Tymczasem okazuje się, że postępując w myśl obowiązujących procedur, można zostać wyrolowanym za pomocą interpretacji prawa, która jest kpiną z demokracji. Tak właśnie się stało z listami Nowej Prawicy. W ustawowym terminie, w Państwowej Komisji Wyborczej, partia zgłosiła listy wyborcze z odpowiednią ilością podpisów z ponad połowy okręgów wyborczych. Zgodnie z ustawą powinno to umożliwić NP wystawienie w wyborach, kandydatów we wszystkich (również tych nie zarejestrowanych) okręgach wyborczych. Ale gdzie tam. Okazało się, że urzędnicy z PKW, w ustawowym czasie, nie zdążyli sprawdzić wszystkich przedstawionych dokumentów, więc wydali decyzję, która blokuje możliwość startu kandydatów tej partii w nie zarejestrowanych okręgach. I niczego nie zmienił fakt, że kiedy już udało się wszystko sprawdzić, okazało się, że Nowa Prawica zarejestrowała listy w 21 okręgach, które stanowią ponad połowę wszystkich istniejących. Decyzji nie można już zmienić i róbta se co chceta.
Ale to nie koniec farsy. Sąd Najwyższy nie może rozpatrzyć skargi wyborczej Nowej Prawicy ponieważ taką skargę można złożyć dopiero 7 dni po wyborach. Paranoja, nie? A nas wciąż bawią filmy Barei piętnujące absurdy PRL. Ciekawe, że współczesne nonsensy już nas tak nie śmieszą.
Przypominam tę historię ponieważ mam wrażenie, że została kompletnie olana przez polityków i media. Tak zwani poważni politycy tematem się nie zajmują, ewentualnie bąkają coś mało istotni delegaci z trzeciego szeregu. Dziennikarze również się nie garną, chlubnym wyjątkiem jest tu o dziwo TVN, który rzetelnie informował o całej sprawie. Sondaże przedwyborcze też uparcie pomijają Nową Prawicę. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Większość opinii publicznej uważa, że znowu ten śmieszny pajac z muszką, Korwin Mikke, wymyślił sobie jakiś problem nie z tej planety. A przecież ten facet ma całkowitą rację.
Bardzo jestem ciekaw co PKW zrobi z tym pasztetem po wyborach. Już dzisiaj jest jasne, że powyborczy protest Nowej Prawicy powinien być uznany, a wybory unieważnione. Co więcej, jeśli okaże się, że w tej zarejestrowanej połowie okręgów wyborczych Nowa Prawica uzyska około 2% głosów (a ja zakładam, że tak właśnie się stanie) spokojnie będzie można założyć, że w przypadku zarejestrowania list w całym kraju (co należało się jak psu zupa), próg 5% byłby bardzo prawdopodobny, a 3% uprawniające do uzyskania finansowania z budżetu państwa, niemal pewne. I co wtedy? PKW rozpatrując protest Nowej Prawnicy uzna, że ta sprawa nie miała wpływu na wynik wyborów? Wolne żarty! Ciekawe jakie argumenty zostaną użyte by mógł zatriumfować jawny szwindel. Hipokryzji z pewnością nie zabraknie.
Ale tu mogą pojawić się jeszcze inne ciekawe scenariusze. Jeżeli wybory wygra Platforma Obywatelska, Korwin Mikke może natychmiast zyskać sojusznika, w swojej walce o unieważnienie wyborów, w osobie Jarosława Kaczyńskiego. Jeśli wygra PiS podobną pokusę może poczuć Donald Tusk. Wyobrażacie sobie unieważnienie wyborów w przypadku zwycięstwa PiS? Krew popłynęłaby po ulicach.
Na koniec, z trochę innej beczki. Nawiązując do poprzednich wpisów dotyczących stylu kampanii wyborczej, która bardziej przypomina telewizyjne show, w rodzaju programów „Top model” czy „Mam talent”, niż polityczną debatę na temat przyszłości Polski, zamieszczam kącik najbardziej odjechanych spotów wyborczych. Dziś kandydat SLD.
Na kogo zagłosować? Czy w ogóle iść? Warto zadać sobie jedno z dwóch pytań.
OdpowiedzUsuńPytanie dla naiwnych: W jakiej Polsce chcę się obudzić 10-go września.
Pytanie dla chodzących po ziemi: W jakiej Polsce nie chcę się obudzić 10-go września.
Może to nie bardzo na dzisiejszy temat, ale polecam jako szczepionkę na hipokryzję polityków, która przed wyborami rozkwita najpiękniej.
ajan
Swój pogląd na ten temat prezentuję w poście "PiS nie będzie rządzić" http://hipokryteja.blogspot.com/2011/10/pis-nie-bedzie-rzadzic.html
OdpowiedzUsuń