piątek, 9 marca 2012

Czy koalicja będzie gibała się na granicy większości?


Przewidujący chłopak. Pomimo zmiany barw klubowych, bilboard z kampanii wizerunkowej 
promującej osobę pana posła, nic nie stracił na aktualności:)


Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka, jak uczy mądrość ludowa. Kiedy na krótko przed jesiennymi  wyborami, notowania partii Palikota wystrzeliły w sondażach, dominowała teza, że wkrótce żółtodzioby z jego ekipy rozpierzchną się po innych ugrupowaniach. Potem geniusze dziennikarstwa politycznego przewidywali, że zwycięski Tusk wyłuska kilku palikociarzy celem wzmocnienia koalicyjnej większości. Od początku, byłem w tej kwestii innego zdania.

Niespodzianka. Janusz Palikot, podwędził drugiego już posła sejmowym konkurentom. Nie jest to transfer roku, jak chciałby sztukmistrz z Lublina, jednak tym razem sprawa wygląda ciekawiej, ponieważ wiąże się z nią znacznie szerszy kontekst polityczny. Kim jest Łukasz Gibała? Media, przede wszystkim, podkreślają jego związki rodzinne z Jarosławem Gowinem, choć moim zdaniem akurat to nie ma większego znaczenia. Wujek z pewnością pomógł młodemu siostrzeńcowi wejść do polityki, ale z pozycji skrajnych wobec siebie skrzydeł w partii trudno zajmować się wspólnym knuciem. Kluczowe jest co innego. W efekcie transferu Gibały do Ruchu Palikota, przewaga koalicyjnej większości zmniejszyła się do trzech głosów. Może nawet do dwóch, bo z posłem Kłopotkiem z PSL, kłopocików i kłopotów może być całkiem sporo. Kto wie, czy to nie jest dopiero początek problemów premiera?

Chociaż nazwisko Gibały niewiele mówi szerszej publiczności, młody poseł ma pewne wpływy w swojej byłej formacji. Szef krakowskich struktur Platformy, doświadczony w lokalnych bojach i pierwsza osoba z wewnątrz partii, która podjęła próbę zdyskontowania osłabionej ostatnio pozycji Donalda Tuska. Niespełna miesiąc temu, wraz z pięcioma kolegami z tylnych ław poselskich PO, ogłosił powołanie zespołu parlamentarnego ds. wolnego rynku. Podobno chcą działać na rzecz obniżenia podatków, reformy finansów publicznych, uproszczenia przepisów regulujących funkcjonowanie gospodarki i innych równie chwalebnych celów. Wyraźnie nawiązując do idei założycielskich Platformy Obywatelskiej, inicjatorzy powołania zespołu, dają do zrozumienia jak dalece od tych koncepcji odbiega praktyka rządów Donalda Tuska. Trudno żeby premier z radością witał podobne projekty. W taki właśnie sposób rodzą się nowe formacje polityczne. Dzisiaj jednak, większe szanse na realizację ma trochę inny scenariusz.

Łukasz Gibała to młody wilczek nastawiony na szybką karierę polityczną. Świadczy o tym choćby spektakularna i kosztowna kampania wizerunkowa, promująca jego osobę w Krakowie (warto podkreślić, że kampanię sfinansował z własnych środków), dzięki czemu dostał się do Sejmu, mimo odległego miejsca na liście wyborczej. W Platformie długo trzeba czekać w kolejce do zaszczytów. Chcąc zająć miejsce eksperta od spraw gospodarczych, musiałby chyba otruć Adama Szejnfelda, który występuje w roli dyżurnego wolnorynkowca, choć taki z niego liberał jak z Niesiołowskiego dyplomata. Natomiast w Ruchu Palikota, ta dziedzina leży odłogiem. Gibała ma wszelkie szanse, by w sprawach gospodarczych stać się twarzą tego ugrupowania. To najkrótsza droga, by osiągnąć status politycznego celebryty, brylującego w telewizyjnych śniadaniach i kawach. Szybka kariera kolegi, łatwo może skusić pozostałych pięciu posłów PO z zespołu ds. wolnego rynku, a sam Gibała będzie zapewne chciał zbudować własne zaplecze w nowej partii. Ironia losu. Czyżby dotkliwy cios w plecy premiera, nie miał być dziełem wytrawnego gracza Grzegorza Schetyny, tylko politycznego nowicjusza, Łukasza Gibały? Nie twierdzę wcale, że byłby to koniec rządów Platformy Obywatelskiej. W tym scenariuszu Tusk zostałby klientem Palikota, który chętnie poprze to i owo, ale słoną polityczną cenę trzeba będzie zapłacić. 

16 komentarzy:

  1. Osobiście spodziewałem się, że nastąpią ruchy kadrowe z PO do RP. Nie sądziłem jednak że tak szybko się rozpoczną. Dla mnie PO całkowicie straciło wiarygodność i o ile poprzednich wyborach głosowałem na PO bo uwierzyłem Tuskowi iż rzeczywiście dokona skoku na przód, to po 4 latach rządzenia doszedłem do wniosku, że gość jak mówi to mówi, że w zasadzie nie chodzi mu o zmiany ale o to aby możoliwie jak najdłużej być na świeczniku. Stąd, jak sądzę, wynika niezadowolenie grup młodych, rwących się do boju, młodych i odważnych posłów PO. Niestety polska scena polityczna jest skostniała i niezdolna do racjonalnych działań. Wszystkie partie działają w Sejmie od co najmniej 22 lat ( w różnych konfiguracjach i nazwach), przez te lata nie było chęci dokonania skoku cywilizacyjnego przez co pozostajemy w dalszym ciągu niedoinwestowani, wewnętrznie skłóceni, z fatalnym systemem organizacyjnym. Przed pierwszą kadencją Tusk pięknie przemawiał, ślicznie obiecywał, wskazywał kierunki swojego działania. To rzeczywiście, po rządach PiS, dodawało otuchy i napawało radością. Nie dziwię się, że młodzi ludzie poszli za nim jak w dym. Sam byłem Tuskiem zachwycony i jako socjaldemokrata z przekonania głosowałem za PO bo dziadkom leśnym z SLDowa przestałem wierzyć. Niestety Tusk pięknie mówi i obiecuje, ale na tym się kończy jego piękność. Zagłosowałem na RP i im kibicuję bo moim zdaniem to jedyna partia, w której znajdują się w większości ideowi ludzie, ludzie, którzy w życiu posiadają inicjatywę i sprawy wzięli w swoje ręce, chcą coś osiągnąć. Wydaje mi się, że są oni w Sejmie nie dla samego tam bycia i brania pieniędzy, ale dlatego, że chcą spróbować zmieniać obyczajowość, przybliżając ją do modelu zachodniego, przywracać Państwo jego konstytucji jako neutralne światopoglądowo i laickie, przywracać normalność gospodarczą. Nie dziwię się zatem, że pan Gibała, młody, rzutki człowiek powiedział Tuskowi i PO - dosyć. Sądzę, że pan Gibała to początek przejść młodzieży z PO do RP.
    Przypuszczam, że ta kadencja PO może być ostatnią i kto wie, czy czasem nie zakończy się wcześniej.

    Andrzej BJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po politykach nie spodziewam się raczej szlachetnych intencji. Gibała po prostu gra na siebie, a w RP ma znacznie większe szanse na szybką karierę polityczną. Gdyby koalicja miała wyraźną większość, ten transfer nie miałby znaczenia dla PO. A tak, nawet taki Gibała może być języczkiem u wagi. Parafrazując słynne słowa Armstronga, stawiającego nogę na Księżycu – kolejny transfer to będzie mały krok dla posła, ale wielki krok dla ugrupowania Janusza Palikota:)

      Usuń
  2. Koalicja się gibała od razu po wyborach na drugą kadencję. Już wtedy te wątłe cztery głosy przewagi nad opozycją nie dawały mocnych szans na forsowanie w parlamencie wszystkich pomysłów. I do tego chimeryczny PSL...
    Jestem pewien, że Tusk and company doskonale zdawali sobie z tego sprawę i mają "tajny" plan rezerwowy na wypadek czającego się kryzysu rządowego. Z pewnością utrzymają się na powierzchni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajny plan? Nie sądzę, chyba że jest nim ciche wsparcie ze strony formacji Palikota. PSL to partia skoncentrowana na jednej sprawie. Zadbać o własny, jak najbardziej partykularny interes, mierzony stanowiskami w administracji publicznej i nie stracić poparcia pozwalającego na zasiadanie w Sejmie, co warunkuje realizację podstawowego celu. Źródłem koalicyjnej sielanki z pierwszej kadencji była prowadzona polityka zaniechań. Po prostu nie mieli się o co kłócić.

      Usuń
  3. Czuję, że Gibała i pozostałych41 posłów RP wnet staną się koalicjantami PO. Zarówno Palikot, jak i Gibała głoszą, że reforma emerytalna jest konieczna i należy ją jak najszybciej uchwalić. Gibała nawet skróciłby okres dochodzenia kobiet do progu 67 lat, bo perspektywa 28 lat jest zbyt mało efektywna z punktu widzenia budżetu państwa. Z kolei nie bez powodu Tusk odważniej stawia sprawy rozdziału państwa i kościoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym innym jest wsparcie przy okazji niektórych głosowań, czym innym formalna koalicja. To pierwsze wystarczy Tuskowi do przepchnięcia kluczowych ustaw, to drugie rodzi realną groźbę wrzenia w PO, na co osłabiony lider nie może sobie pozwolić. Z kolei dla Palikota, wchodzenie do coraz mniej popularnego rządu w trudnych czasach to też marny interes. Dzisiejszy układ jest korzystny dla obu stron. Nawet jeżeli PO i PSL stracą większość, nie sądzę żeby Palikot zamierzał brać odpowiedzialność za rządzenie. Prędzej obstawiłbym wariant przedterminowych wyborów.

      Usuń
  4. No dobra, Platforma ma kłopot, Palikotowi przybywa, bo RP jako produkt świeży jest bardziej atrakcyjny dla młodych wilczków spragninych blasku i stanowisk. Własciwie w całości się zgadam z Hipokrytesem. Tylko jedno pytanie: jak już Tusk utraci władzę, to co dalej? Czy nowa (jaka) koalicja będzie lepsza, sprawniejsza, odważniejsza?
    Ktoś ten kraj z zaścianka powinien jednak wyprowadzić. Zrobi to Palikot z Gibałą? Wątpię. RP to polityczny plankton - nie ma zaplecza kadrowego ani doświadczenia w rządzeniu. Samo brylowanie w TVN nie wystarczy. Słabo widzę tę rewolucję...

    laudate44 (sytstem odrzuca mój wordpressowy adres)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko sądzę, że Donald Tusk władzy nie straci. Właśnie dlatego, że wciąż nie ma z kim przegrać. Zakładam raczej trwanie z cichym wsparciem Palikota. Zresztą, brak siły sprawczej to wygodne alibii dla kontynuacji polityki zaniechań. Punktem zwrotnym byłoby wyjście PSL-u z koalicji, ale nie spodziewam się takiego rozwiązania. Pawlaki kochają te swoje stołki, a wierne zaplecze w kontekście słynnego długu ludowców jest teraz szczególnie istotne. Tusk okroi projekt zmian emerytalnych i PSL jakoś to przełknie.

      Pytanie „co dalej?”, dotyczy więc dalszej przyszłości. Pół żartem, pół serio próbowałem na nie odpowiedzieć w dwóch lutowych notkach:)
      Wiosna 2015 v. 1.1
      Wiosna 2015 v. 2.0

      A w poruszonej kwestii technicznej muszę zapytać kogoś mądrzejszego.

      Usuń
    2. Rząd się z opresji wywinie i bedzie trwał, bo wszystkim siłom politycznym to na rękę. Szczególnie słaby mniejszosciowy rząd na jest na rękę opozycji. Będzie czemu się przyglądać...
      Kwestiami technicznymi nie zawracaj sobie głowy. Moge nadal pisac jako podpisany "annonymous" :)
      laudate44

      Usuń
    3. Czyli zgadzamy się w ocenie tej sprawy:)

      Co do technikaliów. Przetestowałem ten problem i też nie mogę zamieścić komentarza jako WordPress. System dopisuje jakieś śmiecie do adresu i pojawia się komunikat, że adres URL zawiera niedozwolone znaki. Poprosiłem o pomoc mądrzejszego blogera, może coś wymyśli. Obawiam się jednak, że może to być usterka systemu, których nie brakuje np. po kolejnych zmianach nie ma możliwości ustawienia prawidłowej godziny publikacji komentarzy. Czy inne blogi obsługiwane przez Bloggera (blogspot.com)przyjmują Twoje Wordpressowe komentarze?

      A występowanie jako Anonymous może być niebezpieczne. Słyszałeś pewnie, że właśnie aresztowali liderów tej grupy;)

      Usuń
    4. Gratuluję poczucia humoru :) :)
      Rzeczywiście FBI aresztowało pięciu hakerów z grupy LulzSec, (wcześniej zaszantażowali lidera i ten wydał pozostałych). Ale to tylko 5 osób. Media chętnie odtrąbiły sukces, czym się tylko osmieszyły. Nie mozna po zatrzymaniu 5 osób mówić o likwidacji Annonymousa.
      To jakby po aresztowaniu "Fryzjera" wmawiano ludziom, że zniknął problem korupcji w piłce nożnej.

      PS. Na innych blogach nie mam problemów z umieszczeniem komentu.
      Pozdrawiam - l44

      Usuń
    5. Problem techniczny rozwiązany. Po prostu, zamiast całego adresu musisz wpisać sam login i powinno być ok.:)

      Usuń
  5. a może w krakowskiej PO nieco się uspokoi po tym transferze ... nigdy nie wiadomo, jakie moga być plusy a jakie minusy, chociaż minus widoczny jest w tej chwili na dwa kilometry
    Śmieszy mnie jedno - jeszcze niedawno Januszko posłów zmieniających partię prostytutkami nazywał, pamiętam nawet"zabawną" kreskówkę z kampanii ... a teraz co - zafundował sobie w Dniu Kobiet TAKI prezent ... no,no.
    SERDECZNE ŻYCZENIA Z OKAZJI DNIA MĘŻCZYZNY ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W krakowskiej PO pewnie się uspokoi, ale ich lokalne wojenki nie są przedmiotem mojej troski:) Zawsze powtarzam, że polityka nie istniej bez hipokryzji więc zmienności ocen, w zależności od punktu siedzenia, nie należy się dziwić.

      Dzień mężczyzny? O rany! Nie miałem pojęcia, że powinienem dzisiaj świętować:) Dziękuję.

      Usuń
  6. Żarty z nazwiska to nie jest to co cenię.
    Jak Pańska godność?
    PS: p. Gibały nie znam,do PO nie należę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, żebym przekroczył granicę dobrego smaku. Zwłaszcza, że to raczej gra słów niż żart z nazwiska. Jest Pan arbitrem elegantiarum?

      Usuń