Tym razem się pomyliłem. Typowałem jedno bramkową porażkę,
okazując się człowiekiem małej wiary. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, mam więc pewne uczucie niedosytu. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom mecz był z
pewnością do wygrania, a przy tak wielkim ładunku emocji nasi zawodnicy stanęli
u progu historycznego zwycięstwa na miarę Wembley (choć tam był również remis).
Najbardziej jednak się cieszę, że po raz pierwszy od wielu lat znaleźliśmy się
w sytuacji, w której awans do dalszej tury rozgrywek zależy wyłącznie od
sprawności i determinacji polskiej drużyny w ostatnim meczu. Bez tych
wszystkich upokarzających kalkulacji, że jak Grecja wygra z Rosją różnicą
pięciu bramek, to nam wystarczy zwycięstwo 6:0.
Nie pomyliłem się natomiast w kwestii kibolskich zadym przed
meczem. Mechanizm samospełniającej się przepowiedni zadziałał tak samo, jak w
przypadku Marszu Niepodległości, 11 listopada ubiegłego roku. Jeżeli rosyjscy
kibicie zapowiadają marsz ulicami Warszawy z symbolami sierpa i młota, jeśli minister
sportu podgrzewa nastroje tworząc atmosferę zagrożenia, a media niestrudzenie
budują kontekst historyczny i polityczny dla sportowego widowiska, to jest przecież
oczywiste, że w miejscu akcji stawią się kibolskie szumowiny, gotowe stoczyć
nową bitwę warszawską. Kiedy więc ostatecznie zamiast hord ruskich barbarzyńców
z sierpami i młotami, w znakomitej większości pojawili się normalni fani
rosyjskiej drużyny, to i tak polscy kibole musieli znaleźć kogoś komu można dać
w mordę. Histeria mediów rozdzierających szaty nad przebiegiem wczorajszych
zajść przypomina mi postępowanie strażaka, który spragniony silnych wrażeń sam
roznieca pożar, by potem bohatersko rzucić się do gaszenia. To przykre, że nie
brakuje takich, którzy te chuligańskie ekscesy traktują jako potwierdzenie krzywdzącej
tezy z filmu BBC.
W kolejnym meczu Polaków typuję zwycięstwo 2:1 i wyjście z
grupy na drugim miejscu. Niestety, Robert Lewandowski otrzyma drugą żółtą kartkę
i nie zobaczymy go w meczu ćwierćfinałowym z Niemcami. Spotkanie to będzie więc
ostatnim akordem występów naszej drużyny na EURO 2012, co i tak
zostanie uznane za wielki sukces. A prawdziwymi zwycięzcami turnieju będą,
Grzegorz Lato (zabetonowany na stanowisku prezesa PZPN) i Joanna Mucha, która
utrzyma ministerialny stołek, choć nie lada absurdem jest wiązanie tego stanowiska
ze sportowym sukcesem polskiej reprezentacji.
Wróżysz odważnie i tym razem opty-mistycznie.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do chóru :) Bedzie 2:1 z braćmi Czechami.
PS. Kiboli rzeczywiście z lasu wywołali pismacy i sensaci. Teraz mają o czym pisać.
laudate44
W tym wypadku to nie optymizm tylko realizm. Oczywiście może być różnie, ale Czesi z pewnością są drużyną do ogrania. Tak normalnie, bez modlitw, liczenia na szczęście czy wiary w cuda. I to już jest miła odmiana:)
UsuńNie zaszkodzi się jednak pomodlić:)
UsuńTak przyziemniej, faktycznie po raz pierwszy od lat dużo więcej zależy od umiejętności i zaangażowania NASZYCH niż od cudu tego czy innego.
pozdro:)
Modlitwę lepiej zarezerwować dla spraw ostatecznych;) Stać ich na zwycięstwo bez interwencji sił nadprzyrodzonych.
UsuńNo, ja też się pomyliłem, (mając cichą nadzieję, że się pomylę).
OdpowiedzUsuńCo będzie w sobotę? Na wszelki wypadek zdecydowałem się zastosować pewną sztuczkę...
Widzę, że za wszelką cenę chcecie pomóc chłopakom. Njusacz będzie się modlił, Ty chcesz nakłuwać laleczkę:) Wątpię w skuteczność tych metod. Po drugiej stronie też pewnie pojawią się modlący i nakłuwacze;)
UsuńA kim są poszkodowani w zamieszkach Rosjanie? To bandyci stadionowi, czy normalni kibice (takie wesołki pomalowane na tricolores i wykrzykujące Rassija)?
OdpowiedzUsuńJeżeli to drugie - to BBC po prostu ma rację. Grupy polskich kibiców były gdzieś na świecie atakowane?
1.Rosyjscy kibicie/kibole to też nie baranki Boże. Było przecież jasne, że zapowiedź marszu z symbolami sierpa i młota sprowokuje polskich kiboli klubowych.
Usuń2.Zadymy nie były wynikiem emocji sportowych tylko historyczno-politycznych, dlatego też bezzasadne jest odnoszenie tego do doświadczeń polskich kibiców za granicą. Na poziomie klubowym, każde spotkanie z drużyną rosyjską jest meczem podwyższonego ryzyka niezależnie od tego czy rozgrywany jest w Polsce czy w Rosji.
3.Podobnie to wygląda wszędzie na świecie, kiedy potykają się drużyny narodowo nie lubiących się nawzajem nacji. Świętoszkowatym Angolom przypominam, że podczas burd przed meczem eliminacyjnym do EURO 2012 pomiędzy Anglią i Walią, rozgrywanym we wrześniu ubiegłego roku na Wembley, zginął walijski kibic.
4.W zadymach przed meczem Polska – Rosja brała udział garstka chuliganów.
5.Film BBC jest kłamliwy, ponieważ istniejące, ale marginalne zjawisko pokazuje jako obowiązującą normę, stawiając fałszywą tezę dotyczącą bezpieczeństwa na EURO. Tym bardziej, że Wielkiej Brytanii istnieją takie same problemy.
Czyli "U was biją Murzynów". Można i tak. Wszystko można uzasadnić słowami i wygrać pojedynek na słowne argumenty. Słownie w minutę zmiotę Putina albo unieważnię Porządek Pojałtański.
UsuńTrzeba tylko wziąć jedno pod uwagę. Po bójkach w Warszawie takim pracusiom mozolnie zbierającym grosz do grosza coraz mniej zaczyna się podobać dalsza zabawa w Prawicę, Biało Czerwoną, Orła w Koronę i Pamięć Powstania Warszawskiego.
W każdym turnieju są mecze podwyższonego ryzyka.
Mjr Kropaczka
I znowu ten wytrych „u was biją Murzynów”. Nie, nie Murzynów. Tak samo jak u nas, biją się tam między sobą kibole. Jest to element folkloru towarzyszący piłkarskim imprezom, ponieważ ten sport budzi rozmaite narodowe uprzedzenia. I należy to mówić.
UsuńFakt, że kibole odwołują się do patriotycznej symboliki w najmniejszym stopniu nie powoduje, że bandytyzm przestaje być bandytyzmem. Tak samo jak nie wpływa to na mój własny stosunek do tych symboli.
Przyłączam się do opinii dot. udziału mediów w tym żałosnym przedstawieniu: http://remekdabrowski.blox.pl/2012/06/Rzetelna-informacja.html
OdpowiedzUsuńOdwiedzam ten blog. Fajny rysunek:)
Usuń