nie skończy?
    Ludzie, opamiętajcie się!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki Jarosław żyw, zapewnie się to nie skończy. Donald Tusk może zacierać ręce.

      Usuń
  3. ....ja tez mam poczucie ze z jaroslawem k jest cos nie tak....bohdan klich....wystap!!!! qtafon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogdan Klich zapadł się pod ziemię tj. zaszył się w Senacie, co na jedno wychodzi.

      Usuń
  4. W pełni się zgadzam z tezami.Z mojego punktu widzenia PiS przestał być partia jako taką, jest to cos w rodzaju grupy ekstremistów pod wodzą człowieka charakterologiczne spaczonego (charakteropata) i niebezpiecznego dla Państwa z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo wywołania wojen zarówno zewnętrznej jak i wewnętrznej w razie dojścia do władzy na jakikolwiek urząd ( premiera czy prezydenta). Oczywiście w normalnych sytuacjach Kaczyński nie miałby prawa już nigdy wygrać żadnych wyborów. Niestety dyletanctwo, arogancja, przekładanie swoich i partyjnych interesów nad interes Państwa może sie przełozyć tym iż w zasadzie społeczeństwu będzie wszystko jedno kto bedzie rzadzić. I może sie okazać iż najlepszym sposobem wymiecenia Tuska wraz ze swoja ferajną bedzie oczyszanie sceny politycznej przez Kaczyńskiego i jego zawziętej armii.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę w taki scenariusz. Im większy radykalizm Kaczyńskiego, tym mniejsze poparcie wyborcze. Sądzi Pan, że są jeszcze tacy, dla których prezes PiS jest wciąż zbyt mało radykalny by oddać swój głos na jego partię? Paradoks jest taki, że nawet gdyby PiS wygrał wybory z tymi swoimi 25% głosów (nie wierzę w taki wynik wyborczy), to i tak nie będzie rządził. Największą szkodą dla naszej ułomnej demokracji, jest właśnie to, że ludzie ze strachu przed Kaczyńskim będą głosować na PO niezależnie od jakości rządów Donalda Tuska.

      Usuń
  5. Nie wierzę, że są tacy którzy uważaja kaczyńskiego i jego ludzie są zbyt mało radykalni. Ale proszę zwrócić uwagę, Panie Hipokrytesie na fakt iż wygrana PiSu wcale nie musi zależeć od zwiększenia elektoratu PiS. Ten elektorat jest stały sadzę, że wynosi max 25% no...może ciut więcej, jeśli sie ich spręży przy pomocy Kościoła, Radio Maryja, TV Trwam oraz dzięki publikatorom, które będą nagłaśniac wszelkie występy Kaczyńskiego przy zwiększającej się niechęci do Tuska i całego PO - o co się niemal sami proszą, to poparcie PO może nie wystarczyć aby wygrać z PiSem ( na co się chyba zanosi). Poza tym niestety nie ma żadnej innej partii (parlamentarnej)poza PiSem, która ma znaczące poparcie do przejęcia władzy w miejsce PO.ostatnie wyniki wcale nie dają PO znaczącej przewagi, a jeszcze przed nami wiele spraw niezałatwionych, choćby problematyczna reforma szkolnictwa, być może afery korupcyjne przy budowie autostrad, być może paskudne wydarzenia w czasie trwania Euro 2012, byc może kolejny udział wojska polskiego w wojne w Iranie, nieskończone sprawy dot emerytur, niebawem pewnie wyjdzie sprawa ubezpieczeń zdrowotnych i reforma zdrowia, itp, itd. jest spraw wiele, które z wysokim prawdopodobieństwem się pojawią. Przy tym niedowład i amatorszczyzna rządu Tuska nie poradzi sobie, co spowoduje narastanie w geometrycznym tempie niechęci do PO. Oczywiście nie sadzę, że dotychczasowy elektorat PO zagłosuje na PiS, po prostu w ogóle nie zagłosuje lub głosy rozejda sie pomiędzy RP i SLD i to wystarczy, że PiS wygra.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Andrzeju, przede wszystkim sądzę, że nie ma sensu dyskutować o tym tak jakby wybory miały być za pół roku. Przez ponad 3 lata wydarzyć się może wszystko. Prowadząc te rozważania w kontekście wcześniejszych wyborów, których moim zdaniem nie będzie, PiS nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo umożliwiające samodzielne rządy, a nie posiada zdolności koalicyjnej. Przyznaję, że radykalizacja postawy prezesa osłabia moją teorię o usunięciu się w cień Kaczyńskiego jeszcze w tej kadencji, ale wciąż w nią wierzę:)

      Usuń
    2. Ma Pan rację iż do wyborów jeszcze sporo czasu lecz mam przeczucie że ta koalicja nie utrzyma się do końca kadencji podążając swoją polityką do upadku. W zasadzie nic nie miałbym przeciwko temu, aby KNP spróbowało swoich sił :) (socjaldemokraci powinni mnie przekląć he he he)

      Andrzej BJ

      Usuń
    3. Byłbym bardzo ciekaw aktywności sejmowej KNP. Jestem za:)

      Usuń