piątek, 9 grudnia 2011

Unia fiskalna



Szczyt szczytów dobiegł końca. Słucham rozmaitych ekspertów i wśród koszmarnego bicia piany nie mogę doszukać się najważniejszych ustaleń. Spójrzmy na to racjonalnie. To co ustalono, czy też to co zamierzano ustalić na tym szczycie w żaden sposób nie może wpłynąć na sanację strefy euro, bo dotyczy wyłącznie przyszłych regulacji prawnych, a nie dzisiejszych problemów. Zamiast jakiegokolwiek planu ratunkowego jest pomysł jak utopić kolejne 200 mld EUR (w tym 50 mld EUR pochodzące od państw spoza unii walutowej), z czego jakiś kawałek ma solidarnie utopić Polska. Ciekawe jaki. Mówi się wciąż o unii fiskalnej, nie tłumacząc co ona oznacza. Polityka fiskalna to znacznie więcej niż kontrola poziomu deficytu budżetowego. Zapewne więc się okaże, że za tym hasłem kryje się również unifikacja podatkowa, co byłoby bardzo niekorzystne dla polskiej gospodarki. Niski podatek CIT jest dzisiaj czynnikiem wpływającym pozytywnie na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Wszelkie działania zmierzające do zmniejszenia konkurencyjności wewnątrz UE godzą w interes Polski, ponieważ utrwalają bieżącą sytuacją, w której polska gospodarka charakteryzuje się niższym poziomem rozwoju w stosunku do państw starej unii.

Brytyjczycy, zgłaszając veto, rozumowali właśnie w tych kategoriach. Opodatkowanie transakcji bankowych byłoby strzałem w kolano brytyjskiej gospodarki. Ciekawe, że nikt tam nie śmieje się do rozpuku mówiąc o zbyt dużym ryzyku ograniczenia suwerenności, co w Polsce wykreowano jako synonim obciachu. Jeżeli za planowanym porozumieniem, kryje się to co mi się wydaje sądzę, że Polska go nie podpisze. Stanie się tak, ponieważ Donald Tusk nie zechce wziąć tej decyzji na siebie. Niezależnie od interpretacji konstytucjonalistów będzie wolał mieć uchwałę Sejmu podjętą 2/3 głosów. Inaczej, prędzej czy później będzie się mógł spodziewać Trybunału Stanu.

I tylko można ubolewać nad wypowiedziami niektórych polityków. Leszek Miller najwyraźniej pragnie zapisać się złotymi zgłoskami w księdze głupoty polskiej. Ostatnio domagał się od rządu planu wejścia do strefy euro, teraz komentując ustalenia szczytu, raczył był powiedzieć: „Nie znamy szczegółów, ale ponieważ zmiany idą w dobrym kierunku, to SLD poprze ratyfikację”. Nie zna szczegółów a już popiera. Brawo. Właśnie w ten sposób popierało się kiedyś inicjatywy Związku Radzieckiego.

1 komentarz:

  1. Unijna biurokracja to rak. Nowe skorumpowane politbiuro, któremu marzy się centralne planowanie. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

    OdpowiedzUsuń