poniedziałek, 5 grudnia 2011

ZLew



Od czasu do czasu chodzą słuchy, że Aleksander Kwaśniewski zamierza pomajstrować przy montażu ZLewu, czyli objąć patronatem projekt zjednoczenia lewicy. Zarówno SLD, jak i Ruch Palikota zwisają mi kalafiorem, mogę więc chłodnym okiem przyjrzeć się tej inicjatywie. Z Kwaśniewskim sprawa jest prosta. To taka cyniczna gra na osłabienie groźnego konkurenta SLD, ale co z tego politycznego mezaliansu miałby mieć Janusz Palikot?

Fundamentem sukcesu Palikota jest świeżość, jaką jego ruch wpuścił w zatęchłą atmosferę polskiej sceny politycznej. Radykalne hasła obyczajowe i antyklerykalne, pociągająca młodzież bezkompromisowość, formuła politycznego happeningu czerpiąca pełnymi garściami z dorobku Pomarańczowej Alternatywy, antyestablishmentowość i mit wejścia spoza układu politycznego. Nawet sam Janusz Palikot, jako wieczny kontestator rzeczywistości, jest postrzegany w ten sposób mimo, że odcisnął wyraźne piętno w polityce, często głosząc poglądy sprzeczne z tymi, które dzisiaj wypisane są na sztandarach jego partii. To co może zaoferować SLD, to zneutralizowanie wszystkich wymienionych atutów. Partia z wyraźnym stygmatem na czole, która nigdy nie zdołała pozbyć się piętna formacji komunistycznych aparatczyków. Ugrupowanie przegrane, obciążone błędami sprawowania władzy, skompromitowane aferami, nie wyraziste i bez pomysłu na siebie, które próbuje licytować się na europejskość z Platformą Obywatelską. Ekipa, za którą czają się zmartwychwstałe upiory przeszłości: Dyduch, Janik, Waniek, Oleksy et consortes. Zamiast paktowania, przydałby się tu raczej osinowy kołek. Alians z tą wesołą czeredą to kierunek samobójczy. Doprowadziłby jedynie do zamazania różnic między tymi ugrupowaniami. Znacznie lepszą strategią jest przejęcie niektórych działaczy SLD, ale tutaj też trzeba uważać, żeby dawka nie okazała się zbyt ciężko strawna i nie odbiła się czkawką

Czyżby więc Palikot, z kimś się na łby pozamieniał nie odrzucając tej oferty? Nie sądzę. Kupić, nie kupić pohandlować można. ZLewu się nie sklei, ale przy okazji można będzie przytulić trochę dobrego piaru. Przede wszystkim, udział w okrągłym stole lewicy (warto zwrócić uwagę, że Kwaśniewski i Miller znają się na meblach w tym kształcie jak mało kto) legitymuje Palikota, jako lidera lewicy i męża opatrznościowego tej formacji. A to nie jest takie psińco, bo dzisiaj często kwestionuje się lewicowość sztukmistrza z Lublina, właśnie na lewicy. Po drugie, zawsze dobrze jest okazać szczere chęci, wolę współpracy i otwartość na nowe koncepcje licząc, że w tym kontekście uda się podkreślić własne atuty i obnażyć mizerię dzisiejszego SLD. Po trzecie, zmiana patrona z Jerzego Urbana na Aleksandra Kwaśniewskiego ma jednak spory walor natury estetycznej. No i w końcu ewentualna, luźna koalicja w opozycji niewiele kosztuje, a zawsze może się przydać do szachowania Donalda Tuska.

Tyle powodów politycznych. Nie wiem, ile naszym lewicowym ascetom zostało nieruchomości, gotowizny na prawych i lewych kontach, czy innego majątku, więc analizę pod tym kątem pozostawiam osobom lepiej poinformowanym.

6 komentarzy:

  1. Grabarzem lewicy jest, zgadnijcie, a jeżeli nie wiecie to napiszę - Aleksander Kwaśniewski. Śmieszne ale prawdziwe. Żeby pilnować ustaleń okrągłostołowych i innych wspólnych interesów, poświęcił LSD. A było to w 2007r.w przeddzień wyborów, kiedy nie było jasne kto wygra. Otóż pan Aleksander Kwaśniewski wraz ze swoją świtą (uśmiechnięte gęby)i towarzyszącymi im kamerami telewizyjnymi, przedefilował udając pijanego. Gdyby rzeczywiście był pijany koledzy na kilka godzin by go zamknęli w jakiejś kanciapie, do wytrzeźwienia i po sprawie. A pamiętacie jak jego córka z płaczem w telewizji mówiła, że ojciec nie był pijany. I teraz przed ostatnimi wyborami, pan Aleksander Kwaśniewski zachęcał do głosowania na SLD, mówiąc " wracajcie do SLD, PiS już nie rządzi"- lufa69

    OdpowiedzUsuń
  2. W wyborach do Sejmu 2007, PO uzyskała 41% głosów, PiS 32%, a LiD 13%. Uważa Pan, że gdyby nie te pare kielichów w Kijowie, to wygrałby PiS, bo LiD uzyskałby znacznie więcej głosów kosztem PO? Przecenia Pan znaczenie tamtego występu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy mądry po wyborach. I to nie były kielichy w Kijowie, o których piszę. lufa69

    OdpowiedzUsuń
  4. „Każdy mądry po wyborach.” To prawda, która znajduje zastosowanie zarówno do mojej, jak i Pańskiej wypowiedzi na ten temat;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lewica próbuje się zjednoczyć, a prawica rozpaść. Centrum patrzy na prawo i na lewo. Rozrabia skrajna prawica i skrajna lewica. Pantha rei...
    A co z nami szaraczkami, codziennymi wyrobniczkami? Stukamy się w czoło i oczywiście mamy mnóstwo doskonałych recept na szczęśliwą, udaną, godną i dostatnią egzystencję.

    OdpowiedzUsuń
  6. My szaraczki, jeszcze dwa miesiące temu, byliśmy Szanownymi Panami Wyborcami, do których wszyscy politycy szczerzyli się w szczerych uśmiechach. Z cztery lata będzie tak samo, tylko scena polityczna zupełnie inna.

    OdpowiedzUsuń